Władze sięgnęły po ciężkie działa. Właścicielowi klubu w Rybniku grozi 8 lat więzienia

Katarzyna Florencka
Współwłaściciel klubu w Rybniku, w którym tydzień temu doszło do starć z policją, usłyszał zarzuty od prokuratora. Związane są z łamaniem obostrzeń sanitarnych w ponownie otwartym lokalu.
Właścicielowi klubu Face 2 Face w Rybniku grozi nawet 8 lat więzienia. Fot. Dominik Gajda / Agencja Gazeta
Marcin K., współwłaściciel dyskoteki Face 2 Face został zatrzymany przez policję w piątek wieczorem, kiedy zjawił się na komendzie w Rybniku, aby przekazać nagrania z interwencji policji w klubie w poprzedni weekend. Podczas interwencji w lokalu funkcjonariusze użyli wówczas gazu i pałek do rozpędzenia gości.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w sobotę Marcin K. został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Usłyszał tam zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. Jak tłumaczyła rzeczniczka prasowa gliwickiej prokuratury, chodzi o niezachowanie przez gości lokalu dystansu społecznego oraz brak maseczek podczas przebywania w klubie. Przedsiębiorcy grozi nawet 8 lat pozbawienia wolności.


Mężczyzna został już zwolniony do domu. Objęty jest jednak policyjnym dozorem, otrzymał też nakaz zaprzestania działalności gospodarczej.

Interwencja policji w Rybniku

O sprawie klubu Face 2 Face pisaliśmy już w INNPoland kilka dni temu. W poprzedni weekend w klubie, który otworzył się pomimo rządowych obostrzeń, interweniować miało blisko 150 policjantów z Rybnika i oddziałów prewencyjnych z Katowic.

Kilkaset osób miało pozostać przy wejściu do klubu po jego zamknięciu i przejawiać agresywne zachowania w stosunku do funkcjonariuszy. Policjanci zdecydowali się na użycie gazu, pałek, granatów hukowych i broni gładkolufowej. Wersje wydarzeń znacząco się jednak różnią w zależności od zapytanej strony konfliktu.

Właściciele klubu twierdzą, że funkcjonariusze m.in. używali gazu w środku lokalu, na dowód czego mają liczne nagrania z kamer monitoringu.

Z kolei rybnicka policja przekonywała, że jedynie asystowała pracownikom sanepidu w doręczeniu decyzji o zamknięciu lokalu. "Następnie mundurowi poinformowali uczestników imprezy o zamknięciu lokalu i konieczności wyjścia z klubu" – tłumaczyli mundurowi w komunikacie prasowym.

Funkcjonariusze twierdzą też, że duża grupa osób przed klubem "była nietrzeźwa i agresywna". Mieli też atakować mundurowych niebezpiecznymi przedmiotami. Gdy komunikaty o rozejściu się nie dały zamierzonego skutku, użyli środków przymusu bezpośredniego.

Prokuratura wszczęła odrębne postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów podczas interwencji w rybnickim klubie. Będzie ono prowadzone przez jednostkę spoza Rybnika.