Szpital na Stadionie Narodowym szuka sprzątaczek. Płaci śmieszne pieniądze za pracę między chorymi

Patrycja Wszeborowska
Pracę pośród chorych na Covid-19 nie można określić mianem „bezpiecznej". Jako że wirus należy do wyjątkowo zakaźnych, ryzyko zachorowania jest wysokie. Nie dziwi zatem, że lekarze, którzy pracują na oddziałach covidowych dostają 175 proc. wynagrodzenia. Co innego jednak panie sprzątające z Ukrainy.
Do sprzątania pośród chorych na Covid-19 leżących w szpitalu polowym poszukiwane są Ukrainki. Fot. Krzysztof Koch / Agencja Gazeta

Ile zarabiają sprzątaczki w Szpitalu Narodowym?

Jak podaje serwis money.pl, szpital polowy na Stadionie Narodowym właśnie rekrutuje panie sprzątające. Oferta to 12-godzinne zmiany (7-19 oraz 19-7), płatne po 16 złotych netto za godzinę pracy pośród najciężej chorych. Ogłoszenia kierowane są do pracownic z Ukrainy.

Czytaj także: Planujesz wyjazd do pracy? Zamiast Niemiec czy Wielkiej Brytanii rozważ Ukrainę i Białoruś

Gdy dziennikarze portalu zadzwonili pod wskazany w ogłoszeniu numer telefonu, właścicielka agencji przyznała, że 16 złotych na rękę to „bardzo niskie wynagrodzenie”, ale „ze swoich przecież nie dołoży”. Mała agencja rekrutująca sprzątaczki nie robi tego na zlecenie Szpitala MSWiA, który zarządza szpitalem polowym, lecz jest podwykonawcą innej, większej agencji rekrutacyjnej.


Praca sprzątaczki na Stadionie Narodowym jest legalna, panie dostają prywatny pakiet medyczny znanej prywatnej firmy. Nie otrzymają jednak pełnego wynagrodzenia, gdy się zakażą się koronawirusem od chorych i będą musiały się poddać kwarantannie lub izolacji – umowa zlecenie tego nie obejmuje, jak wyjaśnia właścicielka agencji.

Rekrutacja ochotników do pracy w szpitalu polowym trwa

W związku z poszukiwaniem ochotników, którzy będą pracować w szpitalu polowym na Stadionie Narodowym, uruchomiono domenę szpitalnarodowy.pl, gdzie publikowane są informacje dla chętnych.

Czytaj też: Nazwała ukraińską sprzątaczkę "k***ą j***ną". Prokuratura już działa – wiadomo, jaka grozi jej kara

Jak pisał dla INNPoland.pl Michał Gąsior, wszystko byłoby pewnie w porządku, gdyby nie fakt, że otoczka, jaką stworzono wokół "rekrutacji", zupełnie nie przystaje do wyjątkowych okoliczności. Wygląda to wszystko jak rekrutacja do korporacji – groteskowo. Niektórzy nie mogą uwierzyć, że to tak na serio.

"Chcesz włączyć się do wyjątkowej walki z koronawirusem i pomagać chorym? Masz wykształcenie medyczne? Nie boisz się nowych wyzwań?" – zachęca "Szpital Narodowy". Publikuje też grafiki z hasłami takimi jak "#gramyozdrowie" albo "#reprezentacjazdrowia", które bardziej przystają raczej do akcji profilaktycznych niż do koronawirusowego kryzysu.