Unia każe Polsce uwolnić ceny za prąd. Nasz rząd: polscy odbiorcy nie są na to gotowi
Od początku nowego roku wchodzi dyrektywa w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej, która zakłada uwolnienie cen prądu w całej Unii. To znaczy - prawie w całej. Polska, jeszcze przez jakiś czas, zamierza zachować urzędowo zatwierdzane taryfy dla gospodarstw domowych.
Polscy odbiorcy nie są gotowi
O wdrożenie unijnych przepisów oraz uwolnienie cen energii pytali resort klimatu redaktorzy Dziennika Gazety Prawnej.W odpowiedzi ministerstwo miało napisać, że planuje przyjęcie ustawy wdrażającej dyrektywę na koniec pierwszej połowy 2021 r. Zastrzegło jednak, że dyrektywa przewiduje możliwość „odstąpienia od natychmiastowej deregulacji cen dla gospodarstw domowych i mikroprzedsiębiorców oraz utrzymanie ustalania cen przez regulatora do momentu wykształcenia dojrzałej i skutecznej konkurencji na rynku”.
Zdaniem resortu „rynek ani odbiorcy nie są gotowi na pełne uwolnienie cen. Dlatego przepisy projektowane w ramach implementacji dyrektywy 2019/944 zakładają czasowe utrzymanie obowiązku przedkładania taryf przez sprzedawców z urzędu sprzedających energię elektryczną dla gospodarstw domowych”.
W ramach tej samej ustawy ministerstwo planuje zmianę zasad przyznawania dodatku energetycznego. Chodzi o to, by korzystało z niego jak najwięcej potrzebujących. W związku z tym wycofano się z projektu tzw. rekompensaty Sasina.
Czytaj więcej: Obiecanki cacanki Sasina. PiS po cichu wycofał się z rekompensat za prąd
Ceny prądu jeszcze wyższe?
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, już teraz Polacy płacą za energię rekordowo dużo. Pod tym kątem jesteśmy ścisłej w europejskiej czołówce. W przyszłym roku ceny jeszcze wzrosną. W Enea, PGE Obrót i Tauron o ok. 3,5 proc. Jednak dodatkowe opłaty, w tym podwyższona OZE i nowość - mocowa, oznaczają, że przeciętny Kowalski zapłaci za prąd nawet kilkanaście procent więcej.
Czytaj więcej: Znamy nowe, wyższe stawki za prąd. W rachunkach Polaków pojawi się kolejna pozycja