To nie żart. Policzyliśmy, że maseczek od rządu wystarczy szkołom na niecałe dwa tygodnie

Katarzyna Florencka
Po rozpoczęciu roku szkolnego w polskich szkołach potrzebnych będzie aż 4 mln maseczek dziennie – wylicza szef ZNP Sławomir Broniarz. Oznaczałoby to, że obiecane przez MEN 50 mln maseczek dla szkół wystarczy na... niecałe dwa tygodnie. Wciąż nie jest jasne, kto poniesie koszty nowego reżimu sanitarnego przez resztę roku szkolnego.
Maseczki przekazane szkołom przez rząd starczą na niecałe dwa tygodnie. Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Sam rząd jest ze stanu przygotowań do nowego roku szkolnego niezwykle zadowolony. Z rana szef kancelarii premiera Michał Dworczyk pękał z dumy, zapewniając w TVN24, że minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski "wyśmienicie koordynuje działania" przygotowujące do rozpoczęcia roku szkolnego.

– W tej chwili przez Ministerstwo Zdrowia w porozumieniu z Ministerstwem Edukacji Narodowej są przesyłane środki ochronne do szkół. Do szkół trafi między innymi blisko cztery miliony litrów płynu dezynfekującego, ponad 50 milionów maseczek – zapowiedział Dworczyk.

Kto zapłaci za środki ochrony w szkole?

Choć jednak liczby robią wrażenie, ogłoszona przez Dworczyka pomoc to jedynie kropla w morzu potrzeb. Jak wylicza w rozmowie z "Super Expressem" szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, polskie szkoły będą potrzebowały aż 4 mln maseczek dziennie. Oznacza to, że rządowych maseczek starczy na... 12,5 dnia.


Do tego dochodzą kwestie takie jak logistyka mierzenia temperatury wszystkim uczniom czy zakupu dodatkowych dyspenserów płynu dezynfekującego (jak podaje Broniarz, niektóre placówki mają otrzymać jeden dozownik na szkołę), jak również samego płynu.

Kto za to wszystko zapłaci kiedy już skończą się środki przekazane przez rząd? Nie jest to do końca jasne – ale koszty najprawdopodobniej spadną na samorządy. Wprost powiedział to podkarpacki sanepid, który nakazuje dyrektorom szkół zapewnienie każdemu uczniowi przyłbicy ochronnej. "Jeśli dana szkoła będzie miała problem z zakupieniem przyłbic, powinna się zgłosić do lokalnego samorządu z prośbą o dofinansowanie" – czytamy w wytycznych sanepidu.

Problemy samorządów

Nie jest do końca pewne skąd dodatkowe fundusze wezmą samorządy. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, koronawirus boleśnie uszczuplił ich dochody – związane to jest z ogromnym spadkiem wpływów z podatku PIT, który uszczupli w tym roku budżet samorządów o 4 mld zł.

Choć kwota ta może nie wydawać się wielka w kontekście 200 mld budżetu samorządów, to należy pamiętać, że ich budżety muszą się zmagać z tym, co wszyscy: rosnącą inflacją czy podwyżkami cen energii. Dodatkowo, podczas lockdownu miasta straciły np. na mniejszym zużyciu wody. Choć bowiem zmalało jej realne zużycie (a przez to również wpływy do budżetu z tego tytułu), to nie zmieniły się koszty gospodarowania systemem wodociągów.