Polskie weto budżetu unijnego ma cienkie nóżki. Od UE bierzemy znacznie więcej, niż wpłacamy

Grzegorz Koper
Beneficjentami unijnego budżetu jesteśmy od lat. Lecz jednocześnie dokładaliśmy też wiele miliardów do unijnej kasy. Przyjrzeliśmy się, jak wyglądały nasze stosunki finansowe z UE od momentu wstąpienia w jej struktury.
Polska przez lata była beneficjentem budżetu UE. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Polska i Węgry ramię w ramię postanowiły zawetować unijny budżet na lata 2021-2027. Kością niezgody stał się zapis uzależniający wypłatę środków od kwestii praworządności. Sprawa zostało ostro skrytykowana przez opozycyjnych polityków.

Czytaj także: "Błąd o nieobliczalnych konsekwencjach dla Polski". Była komisarz UE ostro o wetowaniu budżetu

Ile pieniędzy z Unii otrzymała Polska?

Skoro o budżecie mowa, postanowiliśmy się przyjrzeć, jak wyglądały finansowe relacje między Polską a Unią Europejską od momentu dołączenia do wspólnoty. Posłużyliśmy się danymi publikowanymi przez Ministerstwo Finansów na stronie rządowej.


Z zestawienia transferów finansowych pomiędzy Polską a UE na koniec września 2020 r. wynika, że od 1 maja 2004 r. na polski rachunek wpłynęło ponad 188 mld zł. Niewiele ponad 13 mld z tych 188 mld euro, to kwota, którą Polska otrzymała w samym 2020 r. (do września).

Równocześnie do unijnego budżetu trafiały też środki z Polski. Jednak były one nieco skromniejsze od otrzymywanych, bo od początku członkostwa zasililiśmy Unię ponad 61 mld euro. Z kolei 4 mld euro poszły na unijny budżet w tym roku (do września).

Nie trudno policzyć saldo. Na uczestnictwie w Unii Europejskiej, pod względem finansowym, jesteśmy ok. 127 mld euro do przodu. Oczywiście stopień zasilenia naszego budżetu unijnymi pieniędzmi różnił się przez te 16 lat. Dla przykładu: najwięcej w ramach Funduszu Strukturalnego i Funduszu Spójności otrzymaliśmy w latach 2007-2013.

Fundusze spoza krajów UE

Poza środkami z Unii, dzięki uczestnictwu we wspólnocie, otrzymaliśmy również środki z państw nienależących do Unii Europejskiej. To cena, którą muszą płacić Szwajcaria, Norwegia, Liechtenstein i Islandia za dostęp do wspólnego unijnego rynku.

W zamian za to muszą przyjmować część unijnego prawa i wykładać środki na biedniejsze regiony UE. Na przykład dla Norwegii, Islandii i Liechtensteinu w latach 2014-2021 to aż 2,8 mld euro. Z tego tortu Polsce przypadł kawałek o wartości 809,3 mln euro.

Czytaj także: Polexit? Nie tak prędko. Te kraje wcale nie są "niezależne" i muszą słono płacić UE