Teraz dopiero PiS się wkurzy. Nie pozwolą im kupić głosów górników za unijne miliardy
Komisja Europejska przedstawiła zasady przyznawania pieniędzy z funduszu na odbudowę gospodarki po pandemii, w ramach którego mamy otrzymać aż 23 mld euro. Ale postawione przez Brukselę warunki zdecydowanie nie spodobają się PiS.
Czytaj także: Wynegocjowane w UE pieniądze jeszcze możemy stracić. O tym Morawiecki głośno nie mówi
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen stwierdziła wprost, że "państwa członkowskie potrzebują jasnych wskazówek, aby zapewnić zainwestowanie 672 mld euro w ramach instrumentu zarówno w celu natychmiastowego ożywienia gospodarczego Europy, jak i długoterminowego zrównoważonego wzrostu sprzyjającego włączeniu społecznemu".
Właśnie dlatego państwa będą musiały przedstawić również plan wydatkowy, w którym wyspowiadają się z tego, jak zamierzają wydać unijną pomoc. Plany będą musiały zostać zatwierdzone przez KE.
Sukces czy nie sukces?
Z lipcowego szczytu unijnego, podczas którego miały miejsce negocjacje budżetowe, premier Mateusz Morawiecki wrócił śpiewając pieśń o wielkim zwycięstwie Polski.– Cele, jakie mieliśmy jako Grupa Wyszehradzka, zostały osiągnięte. Wynegocjowaliśmy to, co chcieliśmy – mówił.
Mimo ekstatycznych zapewnień polskiego rządu, że Polska zza stołu unijnych obrad powstała zwycięsko, eksperci zwracają uwagę na to, że był to kompromis i wszystkie kraje, które wzięły udział w negocjacjach, odtrąbiły sukcesy we własnych państwach. Rozmowę na ten temat z Karoliną Zbytniewską, ekspertką ds. europejskich i redaktorką naczelną EuroActiv.pl, możecie przeczytać w naTemat.
Czytaj także: Pandemia przyspieszyła to, co nieuchronne. "Za odejście od węgla nikt nie będzie nam płacić"