Polacy stracili dla nich głowy. Sprawdzamy, ile trzeba wydać na Fajniaka i czy to się w ogóle opłaca
Biedronka przedstawiła następców Świeżaków i Słodziaków. Są to... Fajniaki. Sprawdzamy ile trzeba na nie wydać i zastanawiamy się, czy powtórzą sukcesy swoich poprzedników. Oraz, czy jak przy poprzednikach, wokół Fajniaków wyrośnie swego rodzaju "czarny rynek".
Emocje sięgały zenitu
Poprzednie akcje były strzałem w dziesiątkę. Cieszyły się niezwykłym powodzeniem wśród dzieci - i nie tylko! Nawet na półce u moich dziadków pojawił się Brokuł Bartek, choć najmłodsi członkowie naszej rodziny są już dawno po dwudziestce. Ba, nawet ja sam odbierałem naklejki. Wdzięczność znajomych z dziećmi, którym przekazywałem swoje zdobycze, była nieoceniona.Świeżakowe i słodziakowe szaleństwo dopadło całą Polskę. Żeby zdobyć upragnione maskotki ludzie narażali się nawet na kary. Jedna z mieszkanek Pułtuska zabrała kasjerce całe pudełko naklejek. Groziło jej wówczas za to 5 lat pozbawienia wolności. Do podobnego zdarzenia doszło rok później w Gliwicach. Tam 38-latek połasił się na 1800 cennych znaczków. Policja wykryła sprawcę w ciągu kilku dni. W mieszkaniu znaleziono maskotkę z naklejkami, których nie zdążył wymienić, podawał "Wprost"
Przyczyny niezwykłej popularności akcji tłumaczył nam dwa lata temu Robert Wasiak, szef Działu Obsługi Klienta w So What, firmie oferującej programy lojalnościowe. Mówił, że program Biedronki trafił do określonej grupy docelowej. Celował raczej w ludzi ze średnich i małych miejscowości i był bardzo popularny wśród osób z dziećmi w wieku szkolnym i przedszkolnym. To, wraz z połączeniem z pasją kolekcjonowania, która jest bardzo mocna w wieku szkolnym, dało akcji sukces.
– Nie można również zapomnieć o silnym wsparciu medialnym programu, dzięki któremu udało się stworzyć modę na Świeżaki. Również nazwa samych maskotek jest bardzo trafiona. Wszystkie te składowe przyczyniły się do sukcesu akcji – wyjaśniał nasz rozmówca.
Ile trzeba wydać, by otrzymać maskotkę
Żeby dostać naklejkę należy wydać jednorazowo w sklepie 50 zł. Fajniaka odbiera się za 60 naklejek. Z prostego rachunku wynika, że bonus przypada po wydaniu 3 tys. zł na zakupy w sklepie. Jednak Biedronka stanęła frontem do klienta i przewidziała szybsze metody uzupełniania kolekcji.Na każde wydane 50 zł dostaje się dodatkowe naklejki za: posiadanie karty Moja Biedronka, zakup warzywa lub owocu, produktów oferty specjalnej i takich, które tworzą wartość dla polskiej gospodarki. Przy sumiennym spełnianiu wszystkich punktów, warunkiem otrzymania Fajniaka będzie wydanie co najmniej 600 zł na produkty.
Jeśli ktoś nie ma cierpliwości do regularnych zakupów, to może dostać maskotkę w zamian za 40 naklejek i 19,90 zł. Znaczki można też wydać na książkę. Opowieść o bohaterach najnowszej akcji będzie warta 15 naklejek lub 9,99 zł.
Szczególnie zainteresowało nas kryterium otrzymania dodatkowej naklejki za zakup wartościowych dla gospodarki produktów. Maciej Łukowski, dyrektor handlowy sieci Biedronka i członek zarządu sieci powiedział w komunikacie prasowym, że sieć zdecydowała promować dodatkową naklejką takie towary, które tworzą wartość dodaną dla polskiej gospodarki: są produkowane lub modyfikowane w Polsce, gwarantują miejsca pracy w naszym kraju i wspierają jego rozwój.
Promowanie tzw. patriotyzmu ekonomicznego cieszy. Ma to szczególne znaczenie w dobie pandemii, gdy wiele firm narażonych jest na rozmaite trudności. Zwiększenie popytu na ich produkty pomoże im w tym niełatwym czasie, a gospodarkę krajową pozwoli nastawić na właściwe tory.