Grycan tłumaczy się ze szczepienia poza kolejką. "Informację znaleźliśmy na stronie"

Katarzyna Florencka
Zbigniew Grycan był jednym z biznesmenów, którzy poza kolejnością zaszczepili się przeciwko koronawirusowi w Centrum Medycznym WUM. Teraz lodowy magnat wydał oświadczenie, w którym tłumaczy kulisy sytuacji.
Zbigniew Grycan był jednym z zaszczepionych przeciw COVID-19 poza kolejnością. Fot. Michał Grocholski / Agencja Gazeta
Dzisiaj rano informowaliśmy o tym, że osób zaszczepionych poza kolejnością na WUM było nie kilkanaście, a kilkadziesiąt – kompletna lista, na której oprócz artystów miały znaleźć się nazwiska biznesmenów, trafiła już do Narodowego Funduszu Zdrowia. Teraz okazało się, że widnieją na niej m.in. nazwiska Zbigniewa Grycana i jego żony.

Czytaj także: Zbigniew Grycan narzeka na małą emeryturę. Większość może tylko o takiej pomarzyć

Szczepienie Grycana

W oświadczeniu przesłanym redakcji money.pl, Zbigniew Grycan potwierdza, że 30 grudnia 2020 zaszczepił się wraz z żoną przeciw COVID-19.


– Informację na temat dodatkowej puli 450 szczepionek znaleźliśmy na stronie internetowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – tłumaczy Grycan. Dodaje, że informacje o szczepieniach śledzili z żoną na bieżąco m.in. ze względu na zaawansowany wiek oraz przewlekłą chorobę płuc mężczyzny.

– Kiedy przeczytaliśmy o dodatkowej puli, postanowiliśmy z żoną pojechać do WUM – opowiada Zbigniew Grycan.

Afera szczepionkowa

Narodowy Fundusz Zdrowia przeprowadza obecnie aż sześć różnych kontroli dot. prawidłowości realizowania szczepień – podała w czwartek rzeczniczka instytucji Sylwia Wądrzyk.

Dotyczą one: Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, Szpitala Powiatowego w Śremie, Szpitala Specjalistycznego w Sandomierzu, szpitala w Opatowie, Zespołu Opieki Zdrowotnej w Nysie oraz w Krapkowickiego Centrum Zdrowia.

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, szczepionki na WUM podawano nie tylko medykom, ale też licznym osobom "z łapanki". Szpitale otrzymywały nawet 2-3 razy więcej dawek szczepionek, niż zamawiały. Powstały odgórne naciski, by sczepić tak, by dawki "się nie zmarnowały". Pod igłę trafiły więc nawet sprzątaczki i woźni szpitala.

Czytaj także: Nie tylko aktorzy, ale i politycy PiS. 10 rzeczy, które warto wiedzieć o aferze szczepionkowej