Gastronomia idzie do sądu. Przez obostrzenia ponosi poważne straty

Grzegorz Koper
Zamknięcie restauracji i innych lokali zostało przedłużone. Branża ponosi straty i postanowiła złożyć pozew zbiorowy.
Lokale wciąż nie mogą przyjmować gości. Fot. 123rf / Ekaterina Lutokhina

Pozew zbiorowy

PAP poinformował, że Polska Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej zamierza pozwać Skarb Państwa. Chodzi o pozew zbiorowy, który organizacja ma zamiar złożyć w sądzie 31 marca. Przedsiębiorcy mają dość przesuwania daty otwarcia lokali. To wszystko naraża ich na straty, a IGGP zauważa, że wiele firm nie może liczyć na pomoc.

Restauratorzy liczyli na możliwość otwarcia lokali w Walentynki, ale rząd przedłużył lockdown do 14 lutego. Od dawna krążą też plotki o zamknięciu gastronomii do końca marca.

– Ale skoro nie są to oficjalne informacje, wielu przedsiębiorców miało nadzieje, że otwarcie nastąpi szybciej. Gdyby od razu zostali uczciwie poinformowani o takim wariancie, to mogliby podjąć decyzje o zlikwidowaniu biznesu i przynajmniej nie popadaliby w długi, aby utrzymywać niefunkcjonujące lokale – powiedział PAP sekretarz generalny zarządu IGGP Sławomir Grzyb.

Problemy przedsiębiorców

Pisaliśmy, że przedsiębiorstwa, szczególnie hotele i restauracje, popadają w coraz większe kłopoty przez trwający tygodniami lockdown. Według analiz Finiata Group przytaczanych przez Money.pl, aż 57,1 proc. przedsiębiorców z sektora HoReCa ocenia, że nie wytrzyma na rynku dłużej niż 3 miesiące przy zachowaniu obostrzeń.


Z kolei co piąta firma może zakłada, że może wytrwać jedynie przez miesiąc. Suma zadłużenia lokali gastronomicznych w grudniu 2020 r. to już ponad 700 mln zł, a problem dotyka prawie 10 proc. z nich.

Czytaj także: Eksperci alarmują. Przy tym scenariuszu lockdownu zbankrutuje ponad połowa gastronomii


Zgodnie z obecnymi wytycznymi hotele (z małymi wyjątkami) i restauracje (poza wydawaniem posiłków na wynos) pozostają nieczynne dla gości do 14 lutego. Zamknięcie trwa już od października. Pierwotnie było wprowadzane na 14 dni z możliwością przedłużenia w zależności od rozwoju pandemii w Polsce i liczby nowych zakażeń.

Jednak nie wszyscy spokojnie czekają na zdjęcie zakazu. W całej Polsce wielu zdesperowanych przedsiębiorców zaczęło działać na własną rękę. Powstał nawet ruch #Otwieramy, który skupia przedsiębiorców różnych branż, buntujących się przeciwko lockdownowi i utracie możliwości zarobkowania.

Czytaj także: Gdzie zjeść na miejscu po 17 stycznia? Powstaje mapa otwartych biznesów