Zagranica oszalała na punkcie bombek tej polskiej firmy. "Sprzedajemy przez cały rok"

Grzegorz Koper
Trudno sobie wyobrazić święta bez cudnie ubranej choinki, pod którą można położyć prezenty. Już samo ubieranie świątecznego drzewka urosło nad Wisłą do rangi swoistej ceremonii. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że Polska stoi produkcją bombek. A co więcej, krajowe ozdoby znajdują oddanych kupców za granicą.
Polskie ozdoby cieszą się niezwykłą popularnością na świecie. Fot. Vitbis

Bombkowa potęga

W dolnośląskiej Złotoryi znajduje się największa w Europie fabryka produkująca ozdoby choinkowe. Vitbis działa od 1953 r. i w przeciwieństwie do wielu innych zakładów, udało mu się przejść suchą stopą przez transformację ustrojową. Dzisiaj wysyła bombki na cały świat, a w sezonie znajduje tu zatrudnienie nawet ok. 250 osób.


– Dziennie jesteśmy w stanie wyprodukować ok. 130-150 tys. bombek. Chodzi o bombki dekorowane i gładkie. Wykonujemy ozdoby najróżniejszych rozmiarów. Najmniejsze zaczynają się już od 3 cm. Natomiast średnica naszych największych ozdób dochodzi nawet do 20 cm – mówi nam Halina Baśczyn-Pawella, zajmująca się w Vitbis sprzedażą eksportową.

Polska jest krajem specjalizującym się w produkcji szklanych ozdób choinkowych. Na rynku światowym, podobnie jak w wielu innych branżach, prężnie działają też Chiny. Oferują niskie ceny, ale tegoroczna sytuacja gospodarcza i dodatkowe cła nieco ostudziły ich ekspansje. Zresztą krajowym bombkom i tak trudno zrobić konkurencję.

– Polskie bombki różnią się od chińskich przede wszystkim pod względem jakości. Ozdoby znad Wisły są dopieszczone i precyzyjnie wykonane – tłumaczy nasza rozmówczyni.

Czytaj także: Polska jedną z największych potęg w produkcji bombek. To dlatego, że jesteśmy szybsi od Chińczyków

Krajowe bombki są często prawdziwym rękodziełem. Dlaczego? Bo od początku do końca wytwarzane są przez ludzi. Jak wyjaśnia Halina Baśczyn-Pawella, wszystko zaczyna się w dmuchalni, gdzie szkło jest rozgrzewane do czerwoności. Potem nadawany mu jest odpowiedni kształt.
Wysoka temperatura pozwala na nadanie bombce odpowiedniego kształtu.Fot. Vitbis

Kolejnym etapem produkcji ozdób jest lakiernia. Tam bombkę poddaje się procesowi srebrzenia. Co to znaczy? Do jej wnętrza wstrzykuje się azotan srebra. Dzięki temu ozdoby otrzymują charakterystyczny błysk. Potem bombka uzyskuje odpowiednie kolory i wędruje do dekoratorni, gdzie pracownicy skrzą ją najróżniejszymi ornamentami.

Polskie bombki na amerykańskich świerkach

Tylko część bombek trafia pod polskie dachy. Inne sprzedawane są na przykład do Stanów Zjednoczonych i do Europy Zachodniej. Można rzecz, że co kraj to obyczaj, bo upodobania i gusta zmieniają się zależnie od regionu.

– Amerykanie są tradycjonalistami. Lubują się w bombkach klasycznych. Cenią też pejzaże. Tamtejszy rynek powoli odchodzi od złotych dekoracji. Za oceanem preferują kolory bieli, czerwieni i niebieskiego. To barwy, które można znaleźć na ich fladze – wyjaśnia specjalistka.

Dodaje, że choć za oceanem rzadziej szuka się nowości, to Amerykanom zdarza się czasem zaszaleć. Potrafią kupić bardzo niszowe ozdoby związane z panującą w danej chwili modą. Dobrymi przykładami są bombki przedstawiające planety lub zwierzęta. Jednak nadal to w głównej mierze to rynek skoncentrowany na tradycyjnych, świątecznych dekoracjach.

Czytaj także: Biały Dom już udekorowany na Boże Narodzenie. To będą ostatnie takie święta Trumpów

Jak wskazuje rozmówczyni, inaczej jest w Europie. Mieszkańcy starego kontynentu są dużo odważniejsi. Francuzi i Belgowie stawiają na nowoczesność i minimalizm. Stopniowo odchodzą od ozdób obsypanych brokatem i wybierają bombki pokryte farbą. Ozdoby, które mają przypominać porcelanę.

– W tym roku największym hitem okazało się połączenie czerni, złota i bieli. Bombki nowoczesne i choć bogato zdobione, to zupełnie nie przypominające tradycyjnych dekoracji – mówi ekspertka.
Połączenie czerni, złota i bieli cieszy się popularnością.Fot. Vitbis.com
Halina Baśczyn-Pawella zdradza, że z tego schematu wyłamują się Niemcy. Podobnie do Amerykanów stawiają na tradycję. Szczególnie upodobali sobie ozdoby o dużych średnicach. A najbardziej te, przedstawiające zimowe pejzaże.

Młodsi odchodzą od tradycyjnych bombek

Rynek ozdób choinkowych nie oparł się zmianom pokoleniowym. Nasze babcie i dziadkowie woleli widzieć w swoich domach ornamentowe dekoracje. Inaczej jest z dzisiejszymi dwudziesto- , trzydziesto- i czterdziestolatkami.

Czytaj także: Twój dom zawsze wygląda tak samo w święta? Oto 8 genialnych pomysłów na świąteczne dekoracje

– Młodsi wybierają nowoczesne wzory. Zaczęli uważnie aranżować swoje choinki pod względem stylu i barw. Odchodzą już od przypadkowych dekoracji i świątecznego miszmaszu. Teraz ważna jest tonacja kolorystyczna, która zależy od mody – powiedziała ekspertka.

Ale to nie oznacza, że zupełnie zerwaliśmy z wzorami znanymi jeszcze z sprzed lat. Popularne w wielu polskich domach: szyszki, sople i reflektory dalej znajdują swoich miłośników.

– To są już perełki kolekcjonerskie. Rzadziej produkuje się je masowo. Są pracochłonne, a to przekłada się na ich cenę. Mimo to, cieszą się zainteresowaniem i mają grupę wiernych odbiorców – dowiedzieliśmy się.

Fabryka pracuje nie tylko od święta

O Mikołaju, choinkach, bombkach i lampkach zaczynamy myśleć wraz ze zbliżającym się Bożym Narodzeniem. Najczęściej pod koniec listopada, bo wtedy właśnie pojawiają się pierwsze świąteczne reklamy w mediach.
Na rynku bombek każdy znajdzie coś dla siebie.Fot. Vitbis.com
Czytaj także: Co zrobić, żeby choinka się nie sypała? Wystarczy woda, sól i cukier

Dlatego może zdziwić to, że fabryka nie działa sezonowo. Choć święta trwają tylko przez kilka grudniowych dni, to produkcja ozdób nie ustaje praktycznie przez cały rok. Jej szczyt przypada na okres między majem a październikiem. Co ciekawe bombki również przez wszystkie miesiące znajdują nabywców. Wysyła się je głównie od czerwca do listopada.

– Eksportując bombki do Stanów Zjednoczonych dostarczamy je już w czerwcu, a czasem nawet i w marcu. Przez cały rok wysyłamy bombki w świat – wyjawia nasza rozmówczyni i śmiejąc się dodaje, że luźniejszy okres w fabryce przypada właśnie na... grudzień.