Estoński CIT miał pomóc firmom, a wyszło jak zwykle. Rozwiązanie tylko dla wybranych
Pomysł resortu finansów dotyczący estońskiego CIT-u będzie miał wiele warunków określających, kto może z niego skorzystać. W ten sposób rządowe kryteria zdecydowanie obniżą ilość uprawnionych przedsiębiorców.
Estoński CIT dla wybranych
Sam pomysł na wprowadzenie estońskiego CIT-u jest bardzo dobry. Podatek byłby płacony dopiero w momencie wypłaty zysku. Dzięki temu firmy mogłoby reinwestować zarobione pieniądze, nie płacąc podatku.Z estońskiego CIT-u miałyby skorzystać spółki zatrudniające minimum trzy osoby, których przychody nie przekraczają 50 mln zł, a udziałowcami są wyłącznie osoby fizyczne. Aby skorzystać z tego typu rozliczania się trzeba spełnić liczne kryteria.
– Resort finansów, jak to ma w zwyczaju, przygotował wiele warunków i pułapek czekających na firmy, które z nowego rozwiązania będą chciały skorzystać – podkreśla w rozmowie z "Dziennikiem Gazeta Prawna" Marcin Zarzycki, doradca podatkowy i partner zarządzający LTCA.
Rozwiązanie resortu finansów jest skierowane głównie do firm produkcyjnych. Nie skorzystają z niego firmy inwestujące w technologię, a zarazem ponoszące wydatki na licencje, prawa autorskie i prawa do patentów. Warunkiem polskiej wersji estońskiego CIT-u będzie regularne inwestowanie tylko w środki trwałe. Projekt nowego podatku nie uwzględnia możliwości inwestycji w wartości niematerialne i prawne, jak zaznacza w rozmowie z "DGP" Michał Staniek, radca prawny, doradca podatków, partner w Staniek & Partners – Law For Industry.
Kolejne kontrowersje budzi opodatkowanie tzw. ukrytych zysków. Nie będzie się do nich zaliczać wydatków i odpisów amortyzacyjnych ani odpisów z tytułu trwałej utraty wartości związanych z używaniem samochodów osobowych, środków transportu lotniczego, taboru pływającego oraz innych składników majątku.
Ukrytym zyskiem będzie m.in. nadwyżka limitowanego wynagrodzenia, które ma wynieść pięciokrotność przeciętnego wynagrodzenia, czyli obecnie 27 tys. zł.
Podatek pomocny dla przedsiębiorców
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, premier Mateusz Morawiecki już wcześniej poruszył kwestię estońskiego CIT-u. Był on zapowiadany jako ułatwienie dla przedsiębiorców, które poprawia płynność finansową ich biznesów. Polega na wstrzymaniu płatności podatku od firm do momentu, gdy zdecydują się ten zysk wypłacić.Co ciekawe, rząd zaczerpnął ten pomysł od opozycji - estoński CIT to jedna z propozycji Platformy Obywatelskiej.