Odkryto, że mniej urzędników wykona taką samą pracę. Nadchodzi fala zwolnień

Grzegorz Koper
Pandemia ujawniła, że urzędy obsadzone mniejszą załogą nie sparaliżowały aparatu administracji państwowej. Okazały się za to działać podobnie. Te odkrycie może poskutkować nawet 20 proc. redukcją etatów w administracji państwowej.
Wielu urzędników może w najbliższych miesiącach szukać nowej pracy. 123rf.com

Pandemia potnie etaty w urzędach?

Pracownicy budżetówki mogą zapomnieć o spokojnym śnie. Pojawiły się plotki o znaczącej redukcji etatów w administracji państwowej. Według informacji podanych przez dziennik.pl, cięcia mogą dotknąć nawet co piątego urzędnika. Rozmówcy z obozu rządzącego mówią "DGP", że epidemia ujawniła możliwość zarządzania państwem - i to w czasie kryzysu - mając połowę ludzi na stanie.

Przewiduje się, że redukcja etatów obejmie służbę dyplomatyczną i cywilną. Jednocześnie dla pozostałych pracowników przewidywane są podwyżki. Nie jest to zaskoczeniem w kontekście znanych problemów płacowych urzędników niskiego szczebla. Pisaliśmy o nich w INNPoland.


– Płace w sferze budżetowej są nieatrakcyjne, a koszty utrzymania ciągle rosną. Pracownicy to odczuwają, a jednocześnie widzą wzrost wynagrodzeń w przedsiębiorstwach prywatnych. Pensja urzędnika jest niższa niż sprzedawcy, a jeszcze kilka lat temu markety były kojarzone z nieatrakcyjnymi zarobkami – mówiła w ubiegłym roku w rozmowie z mondaysews.pl prof. Grażyna Spytek-Bandurska z Instytutu Polityki Społecznej UW.

Jak na razie wszystko pozostaje w grze. "DGP" ujawnia, że rządowe plany nie są sprecyzowane. Rozważa się rożne warianty reformy, bo ustawa pozwala na cięcia liczby zatrudnionych lub na tymczasową obniżkę ich wynagrodzenia. Zamiast odgórnych zwolnień możliwe jest również zostawienie poszczególnym jednostkom pewnej autonomii w działaniu i zlecenie im prostego obniżenia kosztów funkcjonowania - niezależnie od sposobu w jakim to wykonają.

Cięcia etatów to składowa większych planów

Redukcja etatów spodziewana jest po wakacjach i ma być częścią opisywanej już w NaTemat rekonstrukcji rządu. W PiSie mówi się o zmniejszeniu liczby ministerstw do 11-12 silnych resortów zamiast 20 obecnych.

– Chodzi o przełamywanie Polski resortowej i niemożności wynikających z tego, że niektóre ministerstwa potrafią chwilami działać jak udzielne księstwa. To dobry moment, by wykonać kolejny krok – przytacza słowa Michała Dworczyka, szefa KPRM, "Rzeczpospolita".