Rząd wprowadza ograniczenia koronaślubów. Oni stracili już na tym miliardy złotych

Grzegorz Koper
Choć rząd pozwolił na ograniczoną organizację wesel, to nad rynkiem wisi strach przed przyszłością. Bo może się okazać, że poluźnienia poluźnieniami, ale akurat nasz region uzyskał łatkę "czerwonego" i rząd zakaże lub ograniczy na tym terenie organizację imprez ślubnych. Boją się nie tylko państwo młodzi, ale też ich goście i przedsiębiorcy, których straty już w tej chwili są nie do odrobienia.
W tym sezonie gości weselnych będzie mniej Fot. Pexels.com
Jak informuje "Rzeczpospolita", rząd wprowadzi ograniczenia w organizacji wesel. W
związku z wzrastającą liczbą dziennych zakażeń koronawirusem w "czerwonych" powiatach limit osób będzie wynosił 50, w "żółtych" - 100.

– Jeśli zakażeń jest więcej niż 12 na 10 tys. osób, to powiat klasyfikowany jest jako czerwony, jeśli od 6 do 12 - żółty, a jeśli mniej niż 6 - to zielony – pisze dziennik na podstawie słów ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.

Jednocześnie wiceminister rozwoju Olga Semieniuk zapowiedziała gazecie, że na wesela nie będą mieli wstępu seniorzy. – Wiemy, że każda rodzina chciałaby w możliwie najszerszym gronie bawić się na weselach, ale jeżeli możemy ochronić życie i zdrowie babć i dziadków, wprowadzimy zakaz uczestnictwa w tego rodzaju imprezach dla seniorów – poinformowała.


Co to oznacza dla młodych i branży ślubnej, którzy z otwartymi ramionami przyjęli wcześniejsze poluzowanie obostrzeń?

Urządzanie wesela w czasach koronawirusa

Przyjęło się sądzić, że (relatywnie) niewielki stres to normalne odczucie związane ze ślubem, weselem i jego organizacją. Przynajmniej, jeśli mowa o lekkiej tremie państwa młodych oraz ich niepokoju związanym z prawidłowym przebiegiem ceremonii i samopoczuciem gości.

Niestety ten rok pokazał, że stres związany z koronawirusem udziela się wszystkim, nie tylko młodym. Tradycyjne zmartwienia - czy kwiaty będą w odpowiednim kolorze, czy tort będzie smakować, czy ten wujek się upije i będzie zaczepiał kobiety, a tamta ciocia będzie domagać się disco polo, schodzą na dalszy plan, zastąpione przez jeden naczelny problem - pandemię.

Młodzi stają w obliczu licznych pytań - jak zorganizować wesele, nie stworzyć ogniska koronawirusa, nie nadziać się na kontrolę sanepidu i wreszcie - gdy planowaliśmy je od dłuższego czasu - jak połączyć własny interes i potrzebę z podszeptami naszej odpowiedzialnej strony, że może lepiej je przesunąć na później.

Goście tymczasem głowią się, jak się witać po przyjeździe, czy mieć maseczkę w trakcie ceremonii, czy zachowywać bezpieczny dystans od innych biesiadników, czy tańczyć z obcymi ludźmi. Weselny savoir-vivre jeszcze nigdy nie był tak skomplikowany jak teraz.

Internet soczewką rzeczywistości

Wgląd w lęki przyszłych nowożeńców dają fora i grupki rozsiane po sieci, a szczególnie w mediach społecznościowych. Podstawowym niepokojem biorących ślub jest to, czy w ogóle sytuacja epidemiczna w kraju pozwoli na organizację wesela.

– Trochę mnie to przeraża, bo ślub mam na koniec września i mam nadzieję, że sytuacja się chociaż odrobinę uspokoi, bo jednak to nie wygląda zbyt dobrze - pisze użytkownik jednego z forów weselnych.

Użytkownicy licznych ślubnych grupek facebookowych zastanawiają się z kolei, jak zorganizować tradycyjne przyjmowanie życzeń od gości. Jedni stawiają na normalność i działanie jak co dzień. Jeszcze inni starają się zachować prewencję sanitarną.

– Poprosiłam księdza, żeby grzecznie w naszym imieniu przekazał, aby ograniczyć się tylko do podania reki. Bardzo fajnie to powiedział i nikogo nie uraził – pisze jedna z użytkowniczek, a druga dodaje: – My zrobiliśmy na sali życzenia. DJ grzecznie oznajmił, że jest wirus i podanie ręki... Ale wiadomo nie każdy ustosunkował się do tego.

Odmowy plagą czasu zarazy

Jednak prawdziwy popłoch wśród młodych par budzi skala odmów potencjalnych gości. Niektórzy przyszli nowożeńcy meldują nawet o odsetku odmów wynoszącym 75 proc. Oczywiście, zdarzają się również wypowiedzi młodych, raportujących o przybyciu bez mała wszystkich oczekiwanych biesiadników. Jednak mimo że głosy są różne, to obraz maluje się jeden - w tym roku na wesela przybędzie mniej osób niż zazwyczaj.

Szczególnie dotyczy to osób starszych, które będąc w grupie ryzyka, boją się zakażenia jeszcze bardziej. Zdaniem niektórych facebookowych przyszłych pań młodych, oliwy do ognia dolewają media, które skupiają się na informowaniu o weselnych ogniskach choroby i zapominają, że koronawirus może czyhać na ludzi także w innych miejscach.
Kompilacja wyciętych wypowiedzi z różnych wątków jednej z facebookowych grupek.

Krótszy sezon, więcej wesel

Powyższe przykłady są tylko częścią całej gamy najróżniejszych problemów koronawirusowych wesel. Jak mówią Justyna z Patrykiem, którzy na ślubnym kobiercu staną 15 sierpnia, poważnym utrapieniem stało się nagromadzenie wesel wynikające z ich przekładania z pierwszej połowy roku. Wielu zaproszonych musi wybierać, do której pary zechce przyjść. Ponadto jest problem ze znalezieniem noclegu, bo w okolicy wszystko zostało wyprzedane.

– Nie przyjedzie też nikt z zagranicy. Pandemia, a dokładnie obostrzenia i kwarantanna, praktycznie uniemożliwiają podróż – dodają.

Natalia i Piotr - inna para zamierzająca niebawem powiedzieć sobie "tak" - wyjawili, że ich niepokoje odnośnie organizacji wesela w trakcie pandemii związane są z możliwością zarażenia się uczestników ich uroczystości.

– Nie martwimy się o siebie, raczej o starszych gości – powiedzieli i dodali, że nie zamierzają przełożyć wesela, ponieważ bardzo trudno o termin przyszłoroczny, a po drugie nie wiedzą co się wtedy stanie w kwestii COVID-19.

Największą ofiarą jest branża

Jednak prawdziwą zgrozę przeżyli przedsiębiorcy branży ślubnej. Podczas gdy młodzi w rachunku zysków i strat sprawdzają, czy poniesione nakłady i zaliczki przepadną, przedsiębiorcy z branży zastanawiają się, czy dotrwają do przyszłego lata.

Choć niedawno rząd wycofał część swych obostrzeń, to trudna sytuacja trwa nadal. Straty, które dotychczas wystąpiły, są nie do odrobienia w tym sezonie. A z wesel żyją nie tylko domy weselne. Problemy odczuły także firmy zaopatrujące śluby i wesela w kwiaty i inne akcesoria, firmy cateringowe, zespoły weselne oraz wedding planerzy.

Według raportu Polska branża ślubna w liczbach, przygotowanego przez Polskie Stowarzyszenie Wedding Plannerów, cały rynek ślubny w Polsce jest wyceniany na 7 miliardów złotych. Uczestniczy w nim 20 tysięcy osób i firm. Robert Pieczyński, Członek Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Wedding Plannerów, przybliża ponurą rzeczywistość, z którą muszą się mierzyć te tysiące ludzi.

– Branża ślubna w Polsce jest branżą sezonową. Wesela w główniej mierze odbywają się od maja do końca października. Z powodu braku możliwości organizacji wesel w początkowej fazie sezonu 2020, według naszych szacunków branża ślubna straciła już około 2 miliardy zł w tym roku – mówi.

– Największymi stratami dotknięci są właściciele obiektów weselnych oraz restauratorzy, gdyż ich przychód jest wprost proporcjonalny do ilości osób uczestniczących w weselu. Pomimo tego, iż rząd zezwolił na organizacje wesel do 150 osób, to i tak zauważamy dosyć spory spadek liczby gości uczestniczących w imprezach, nawet tych mniejszych. Szacujemy, że jest to spadek nawet ok. 35-40 proc. liczby gości na weselu, co, tak jak wspomniałem, bezpośrednio przekłada się na przychód obiektów weselnych – dodaje.

Poweselne ogniska choroby

Zdaniem Stowarzyszenia, największym obecnie problemem są ogniska choroby powstałe po weselach. Ekspert wyjaśnia, że choć w Polsce odbyło się już 40-45 tysięcy wesel, to tych ognisk powstało kilka czy kilkanaście, więc są to setne części procenta.

– Uważamy, że w chwili obecnej nie ma co tworzyć w tym obszarze jakiejś paniki, ale w naszej ocenie należy jednak podjąć kroki, które będą ograniczały ryzyko. Największym problemem w czasie wesel jest zachowanie dystansu społecznego wśród gości. Należy pamiętać, że wesela to nie tylko biesiadowanie przy stole, ale również zabawa taneczna na parkiecie – mówi Robert Pieczyński.

Pewnym pocieszeniem pozostaje fakt, że żyjemy w XXI wieku i tym zakochanym, którym koronawirus pokrzyżuje ślubne plany, zawsze pozostaje opcja powiedzenia sobie "tak" przez internet.