Królowa cateringu o tegorocznych świętach. "Przygotowujemy 5 proc. tego, co rok temu"

Katarzyna Florencka
"Kochani, gdzie najlepiej kupić barszcz z uszkami?", "Gdzie jeszcze mogę zamówić jedzenie na święta?" – wpisy internautów nie pozostawiają wątpliwości: w tym dziwnym, pandemicznym roku wielu z nas zamiast samodzielnie gotować tradycyjne potrawy, postanowiło pomóc rodzimym przedsiębiorcom, w których najmocniej uderzył wirus.
Firmy cateringowe nie mają w tym roku zleceń na duże wigilie. Wiele z nich wprowadziło do oferty przygotowywanie jedzenia na święta dla klientów indywidualnych. Fot. Smaki Miasta
O tym, jak wygląda zamawianie jedzenia na święta i co najchętniej zamawiają Polacy rozmawiamy z właścicielką jednej z firm cateringowych.

Jak wygląda u pani sezon świąteczny 2020? Rok temu pewnie nie zdołałabym pani złapać w zamieszaniu pomiędzy obsługą kolejnych imprez świątecznych…

Aleksandra Mroczkowska, Smaki Miasta Catering: Nie ma co ukrywać – różowo nie jest. Jeśli chodzi o ilość zamówionego jedzenia, przygotowujemy w tym momencie mniej więcej 5 proc. tego, co w zeszłym roku. Odeszły nam duże zamówienia od firm, które dotychczas stanowiły nawet 95 proc. odbiorców naszego cateringu świątecznego. Przygotowywaliśmy jedzenie na firmowe wigilie, w których uczestniczyło po 300, po 500 osób, były też imprezy takie jak np. organizowane przez miasto wigilie dla seniorów… W tym roku spotkań powyżej 10 osób nikt nie organizuje, więc te największe zamówienia nam odpadły.


Czytaj także: "Rozkładam ręce, nie dodrukuję pieniędzy jak w Warszawie!". Burmistrz Szczyrku o dramacie górali

Ale nie poddajecie się: wielkich firmowych imprez nie ma, ale za to można u was zamówić gotowe jedzenie na całe święta.

Tak, oferty dla klientów prywatnych wcześniej praktycznie nie mieliśmy. Ale sytuacja jest, jaka jest – i skłania do poszukiwania nowych rozwiązań. Zestawy cateringowe na święta wprowadziliśmy już wiosną, przed Wielkanocą. Okazało się, że jest zainteresowanie, więc przed Bożym Narodzeniem wracamy do tego pomysłu. Dzięki temu przynajmniej mamy co robić, nawet jeśli jest tego mniej niż zwykle.

Gdybym teraz postanowiła zamówić jedzenie na święta – miałabym jeszcze taką możliwość?

Oczywiście! W tym momencie nie mamy jeszcze dużo zamówień. Przewidujemy, że największa fala dopiero nadejdzie: pod koniec tego tygodnia i na początku następnego. Większość ludzi dopiero teraz zaczyna rozważać kwestię menu świątecznego, więc mamy jeszcze czas.

A jak to wygląda w praktyce? Kiedy otrzymałabym zamówione jedzenie?

Wszystkie zamówienia – czy to na jeden dzień, czy na trzy – będziemy dostarczać w Wigilię, od rana do godziny 16, aby na tradycyjną porę kolacji wszystko było już gotowe, a nasi kierowcy również zdążyli wrócić do domów.

Konkretną godzinę ustalamy już z samym klientem, według tych ustaleń tworzymy później trasę dostawy. Nie ma tutaj żadnej reguły, preferencje zależą od człowieka: niektórzy chcą dostać jedzenie rano i mieć już wszystko z głowy, a inni jak najpóźniej, do tego już podgrzane.

A co do tej pory ludzie najchętniej zamawiają? Odpoczywają od gotowania tylko w Wigilię czy organizują sobie od razu całe święta?

Powiedziałabym, że aktualnie zwolenników obu opcji jest mniej więcej po równo. Co ciekawe, mamy wśród klientów sporo osób, które same spędzają święta i zamawiają catering od razu na wszystkie trzy dni.

Inaczej jest jeżeli świętujemy całą grupą. Z tego co widzę, wielu ludzi decyduje się na „wymieszanie” ofert: zamawia kilka zestawów wigilijnych, dobiera do nich propozycje z obiadu na pierwszy dzień świąt, dorzuca śniadanie z drugiego dnia. W efekcie zamawiają jedzenie na pierwsze dwa dni świąteczne – a potem zapewne gdzieś idą lub wracają do samodzielnego gotowania.

Jak w ogóle zapamięta pani ten rok? Prowadzi pani działalność już od kilkunastu lat, ale takiego kryzysu przewidzieć się nie dało.

Zdecydowanie nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej sytuacji, nie byliśmy aż tak „pod kreską”, nie mieliśmy aż tak mało zamówień. Od marca nic się tak naprawdę nie dzieje – wyjątkiem był tutaj tylko wrzesień, kiedy mieliśmy chwilowe odmrożenie – pracownicy przebywają częściowo na postojowym.

To oczywiście problem całej branży cateringowej: wszyscy korzystamy z tarczy finansowej PFR, z dofinansowań z Urzędu Pracy. Ostatnio zebraliśmy się i wspólnie wywalczyliśmy wpisanie naszego cateringowego PKD do kolejnej tarczy antykryzysowej – odnieśliśmy tutaj sukces, więc od 15 stycznia będziemy mogli składać wnioski.

Absolutnie nie jesteśmy natomiast w stanie samodzielnie się w tym momencie utrzymać. Pomoc ze strony państwa jest niezbędna do tego, żebyśmy w ogóle przetrwali. Inaczej cateringi by się do tej pory zamknęły.

Udało się pani utrzymać pełną załogę w firmie?

Na szczęście w zasadzie tak. Odeszły tylko osoby, które wspomagały nas od czasu do czasu, dochodzący kelnerzy czy kierowcy – ich usług w tym momencie nie potrzebujemy. Natomiast wszyscy nasi pracownicy cały czas z nami pracują. Albo są na postojowym, albo robią malutkie imprezy na 5-10 osób, będą mieć więcej zajęcia przy organizowaniu cateringu świątecznego.

Jakoś sobie wspólnie radzimy, staramy się tę firmę utrzymać – wciąż wierzymy, że doczekamy końca epidemii i wszystko w końcu wróci do normy, będzie można pracować.