Znaleźli sposób na godziny seniora. Akcja lokalnego warzywniaka to prawdziwy hit

Katarzyna Florencka
W okolicy praktycznie nie ma seniorów – ale przez dwie godziny dziennie sprzedawcy z niewielkiego warzywniaka na warszawskim Żoliborzu zmuszeni są bezczynnie siedzieć i czekać na starszych klientów, którzy nie przychodzą. Ostatnio znaleźli jednak rewelacyjny sposób na wykorzystanie traconych bezpowrotnie godzin.
Warszawski warzywniak znalazł kreatywny sposób na "wykorzystanie" godzin dla seniorów. Fot. Facebook.com/Swiat.Warzyw

Sposób na godziny dla seniorów

Środa tuż po 10 rano, dzień pracy spokojnie się rozkręca, w sklepach właśnie zaczęły się godziny dla seniorów. Nagle Facebook wysyła mi powiadomienie o tym, że transmisję na żywo rozpoczął… mój lokalny warzywniak.


Właściciel sklepu, Piotr Kuźmiński wraz ze swoją siostrą spędzili następne dwie godziny opowiadając o swoich produktach i spisując zamówienia zafascynowanych klientów.

Czytaj także: Godziny dla seniorów nie pozwalają na zrobienie zakupów? Pojawiło się rozwiązanie

"Hej, ale to zupełnie jak Telezakupy Mango!" – zachwycił się jeden z moich redakcyjnych kolegów, kiedy podzieliłam się linkiem na firmowym czacie. Nie w nim jednym inicjatywa warszawskiego sklepu z warzywami wzbudziła bardzo pozytywne odczucia – transmisja okazała się ogromnym hitem.

Transmisja z warzywniaka

"Świat Warzyw" to mały, niepozorny sklep położony pośrodku warszawskiego osiedla Żoliborz Artystyczny. Wokół same nowe bloki, rodziny z dziećmi, starszych ludzi jak na lekarstwo. Mimo wszystko, w dni powszednie pomiędzy godz. 10 a 12 żoliborski sklepik musi zamykać swe podwoje dla większości klientów i czekać na osoby po 60. roku życia. Pytam, ile z nich do niego trafia. – Bardzo mało, może jedna osoba na dwa dni? – zastanawia się Piotr Kuźmiński.

Ze śmiechem zaprzecza jednak, kiedy pytam o to, czy promocja poprzez Facebook Live to kreatywny sposób na obejście rządowych obostrzeń. Serię transmisji planował już od dłuższego czasu, ale raczej chce je robić w godzinach wieczornych, już po zamknięciu sklepu – kiedy większość klientów będzie już po pracy.

– Najpierw trzeba było zrobić transmisję próbną. Moja siostra, która profesjonalnie zajmuje się takimi rzeczami, akurat miała czas w ciągu dnia, więc przygotowaliśmy się i ruszyliśmy – opowiada. Nie da się ukryć, że środowy "utarg" jest prawdopodobnie najlepszym w historii godzin dla seniorów w osiedlowym sklepiku. Podczas transmisji siedzące poza kadrem współpracowniczki co i rusz zapisywały kolejne zamówienia na prezentowane produkty: a to musy owocowe, a to miody, a to herbatki ziołowe.

Jeszcze ważniejsze jest jednak to, że warszawskiemu sklepikowi udało się zaznaczyć swoją obecność w sieci – co jest naprawdę nieocenioną rzeczą dla małego biznesu, który musi przetrwać w bardzo niepewnych czasach.

Osiedlowy sklepik w pandemii

W marcu zeszłego roku "Świat Warzyw" musiał – tak, jak wszyscy – szybko znaleźć sobie miejsce w zupełnie nowej rzeczywistości. Ogólnopolski lockdown, coraz to nowe zasady i obostrzenia, klienci, którzy nagle jakoś tak mniej chętnie zaczęli wychodzić z domu.

Żoliborski warzywniak postanowił do ludzi wyjść, i to dosłownie: sklep zaczął oferować bezpłatne dostawy do domu, realizowane przez samego właściciela.

– Początek epidemii to był naprawdę niesamowicie intensywny okres, potrafiłem wtedy pracować nawet po 18 godzin dziennie – wspomina Piotr Kuźmiński. Z czasem tempo się uspokoiło, wszyscy jakoś przyzwyczailiśmy się do nowej codzienności – jednak równocześnie pojawiły się nowe wyzwania. Klienci dokładniej oglądają każdą złotówkę, po pierwszym pandemicznym szoku w okolicy zaczęła otwierać się konkurencja, a obostrzenia ani myślą zniknąć.

W tej właśnie atmosferze pojawił się pomysł, żeby zrobić coś nowego – i zareklamować sklep w sposób, który raczej kojarzy się ze sprzedażą książek czy ubrań, a nie warzyw, miodów i przypraw.

– Mamy sporo planów na nowy rok, ale postanowiliśmy zacząć od mediów społecznościowych, opowiedzenia ludziom o różnych fajnych rzeczach, które mamy w ofercie – mówi właściciel sklepu.

Okazuje się, że plan zadziałał jak marzenie. Zasięg umieszczonego na maleńkim profilu postu z transmisją sięgnął 25 tys. osób, bezpretensjonalny styl transmisji ujął masę osób, a do sklepu praktycznie od momentu zakończenia live’a odzywają się zachwyceni klienci.

Aż strach myśleć, co będzie, kiedy transmisje z warzywniaka rozkręcą się na dobre.