Koniec z castingami na lokatorów. Ogłoszenia wiszą tygodniami, właściciele mieszkań są w kropce

Grzegorz Koper
Tylu ogłoszeń o mieszkaniach i pokojach do wynajęcia internet dawno nie widział. Wszystkiemu winna jest pandemia. Właściciele narzekają, że trudniej jest znaleźć lokatora. A przecież jeszcze nie tak dawno nie mieli z tym problemów.
Zdjęcie ilustracyjne. Teraz lokatorom łatwiej jest znaleźć mieszkanie. Fot. Łukasz Wądołowski / Agencja Gazeta

"Szukam pokoju"

Przez wiele lat zdarzało się, że wynajem mieszkania lub pokoju stanowił pewne wyzwanie.
Szczególnie zauważalne to było w okresie poprzedzającym rozpoczęcie roku akademickiego. Zapominalscy studenci niejednokrotnie przekonywali się na własnej skórze, że znalezienie lokum w dogodnej lokalizacji to nie bułka z masłem.

W komfortowej sytuacji znajdowali się właściciele mieszkań, bo chętnych na wynajem było bez liku, a mieszkań na rynku nieco mniej. Dzięki temu mogli swobodnie wybierać wśród potencjalnych lokatorów.

Dzisiaj zauważalny jest odwrotny trend. Popularne serwisy internetowe są wręcz zalewane dziesiątkami ogłoszeń o mieszkaniach lub pokojach do wynajęcia. Teraz to potencjalni lokatorzy zdają się być w silniejszej pozycji do przebierania w propozycjach. Mogą się czuć pewniej i mają większe pole do negocjacji niż dotychczas.


Czytaj także: Ceny za wynajem mieszkania jeszcze bardziej spadną. Na jakie obniżki możemy liczyć?

Przyczyną tego stanu rzeczy jest – tutaj nikogo nie zaskoczymy – pandemia koronawirusa. Od niecałego roku wywraca nasze życie i gospodarkę do góry nogami, więc i tu nie pozostawiła wyjątku.

Rynek lokatora

Przekonała się o tym Aleksandra, która wraz z koleżanką od lat wynajmują czteropokojowe mieszkanie na warszawskim Mokotowie. Dotychczas lokatorek w mieszkaniu było cztery i każdej z nich przypadał jeden pokój. Teraz dwa stoją puste.

W ubiegłym miesiącu z mieszkania wyprowadziły się dwie studentki. Teraz nasza rozmówczyni szuka nowych współlokatorek do pustych pokojów. Dotychczas nie stanowiło to problemu, bo chętne osoby zgłaszały się bardzo szybko.

– Szukamy od kilku tygodni. Zwykle musiałyśmy ściągać ogłoszenie po dwóch lub trzech dniach, bo było mnóstwo zainteresowanych. Teraz skontaktowały się jedynie z nami dwie osoby, które i tak finalnie okazały się niezainteresowane najmem – żali się nasza rozmówczyni.

Teraz kobiety stoją przed niemałym problemem. Z właścicielką mieszkania wiąże ich umowa, a im samym trudno będzie opłacić kwotę najmu za cały lokal z dwoma pustymi pokojami.

– Jeśli nie znajdziemy nikogo w najbliższym czasie, to czeka nas trudna decyzja. Spróbujemy się porozumieć z właścicielką mieszkania, może nam obniży czynsz na czas poszukiwania dodatkowych osób. W innym wypadku same będziemy musiały wypowiedzieć umowę i szukać czegoś innego – kwituje Aleksandra.

Problem ze znalezieniem lokatorów nie dotyczy jedynie wynajmujących pokoje. Anita, która z mężem posiada kilka mieszkań w stolicy również zauważa, że pandemia zmieniła rynek.

– Dotychczas oferując mieszkania na wynajem, usuwaliśmy ogłoszenie po paru godzinach z powodu dużej liczby zainteresowanych, obecnie zaś ogłoszenia z naszymi lokalami wiszą na portalach ogłoszeniowych od tygodni. Odzew jest naprawdę niewielki – wyjaśnia.

Problem jest szerszy

Eksperci Expandera i Rentier.io opublikowali niedawno raport, z którego wynika, że liczba mieszkań na wynajem w rekordowo wzrosła. Okazuje się, że w październiku tego roku odnotowano aż 32 040 nowych internetowych ogłoszeń najmu. W marcu było ich 21 290, więc w ciągu kilku miesięcy ich liczba wzrosła o połowę.

Przyczynami tego stanu rzeczy jest przede wszystkim spowolnienie gospodarcze i wprowadzenie nauki zdalnej na uczelniach wyższych.

– Studenci, którzy dotychczas przyjeżdżali z mniejszych miejscowości do dużych miast, dziś częściej zostają w domach rodzinnych – wyjaśnia nam Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.

Zauważa też, że problem nie dotyczy jedynie studentów, ale i też innych młodych ludzi. Spowolnienie gospodarcze powoduje, że trudniej im jest znaleźć pracę. Szczególnie, że zamknięto lub ograniczono działanie branż, w których takie osoby zwykle znajdowały zatrudnienie.

Po pandemii

Zapytaliśmy eksperta, jak długo może potrwać taka sytuacja na rynku wynajmu nieruchomości.

– Prawdopodobnie taki trend się jeszcze utrzyma. Dopóki pandemia będzie trwała, to można spodziewać się trudnego okresu dla posiadających mieszkania. Sytuacja powinna się poprawić, gdy zostaną wdrożone szczepienia i gospodarka zacznie wracać do normy – wyjaśnia Jarosław Sadowski.

Praca zdalna jest jednym z czynników powodujących wzrost liczby pustych mieszkań. Ekspert przestrzega jednak, żeby nie przeceniać jej roli. Osoby zatrudnione zdalnie często mieszkają w pobliżu swojej firmy. Są jednak i takie, które dzięki niej mogą zrezygnować z przeprowadzki.

– Nie wiadomo, jak będzie wyglądała praca po pandemii. Być może wiele osób będzie dalej pracować zdalnie. Część z nich zamiast wynajmować mieszkanie, będzie próbowała zostać w rodzinnej miejscowości, by zebrać środki na własne lokum – podsumowuje Jarosław Sadowski.

Czytaj także: Przymusowy home office może sprawić, że praca zdalna wejdzie do firm na stałe