Rząd wycofuje się z kolejnej obietnicy. Ulgi za podwyżki cen prądu tylko dla wybranych

Katarzyna Florencka
Maleją szanse na to, że ujrzymy obiecywane przez PiS rekompensaty za podwyżki cen energii elektrycznej. Projekt mający złagodzić konsekwencje podwyżek prawdopodobnie wyląduje w koszu – a zamiast niego rząd przygotowuje rozwiązanie, które obejmie tylko wybranych.
Za rekompensaty rosnących cen prądu odpowiedzialny był minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Teraz projekt przejęło Ministerstwo Klimatu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Projekt ustawy, która miała przyznać Polakom rekompensaty za tegoroczne podwyżki cen prądu, powstał pod okiem Jacka Sasina w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Pandemia jednak boleśnie zweryfikowała plany rządu.

Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", prace nad ulgami przeniosły się do Ministerstwa Klimatu, a wraz z tym zmieniła się również cała koncepcja pomocy.

Rekompensaty dla "wrażliwych"

Sasin obiecywał, że ulgi trafią do osób mieszczących się w pierwszym progu podatkowym, zaś wysokość rekompensaty będzie zależna od zużycia energii i wyniesie od ok. 35 zł do ponad 300 zł.


Alternatywny projekt tworzony w resorcie klimatu, o którym pisze poniedziałkowa "Wyborcza", już takich szaleństw nie zakłada. Jak podaje resort, mechanizm ulg "powinien służyć ochronie najsłabszych odbiorców energii elektrycznej przed zjawiskiem ubóstwa energetycznego. Planowane rozwiązanie będzie miało charakter systemowy i działać będzie w horyzoncie wieloletnim."

Z obiecywanymi rekompensatami możemy się pożegnać, jednak "Wyborcza" zauważa, że Unia Europejska dopuszcza objęcie pomocą "wrażliwych odbiorców energii" – dzisiaj w polskim prawie są to osoby uprawnione do dodatku mieszkaniowego. Resort klimatu rozważa jednak rozszerzenie tej definicji i powiązanie jej z efektywnością energetyczną budynków.

Prąd jest drogi, więc go importujemy

Choć Polska już od czterech lat stale pobiera prąd zza granicy, to jednak jeszcze nigdy nie importowaliśmy tyle energii elektrycznej netto co ostatnio. Z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), które analizował portal, wynika, że od stycznia do grudnia 2019 r. do naszego kraju wpłynęło 17,3 TWh energii, a do sąsiadów wypłynęło 6,7 TWh.

Choć przeznaczono na to ponad 2 miliardy złotych, to na imporcie skorzystali odbiorcy i sprzedawcy. Dzięki sprowadzanemu z zagranicy prądowi mieli bowiem niższe ceny. Wszystko dlatego, że importowana energia była tańsza nawet o ok. 20 zł/MWh niż produkcja takiej energii przez stare krajowe elektrownie węglowe.