Tarcze tarczami, przyszedł czas rozliczeń. 3 błędy, do których przyczepi się skarbówka
Chaos z pierwszej połowy roku trochę osłabł, ale wciąż czai się za rogiem. Już po pierwszej nieskładnej turze lockdownu bałagan jest tak duży, że kontrole rozliczania pieniędzy z tarcz finansowych potrwają do 2026 r. Jednocześnie przedsiębiorcy ładują się w jeden z trzech popularnych błędów przy rozliczaniu, co daje urzędnikom możliwość kwestionowania.
- Trzeba też pamiętać, że kontrole będą uwzględniały nie tylko ocenę samej zasadności przyznania wsparcia rządowego, ale i tego, jak zostało ono wykorzystane oraz rozliczone. Błędne lub za późne rozpoznanie kosztów czy nierozpoznanie przychodu podatkowego to tylko część pomyłek, jakie można popełnić. Dlatego warto już teraz zadbać o to, żeby
dokumenty, które złożymy do Urzędu Skarbowego, nie budziły żadnych wątpliwości - dodaje ekspertka.
I wyszczególnia trzy główne błędy, które mogą powodować problemy przy rozliczeniach tarcz.
1. Preferencyjne rozliczenie darowizn
Mowa o mechanizmie zachęcającym do wspólnej prewencji zdrowotnej. Datki przekazane na rzecz lokalnych placówek złużby zdrowia pozwalały na odliczenie 200 proc. darowizny od podatku w miejsce dotychczasowych 100 proc.Zobacz też: Efekt bumerangu w tarczy antykryzysowej. Firma zyska na ZUS, ale straci gdzie indziej
Ale sprawa jest bardzie skomplikowana. W ten sposób rozliczymy jedynie środki przekazane konkretnym, wskazanym w przepisach placówkom, przeważnie szpitalom jednoimiennym. Zatem jeśli przekazaliśmy coś, nawet w najszczytniejszym celu, innej placówce niż wymienionej, a spróbujemy odliczenia 200 proc., Urząd Skarbowy może i zapewne się do tego przyczepi. I zrobi to, co umie robić najlepiej - upomni się o dodatkowe 19 proc. podatku z nierozliczonej kwoty i w pakiecie dorzuci odsetki.
2. Zakup sprzętu do walki z koronawirusem
Dla przedsiębiorców, którzy chcieli poratować naszą fatalną służbę zdrowia, gdy potrzebowała tego najbardziej, przewidziano w tarczach ulgę. Dotyczyła produkcji deficytowych towarów, jak choćby maseczek ochronnych. Te i wszystkie zakupy potrzebnych do ich wytworzenia sprzętów można było rozliczyć jako jednorazowy koszt podatkowy, bez amortyzacji. I niby wszystko w porządku. Ale fiskus ma tu pewne pole do działania.Otóż jeśli sprzęt produkcyjny rozliczyliśmy w ten sposób, lecz może być używany także w niepandemicznych celach (np. sprzęt do produkcji maseczek wykorzystywany do produkcji innych tekstyliów), Urząd Skarbowy może się przyczepić i zapewne przyczepi, biorąc pod uwagę finanse kraju i to, co nas jeszcze czeka. Co zrobi? Wyśle kontrolera, który wykaże zaniżenie przychodów o blisko 80 proc. wartości sprzętu.