Wiceminister broni pensji zarządu LOT-u. "Trochę inna sytuacja niż na postojowym"
PLL LOT jest w ciężkiej sytuacji i musi ograniczać koszty m.in. przez obniżanie pensji pracowników – powiedział wiceminister infrastruktury Marcin Horała. Równocześnie jednak broni pobierania pełnych wynagrodzeń przez członków zarządu LOT-u.
Obniżki pensji zarządu LOT
Podczas wywiadu w Radiu Zet Horała został zapytany o konflikt w PLL LOT pomiędzy zarządem spółki a związkowcami. Ci ostatni zarzucają władzom, że ciężar trudnej sytuacji finansowej przerzucany jest wyłącznie na pracowników.Wiceminister przyznał, że w obliczu kryzysu "koniecznością jest racjonalizacja w zarządzaniu, ograniczenie kosztów", czyli m.in. obniżki pensje pracowników. Inne jest natomiast jego zdanie w kwestii tego, czy tymczasowa obniżka wynagrodzeń powinna objąć również zarząd spółki.
– Wiem, bo współpracuję, że członkowie zarządu LOT-u pracują ostatnio prawie że 24 godziny na dobę i nieraz w środku nocy wymieniamy się mailami i telefonami. Jest to trochę inna sytuacja od kogoś kto jest na postojowym i nie pracuje – stwierdził.
Inne firmy to robią
Przypomnijmy, że w obliczu trudnej sytuacji finansowej na cięcie swojego wynagrodzenia zdecydowali się szefowie wielu firm, zarówno na świecie, jak i w Polsce. Do symbolicznej złotówki obniżył sobie pensje zarząd grupy LPP, do której należą takie marki jak Reserved, Mohito czy House.Z kolei oferująca prywatne usługi medyczne firma Medicover Polska zdecydowała się tymczasowo obniżyć pensje swoich pracowników o 15 proc. W tym samym czasie zarząd otrzymuje 35 proc. mniej wynagrodzenia, a prezes firmy w ogóle ze swojej pensji zrezygnował.
Już w kwietniu pisaliśmy w INNPoland.pl o tym, że zarząd LOT-u jest mocno krytykowany przez szeregowych pracowników za niechęć do rozstania się choć z częścią swoich pensji – pomimo tego, że dużą obniżkę wynagrodzenia proponują pilotom i stewardessom.