Rząd chce zrobić przedsiębiorcom niedźwiedzią przysługę. Tarcza 4.0 skrywa przykrą pułapkę
Aby ochronić polskie firmy przed „wrogimi przejęciami” rząd w tarczy antykryzysowej 4.0 wprowadził zastrzeżenie dotyczące kupna rodzimych spółek przez zagranicznych inwestorów. Eksperci wskazują, że pomysł może przynieść wiele szkód.
Ochrona przed wrogimi przejęciami
Chodzi o to, że tarcza 4.0 wprowadza dwuletnie utrudnienia dla kapitału niepochodzącego z Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego w inwestowaniu w polskie firmy. Jak wyjaśnia resort rozwoju, koronakryzys może spowodować, że przedsiębiorstwa znad Wisły staną się „łatwym łupem”.– Nie chcemy odstraszać inwestorów, tylko chronić polskie spółki przed wrogimi przejęciami z powodu gorszej sytuacji gospodarczej wywołanej epidemią COVID-19, z powodu której wycena spółek może być szczególnie niska – tłumaczyło w uzasadnieniu zapisu Ministerstwo Rozwoju.
Choć eksperci zgadzają się, że tymczasowa ochrona polskich spółek przed wrogimi przejęciami jest dobra, to diabeł tkwi w szczegółach, jak informuje portal businessinsider.com.pl.
Przepisy mogą zaszkodzić inwestycjom
Ustawa wprowadza bowiem szeroki zakres branż strategicznych i jednocześnie ma dotyczyć przedsiębiorstw, których przychód na terytorium RP przekroczył równowartość 10 mln euro w którymkolwiek z dwóch lat obrotowych poprzedzających chęć przejęcia.– Oznacza to, że dość liczna grupa spółek prywatnych, mających status spółek publicznych, znalazłaby się w polu oddziaływania tego przepisu – zauważa w rozmowie z portalem ekonomista Marcin Mrowiec.
To z kolei oznacza, że spółki te miałyby ograniczone możliwości decydowania o swojej przyszłości. Jak wskazuje ekspert, mogłoby to doprowadzić do tego, że mniejsze firmy nie wchodziłyby na giełdę, a większe - wycofywały się z rynku publicznego, by nie podlegać rygorom.
Problem pojawia się również w sytuacji, gdyby przejęcia polskiej spółki dokonała firma z UE, która później sama zostałaby przejęta przez przedsiębiorstwo spoza UE. Nie wiadomo, czy ustawa przeciwdziałałaby takiej sytuacji.
- Proponowane obecnie zmiany mało konkretnie określają przesłanki wyrażenia sprzeciwu przez prezesa UOKiK, a ich ogólny charakter może prowadzić do wątpliwości interpretacyjnych, co z kolei może prowadzić do opóźniania lub blokowania inwestycji – dodaje kolejny ekspert, Jakub Kokociński, radca prawny w kancelarii prawnej D. Dobkowski, a jego opinii wtórują przedsiębiorcy z Konfederacji Lewiatan.