Kolejny nonsens w przepisach. Dziecko bez maseczki, ale mandat dla rodzica i nauczyciela

Krzysztof Sobiepan
Młodzież już nie długo może przestać się bać mandatów za brak maseczki, bo zapłacą je wychowawcy albo rodzice. To projekt Sejmu, który może zostać uchwalony jeszcze dziś. Co z nastolatkami, którzy mogą wykorzystać nowe narzędzie by odegrać się na rodzicach? Tego ustawodawca nie przewidział.
Nie wszyscy młodzi ludzie noszą maseczki. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Chodzi o nowelę Kodeksu wykroczeń (druk 683). Dodaje ona przepis nakładający grzywny za nieprzestrzeganie zakazów, nakazów, ograniczeń lub obowiązków nałożonych w związku z zapobieganiem rozprzestrzeniania się epidemii – podaje serwis Prawo.pl.

Ignorowanie przepisu kończyć się ma mandatem, który kwotę ten sam druk proponuje podwyższyć z dotychczasowych 500 do 1000 zł. Co jeśli zakazy ignoruje nieletni lub osoba bezradna? Wtedy posłowie proponują nadal wlepiać grzywny, tyle że zapłaci je rodzic, ale też każda osoba "sprawująca pieczę". Powód? Była odpowiedzialna i nie dopełniła obowiązku.


Nakazy państwa ma więc egzekwować rodzic lub prawny opiekun. Część dzieci chodzi jednak jeszcze do szkół, czy oznacza to że za uchybienia posypią się mandaty dla wychowawców? Tu pojawia się problem.

Według definicji prawnych rodzić sprawuje "pieczę" nad dzieckiem przez 24h na dobę. Realnie gdy jest w pracy, a dziecko w szkole, odpowiedzialność przejmuje za nie kadra nauczycielska. W prawie oświatowym jest jednak mowa o „opiece" – nieprecyzyjny język dalej komplikuje interpretacje nowych przepisów.

Mandat za brak maseczki z art. 94 Kodeksu wykroczeń a dzieci

Prawo.pl wskazuje, że do tej pory dorosłych próbowano karać z art. 94 Kodeksu wykroczeń, co i tak kończyć się mogło nieprzyjęciem mandatu ze względu na brak podstawy prawnej. Kara dla młodzieży była zaś prawie niemożliwa – w grę wchodziła sprawa przed sądem rodzinnym o demoralizację, pod kodeks wykroczeń podpadali jedynie 17-latkowie i starsi.

Przy nowych przepisach nawet jeśli prawie dorosłe dziecko wyrwie się bez zgody rodziców z domu na łamiącą nakazy epidemiczne imprezę i przy okazji wpadnie na patrol bez maseczki – mandaty i tak zapłacą jego rodzice.

Cytowana przez serwis ekspertka wskazuje, że nastolatki przechodzą przecież mocny okres buntu i konsekwencje pieniężne za łamanie zakazów dla rodziców mogą być w ich oczach nawet atrakcyjną formą zemsty i szansą na odegranie się na "starszych". Może to prowadzić do łamania zakazów z premedytacją.

Czytaj także: Krąży instrukcja, jak potraktować policjanta, który wlepi mandat za brak maseczki. To zły pomysł

Nowe zakazy z powodu epidemii – PiS zatwierdza je na kolanie

O prawnych absurdach zatwierdzanych przez rządzących na kolanie pisaliśmy w INNPoland.pl już wcześniej. Od soboty w Polsce zniesiono nakaz zakrywania ust i nosa w samochodach, choć prawnicy lamentują nad niechlujnymi zapisami obowiązującego prawa.

– Treść rozporządzenia wskazuje na to, że Rada Ministrów była nieświadoma, jakie prawo uchwala. To ostatecznie dowodzi, że nikt już za bardzo nie panuje nad tym, co się aktualnie dzieje i jakie przepisy są uchwalane. Absurd i kompromitacja – komentuje dla nas dr Mikołaj Małecki, adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Prawnik podziela też nasze wątpliwości dot. sposobu, z jakim partia rządząca stara się walczyć z pandemią koronawirusa. – Rozporządzenie jest absurdalne. Uchylono zasadę, a dwie linijki niżej wprowadzono wyjątek od zasady, której i tak nie ma. Konsekwencją wyjątku jest to, że i tak nikt nie musi mieć maseczki w samochodzie. To po prostu piętrowy absurd, efekt niekompetencji, pisania prawa na kolanie, na ostatnią chwilę, pogardzania ekspertami – grzmi specjalista.

Czytaj także: Posłowie chcą większego bata na antymaseczkowców. Kary za brak maseczki ostro w górę