Emilewicz z nowym zadaniem bojowym. Będzie wprowadzać w XXI wiek skostniałą instytucję
Według nieoficjalnych informacji Jadwiga Emilewicz ma powrócić do zadań, w których czuje się najlepiej i odmienić archaiczne oblicze GIS-u. Polityk zrezygnowała z pełnionych funkcji w październiku i nie było wiadomo, co będzie z nią dalej, zwłaszcza po zerwaniu z Porozumieniem.
Była minister miała znaleźć zatrudnienie w Głównym Inspektoracie Sanitarnym, gdzie ma odpowiadać za cyfryzacje urzędu w ramach szerszej restrukturyzacji tej instytucji – podają anonimowi informatorzy Wirtualnej Polski.
Jak podaje jeden z polityków bliskich KPRM, Emilewicz miała wcześniej odrzucić propozycję zostania pełnomocnikiem rządu ds. walki z koronawirusem. W GIS-ie będzie asystentem społecznym i zajmie się bliskimi jej tematami: informatyzacją, digitalizacją oraz usprawnieniem systemu transferu danych.
Przejmie w ten sposób część obowiązków Jarosława Pinkasa. Polityk oficjalnie odchodzi z GIS z powodów zdrowotnych. Informator WP wskazuje jednak, że chodziło raczej o błędy merytorycznie i wytykane instytucji pomyłki w raportowaniu liczby zachorowań na Covid-19.
Emilewicz to początek dużych zmian w GIS
Nad dużymi zmianami ustawy o sanepidzie zastanawiać się ma premier Mateusz Morawiecki. W chwili obecnej Pinkasa zastępuje Krzysztof Saczka, który jednak prawnie nie może zostać Głównym Inspektorem Sanitarnym, bo nie ma wykształcenia medycznego.– Gdzie tu logika, że GIS-em może kierować tylko lekarz? W czasach pandemii potrzebujemy na tym stanowisku sprawnego managera, a nie wiecznego wybierania osób wewnątrz środowiska lekarskiego – wskazał rozmówca WP.
Planowana zmiana ustawy ma skasować ten wymóg. Wcześniej podobne działanie miało dobrze sprawdzić się w ZUS, gdzie szefuje teraz prof. Gertruda Uścińska.
Ostatnie dni urzędowania Emilewicz
Jak opisywaliśmy w INNPoland.pl Emilewicz wykazała się niemałą hojnością na odchodne i w ostatnim dniu urzędowania dała pracownikom ministerstwa rozwoju gigantyczne nagrody.Jak donosiło RMF FM, ostatniego dnia w biurze polityk przyznała ok. 6 mln zł pracownikom swojego resortu. Co ciekawe, środki nie trafiły do wysokiej kadry kierowniczej, a do ponad tysiąca pracowników resortu.
Pieniądze zostały rozdane w ramach docenienia zaangażowania w pracę nad kolejnymi tarczami antykryzysowymi. Dziennikarz RMF FM ustalił, że dyrektorzy departamentów mogli liczyć nawet na półtorej pensji, z kolei dużej grupie pracowników przyznano środki w wysokości ok. połowy ich pensji.
Czytaj także: Rząd wyciąga po raz drugi pomocną dłoń do tej branży. Sytuacja jest kiepska