Rzecznik MŚP chce niższego opodatkowania prezentów. Resort finansów staje okoniem

Kamil Nowicki
Za większość prezentów, m.in. gadżetów reklamowych, firmy muszą płacić podatek. Obecnie limity, które wyznaczają prezenty małej wartości, są zbyt niskie i według Rzecznika Małych i Średnich Firm powinny zostać podniesione.
Minister finansów Tadeusz Kościński Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Gazeta

Podatek zostanie

Obecnie firmy za prezenty małej wartości nie muszą płacić podatku. Lecz upominki nie mogą kosztować więcej... niż 10 zł. W przypadku gadżetów w o wartości w przedziale 10 – 100 zł, firma musi prowadzić ewidencję osób obdarowanych. Powyżej 100 zł przedsiębiorstwa muszą zapłacić podatek.

Z obecnymi limitami nie zgadza się Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Chce zwiększenia limitu nieewidencjonowanych prezentów do kwoty 80 zł, a prezentów ewidencjonowanych do wartości 200 zł.

Resort negatywnie odniósł się do tych propozycji. Zakłada natomiast podwyższenie limitu prezentów o niskiej wartości do kwoty 20 zł - podaje "DGP" za PAP.


– Jest to niewątpliwie krok w dobrym kierunku, świadczący o dostrzeżeniu barier w tym zakresie, tym niemniej wciąż nieadekwatny do potrzeb przedsiębiorców – podkreśla rzecznik MŚP Adam Abramowicz.

Rzecznik MŚP zgłosił również szereg postulatów i uwag. Według niego limity powinny wynosić co najmniej co najmniej 150 zł (równowartość ok. 30 euro) dla prezentów ewidencjonowanych i 45 zł (równowartość ok. 10 euro) dla prezentów o niskiej wartości.

Kwota wolna od podatku

Ostatnio w INNPoland.pl pisaliśmy o planach rządu w sprawie kwoty wolnej od podatku.

Minister finansów Tadeusz Kościński rozwiał nadzieje Polaków, którzy mieli nadzieję na dalsze zwiększanie kwoty wolnej od podatku. Najdziwniejsze jest jednak tłumaczenie tej decyzji: minister przekonuje, że... częste zmiany się nie opłacają.

Wyższa kwota wolna podatku była jedną z obietnic PiS, dzięki którym partia ta doszła do władzy w 2015 r. Od tego czasu kwota ta została podwyższona do 8 tys. zł – tak naprawdę podwyżka ta dotyczy jednak tylko najbiedniejszych Polaków, równocześnie bowiem skokowo podwyższano pensję minimalną.