Mikroplastik nasz powszedni. Tygodniowo zjadamy go tyle, ile odpowiada karcie kredytowej

Grzegorz Koper
Poziom zaśmiecenia planety plastikiem jest znacznie większy, niż się spodziewano. W Oceanie Atlantyckim pływają miliony ton tworzyw sztucznych. Jaki to będzie miało wpływ na środowisko i na nas samych?
W Atlantyku znajdują się miliony ton cząsteczek plastiku. Spożywamy go wraz z mięsem ryb i owocami morza YouTube.com / Olio
Katsiaryna Pabortsava i Richard S. Lampitt opublikowali w Nature niepokojący artykuł. Dostrzegli różnicę pomiędzy ilością plastikowych odpadków trafiających do Atlantyku, a zauważalnymi w nim śmieciami z tworzyw sztucznych. Biorąc pod uwagę, ile do niego wyrzucamy plastiku, ocean powinien być w niego obfitszy.

Koniec końców "brakujący" plastik odnaleziono. Tyle że nie w morzu, a... pod powierzchnią Atlantyku. Na 200 metrów wgłąb akwenu zawieszone jest od 11,6 do 21,1 milionów ton cząsteczek polietylenu, polipropylenu i polistyrenu. A to tylko trzy z różnych "gatunków" tworzyw sztucznych.


– Biorąc pod uwagę, że plastik innej wielkości i innego rodzaju może być znaleziony głębiej w oceanie i w osadach, nasze wyniki wskazują, że dopływ i zasób oceanicznego plastiku jest znacznie wyższy, niż uprzednio zakładano – czytamy w artykule.

Czym jest mikroplastik?

Mikroplastik to drobiny tworzyw sztucznych, których długość nie przekracza 5 milimetrów, choć w cytowanym badaniu naukowcy przyjęli granicę od 10 do 1000 mikrometrów, czyli od 0,01 do 1 milimetra.

Powstają najczęściej na skutek rozpadu większych przedmiotów z plastiku. Tworzywo podlega tarciu i innym uszkodzeniom mechanicznym, wpływowi wody morskiej i promieniowania UV, a to stopniowo powoduje jego rozdrobnienie na mniejsze cząstki.

Dotychczas największe zarejestrowane skupisko sztucznych drobin odnotowano w Morzu Śródziemnym. W jednym metrze kwadratowym osadu pobranego z dna znajduje się nawet 1,9 mln kawałków mikroplastiku.

To nie dziwi, biorąc pod uwagę, że ten zbiornik jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie. Sprzyjają temu miliony ludzi żyjących na jego wybrzeżu, liczne rzeki znajdujące w nim swoje ujście i niewielka wymiana wody z oceanem. Niestety Bałtyk jest w podobnej sytuacji.

Z oceanu na stół

W INNPoland opisaliśmy, że pod kątem mikroplastiku przebadano ryby występujące w naszym morzu. Wyniki były zatrważające.

W przewodzie pokarmowym co dziesiątego złowionego śledzia i co dwudziestego dorsza znajdywano cząsteczki plastiku. Jeszcze gorsze wyniki dotarły ze Szwecji. Tam problem dotykał już co czwartego śledzia.

Cytowana przez "Gazetę Wyborczą" ekspertka zwracała wtedy uwagę, że spożycie samych kawałków mikroplastiku z rybą robi niewielką różnicę w naszej diecie, która i tak jest przebogata w plastik. Zresztą ryby i tak, prędzej czy później, wydalają cząsteczki tworzyw sztucznych ze swojego organizmu do wody.

Specjalistka zwracała uwagę, że gorzej może być z zawartymi w plastiku substancjami chemicznymi, które prawdopodobnie przenikają do tkanki mięśniowej ryb.

Problem jest jeszcze poważniejszy u zwierząt. Rosyjscy naukowcy sprawdzili, co jedzą niedźwiedzie polarne. Igor Mizin, dyrektor Arktycznego Parku Narodowego, znajdującego się na Nowej Ziemi powiedział agencji Interfax, że jedna czwarta pożywienia białych misiów... to plastik.

Ludzie są w niewiele lepszej sytuacji. Z badań, na które powołuje się WWF wynika, że co tydzień zjadamy 5 gramów mikroplastiku. Taka ilość jest równa masie karty kredytowej. Rocznie wprowadzamy z żywnością do swojego organizmu ponad ćwierć kilograma tworzyw sztucznych.

Każdy dokłada swoją cegiełkę

WWF wyjaśnił jak plastik może się znaleźć w oceanie. Dotyczy to nawet osób mieszkających setki kilometrów od wybrzeża. Jednym ze źródeł jest wyrzucanie tworzyw sztucznych do zwykłego kosza, zamiast przeznaczać je na recykling. Puste opakowania są lekkie i mogą zostać bez trudu zdmuchnięte ze śmietnika przez wiatr. Potem wpadają do rzek i kanałów, a stamtąd prosto do morza.

Podobną drogę przechodzą plastikowe przedmioty wyrzucane wprost na ulicę, na pole czy na łąkę. Wbrew pozorom niedaleka droga dzieli polskie miasta od Bałtyku. Wystarczy, że śmieć wpadnie do którejś z rzek i zostanie poniesiony na północ.

"Los Angeles Times" powoływało się na badania zgodnie z którymi największym winowajcą zanieczyszczenia zatoki kalifornijskiej w plastikowe drobinki były... opony samochodów. Deszcze zmywały drobinki startych na jezdni opon wprost do akwenu.

Do zaskakujących źródeł zanieczyszczenia plastikiem należą deszcze. Amerykański geolog odkrył drobiny tworzyw sztucznych w nieprzystępnych odcinkach Gór Skalistych. Dostały się tam razem z opadami. To odkrycie zaniepokoiło świat nauki i zastanawia co do skali przenikania mikrowłókien do ekosystemu.

Czy plastik zagraża zdrowiu?

Wciąż mamy za mało danych, by w pełni określić wpływ mikroplastiku na zdrowie ludzi. W ubiegłym roku WHO zaapelowało o prowadzenie badań w tym zakresie. Szczególnie dotyczyło to drobinek zawartych w wodzie pitnej.

Wiemy, że dodatki powiązane z mikroplastikiem takie jak na przykład bisfenol A są dla nas szkodliwe. Dostają się do naszego organizmy przez pożywienie czy wodę. Dlatego czekając na wyniki dalszych badań powinniśmy być ostrożni i dla prawdopodobnego dobra środowiska i nas samych, ograniczać użycie plastiku na rzecz tworzyw biodegradowalnych.