Górnicy nie będą zadowoleni. Te wyliczenia pokazują, co się stanie z polskimi kopalniami

Leszek Sadkowski
W ciągu kilku najbliższych lat popyt na węgiel energetyczny istotnie się zmniejszy. Z biegiem czasu surowiec przestanie być potrzebny, bo pojawią się nowe wiatraki, elektrownie gazowe i słoneczne.
Z upływem lat kopalnie węgla nie będą już potrzebne. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Wiatraki zamiast węgla

W 2019 r. polskie górnictwo wydobyło niecałe 50 mln ton węgla energetycznego. Do tego doszło 13 mln ton z importu. Jak informują źródła portalu WysokieNapiecie.pl górnicy usłyszeli, że do 2023 r. popyt na węgiel energetyczny może spaść o 10 mln ton, czyli o jedną piątą krajowego wydobycia.

Ale zdaniem ekspertów, jeśli powstaną 2 GW nowych mocy w wietrze, to będą one produkować ok. 5 TWh prądu rocznie. Jeśli wiatraków będzie 3 GW to wytworzą nawet powyżej 7 TWh.

Kolejne 3 GW ze słońca da nowe 3 TWh w roku. Łącznie daje to od 8 do 10 TWh co oznacza, że zniknie popyt na co najmniej 3,5 mln ton węgla rocznie, bo tyle potrzeba do wyprodukowania 8 TWh. Jeśli wszystkie wiatraki, które wygrały aukcje, powstaną, to nowe OZE wyrzucą z rynku nawet 4,5 mln ton.


– Do tego trzeba dorzucić nowe elektrociepłownie gazowe - Stalowa Wola i Żerań, które do 2023 r. powinny już pracować, i kilkanaście mniejszych. Również zabiorą z rynku od 2 do 3 mln ton węgla – podaje portal.

Brak pomysłu

Niedawno pisaliśmy, że Chinami Europy można określić Polskę, która niewiele robi sobie z zamierzeń unijnych czy światowych trendów. Bo w Polsce spalanie węgla wciąż wydaje się być priorytetem, nowe bloki węglowe pracują pełną parą, a proces ten ma być kontynuowany, tak w Kozienicach, jak Opolu czy Jaworznie.

W ocenie ekspertów problem leży w tym, że rząd nie miał pomysłu na politykę energetyczną i jej dalsze funkcjonowanie. Być może teraz się to nieco zmieni.