Oszustwo „na kwarantannę”. W taki sposób naciągacze wyłudzają wrażliwe dane

Patrycja Wszeborowska
Pewien mężczyzna po powrocie z Belgii musiał odbyć dwutygodniową kwarantannę. Nadzór nad nim sprawowała policja, która codziennie pukała do jego drzwi i sprawdzała, czy nie łamie nakazu. Jednak któregoś dnia tuż po policjantach w jego drzwiach pojawił się człowiek, który podał się za pracownika sanepidu i poprosił mężczyznę o wrażliwe dane.
Oszuści mają nowy sposób wyłudzania danych - na kwarantannę. fot. Pexels

Oszustwo na kwarantannę

Historię tę przywołuje „Gazeta Wyborcza”. Rzekomy pracownik sanepidu wręczył mężczyźnie specjalny formularz, w którym trzeba było podać m.in. PESEL czy numer dowodu osobistego, po czym pozwolił pobrać sobie wymaz.

Kilka godzin później dowiedział się od kuzyna, że na osiedlu grasuje oszust, który przeprowadza fałszywe badania i wyłudza w ten sposób dane osobowe. Sprawdza zdobywał nazwiska i adresy ofiar poprzez podsłuchiwanie kanałów policyjnych.

Oszust okazał się sąsiadem z osiedla, jak ustaliła policja. Pokrzywdzony mężczyzna mijał się ze sprawcą w tej samej Biedronce.


Co dwudziesty Polak rocznie traci swoją tożsamość na skutek kradzieży czy zgubienia dowodu osobistego, jak wynika z danych policji, które przywoływaliśmy w INNPoland.pl. Niebagatelną „pomocą” dla oszustów są zakazane dowody kolekcjonerskie lub kserokopie dokumentów, które z różnych przyczyn trafiają w niepowołane ręce.

– Oszuści są kreatywni, a spektrum ich działania ogromne. Codziennie widzimy nowe ataki, nowe zagrożenia, nowe pomysły, jak oszukać ludzi i jak naciągnąć ich na przeróżne sposoby – przekonywał w rozmowie z INNPoland.pl Adam Heartle, twórca Zaufanej Trzeciej Strony, na której ostrzega ludzi przed internetowymi naciągaczami.