Nad Bałtykiem cenowy absurd. 15 zł za toaletę przestaje dziwić

Marcin Długosz
Zwykle i tak cenowo drapieżni nadbałtyccy restauratorzy w tym roku, dociśnięci dodatkowo pandemią, windują ceny do niebotycznych rozmiarów. Toaleta za 15 zł? No kto by się nie skusił.
Fot. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta / Marek Migalski - Twitter
Wakacje nad Bałtykiem to bardziej obóz przetrwania niż wakacje. Z różnych punktów widzenia, jedni chcą przetrwać ścisk i tłok, drudzy mrużą oczy na kicz, jeszcze inni próbują nie słuchać wszędobylskiego disco polo, restauratorzy z kolei - z roku na rok doskonalą warsztat narzędzi podbijania cen.

Najświeższego przykładu dostarczył Marek Migalski, który na Twitterze podzielił się zdjęciem typowej toalety barowej. Tylko dla klientów, dla ludzi z ulicy - 15 zł. Jak piszą komentujący post, to nie najwyższa cena, jaką widzieli i przestaje powoli zaskakiwać. A że nasz nadmorskie kurorty cierpią na brak dostatecznej liczby publicznych toalet, nawet tak niebotyczne windowanie cen restauratorom się - koniec końców - opłaca. Mawiają, że pieniądz nie śmierdzi, biznes już tak. Ale - jak czytamy fly4free, gra jest warta świeczki. Osoba, która ma dzierżawę atrakcyjnie ulokowanej toalety publicznej może wycisnąć od 800 do 1000 zł dziennie - czytamy w serwisie. Inna sprawa, że spektrum klientów jest ograniczone - potrzebna jest wysoka odporność.


Ceny nad Bałtykiem

Niestety, ceny nie spadną, zwłaszcza w sezonie. W INNPoland pisaliśmy, że droższy jest nocleg. Jak przedstawiają się ceny jedzenia? Za obiad w barze w nadmorskiej miejscowości, składający się z dwóch kawałków ryby, porcji frytek i surówki, jedna osoba zapłaci około 55 złotych. Zapiekanka z budki to koszt 10 złotych, a pizza z mikrofali - 20 złotych.

Podskoczyły również ceny gofrów i lodów - zapłacimy za nie 10-12 złotych. - 100 zł za obiad z rybą w Niechorzu, niemal 200 złotych w Juracie. Mimo że ceny u przetwórców za kilogram zwykłego filetu z dorsza to około 35-40 złotych, to restauracje sprzedają morskie przysmaki nawet za 120 złotych za kilogram.

Żeby to jedzenie było jeszcze wysokich lotów. Niestety, pisaliśmy o wyniku kontroli Inspekcji Handlowej w popularnych kurortach, z której wynika, że większość skontrolowanych miejsc miało coś na sumieniu - zaniżanie porcji, podmiana składników, przeterminowane towary.