"Nie wykluczam, że to będzie groźne". Minister ostro o "przeciekającym" lockdownie [otwieraMY]

Krzysztof Sobiepan
Coraz więcej przedsiębiorców decyduje się na otwarcie nie zwracając uwagi na strategię rządu. Jak mówi jeden z ministrów, taki "przeciekający" lockdown na razie nie ma znaczenia dla polityki, ale może się to zmienić. Inny polityk ZP wprost przyznaje, że pieniędzy z tarcz jest za mało i są chaotycznie rozdawane.
Politycy ZP szczerze oceniają lockdown i przypadki jego łamania. Fot. Sławomir Kaminski / Agencja Gazeta
Z politykami Zjednoczonej Prawicy szczerze porozmawiali dziennikarze serwisu Gazeta.pl. Zapytali się oni o lockdown i obostrzenia po prostu ignorowane przez niektórych przedsiębiorców w ramach akcji OtwieraMY.

– Jeszcze nie ma to znaczenia politycznego. Na razie to obrazki w mediach, ale nie wykluczam, że zacznie się to rozszerzać i wtedy stanie się groźne – mówi jeden z ministrów, nie wskazany z nazwiska.

Kolejny przedstawiciel rządu wskazuje, że zwykli Kowalscy zaczynają żałować właścicieli firm, które obecnie znajdują się w niezwykle ciężkiej sytuacji.


– Ludzie widząc w telewizji protesty zaczynają sympatyzować z zamkniętymi branżami. Są przekonani do otwierania tych branż, które najgłośniej się tego domagały, choć z perspektywy epidemiologicznej wcale nie powinny być otwierane jako pierwsze – przypomina.

Inny polityk Zjednoczonej Prawicy wskazuje, że punkt widzenia biznesmenów szybko się odwraca, jeśli przyznano im środki z tarczy antykryzysowej.

– Jak ktoś dostaje pieniądze, to radykalnie zmienia nastawienie do protestów przeciwko lockdownowi. Ludzie mają wtedy na życie, a wiedzą też, że przyłączając się do protestu i wyłamując się z lockdownu, będą musieli je zwracać – argumentuje.

Kolejny członek klubu ZP wskazuje jednak, że "nie jesteśmy przecież Arabią Saudyjską". Przyznaje, że nawet duże pieniądze z tarcz antykryzysowych nie są wystarczające, a metody przyznawania środków są chaotyczne.

W rządzie nie ma tez zgody co do otwierania gospodarki. Ministrowe ds. zdrowia i bezpieczeństwa chcą oddalenia rozmrożenia biznesów, podczas gdy zarządzający resortami bliżej gospodarki chcą jak najszybszego powrotu do normalności.

– Robimy to krok po kroku. Trzeba luzować obostrzenie, sprawdzać po 2-3 tygodniach skutek i porównać z prognozą – podsumowuje rozmówca serwisu z grona Rady Ministrów.

Wszystkie decyzje mają "ucierać się" między Mateuszem Morawieckim, Jarosławem Kaczyńskim, Adamem Niedzielskim, Jarosławem Gowinem, Centrum Analiz Strategicznych Norberta Maliszewskiego a Radą Medyczną prof. Andrzeja Horbana.

Masowe kontrole przedsiębiorców z OtwieraMY od 1 lutego

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, rząd planuje masowe wręcz kontrole biznesów, które zapowiedziały otwarcie 1 lutego. Co ciekawe, do akcji mają zostać zatrudnieni nawet... strażacy.

Z najnowszych doniesień wynika, że na specjalnej naradzie w MSWiA ustalono masowe kontrole dla przedsiębiorców, którzy wbrew zakazowi otworzą swoją działalność. Radio podaje, że zaangażowany w nie będzie sanepid, który poza obostrzeniami ma też sprawdzać czystość.

Najbardziej oporni mają zostać sprawdzeni przez skarbówkę, a kontrole mogą też przeprowadzać strażacy. Chodzi o kontrole w zakresie przestrzegania przepisów pożarowych.

To odpowiedź na niechęć przedsiębiorców do utrzymywania zamkniętych biznesów. W całej Polsce popularność zdobywa bowiem akcja OtwieraMY, Zrzeszająca przedsiębiorców z różnych regionów i branż. Łączy ich sprzeciw wobec obostrzeń rządu, który przynosi im ogromne straty. Szczególnie aktywni w inicjatywie są hotelarze i restauratorzy, którzy liczyli na zniesienie obostrzeń od 1 lutego.

Czytaj także: Zbuntowani przedsiębiorcy masowo kontrolowani. Do akcji mają dołączyć... strażacy