Studentka chciała oszukać kasę samoobsługową. Złapała ją policja, już usłyszała zarzuty
Kasy samoobsługowe przyśpieszają zakupy. Dzięki nim klienci nie muszą czekać w kolejkach do kas. Możliwość korzystania z nich to rodzaj kredytu zaufania dawanego przez sklepy. Niestety nie wszyscy chcą uczciwie to wykorzystać.
Kradzież przy kasie samoobsługowej
Next.gazeta.pl donosi o studentce z Wrocławia, która chciała "przyoszczędzić" na zakupach. Błędnie nabijała towar przy kasie samoobsługowej sklepu. Na wadze ustawiała słodycze i owoce, a maszynie podawała, że ważone są buraki. Z kolei najróżniejsze pieczywo liczyła jednako jako tanie kajzerki.Wszystko dostrzegł ochroniarz i zatrzymał kobietę. Serwis podaje, że zamiast 150 zł, na paragonie widniała kwota wielokrotnie mniejsza. Co więcej okazało się, że część zakupów w ogóle nie została nabita przy maszynie, bo studentka schowała je wprost do torby.
Portal podaje, że na miejsce przyjechali policjanci, którzy zabrali kobietę na komisariat. Tam usłyszała zarzuty oszustwa i kradzieży. O jej losie zadecyduje sąd.
Kasy samoobsługowe
Szerzej temat kradzieży i oszustw przy kasach samoobsługowych pisał niegdyś naTemat.pl. Z badań przeprowadzonych przez ekspertów z Uniwersytetu w Leicester wynikało, że klientom dość często zdarzało się nieuczciwie wykorzystywać samodzielną możliwość skanowania produktów.Najczęstszym tłumaczeniem przyłapanego na gorącym uczynku jest wyjaśnienie, że maszyna się pomyliła lub klient nie zauważył, że nie zeskanował jakiegoś produktu. Oczywiście w części przypadków, to może być prawda, jednak dla innych to tylko wymówka.
Czytaj także: "Miałem pomarańcze, a na kasie dałem ziemniaki". Gdzie nie ma kasjera, tam złodziej ma pole do popisu
Pisaliśmy też, że kasy samoobsługowe mogą być rozwiązaniem przyszłości dla handlu, a kiedyś zastąpić wszystkich kasjerów. Na zachodzie Europy w pojedynczych sklepach trwały już nawet programy pilotażowe, które miały sprawdzić skuteczność tego pomysłu w praktyce.