Pandemia wykończyła sklepy z butami znanej marki. Przed likwidacją oferują ogromne rabaty

Natalia Gorzelnik
To ostatnie chwile na zakupy butów i torebek w markowych punktach Gino Rossi. Przed likwidacją sklepów stacjonarnych, klienci są kuszeni promocjami do 70 procent. “Nie widzimy przyszłości dla sklepów butikowych” - tłumaczą właściciele firmy. I informują o przedstawieniu sprzedaży na inne kanały.
To koniec eleganckich butików? Fot. Aleksandra Koszyk / Agencja Gazeta

Koniec ery butików

O sprawie czytamy w Money.pl. Gino Rossi to marka “z wyższej półki”. Ceny za torebkę wahają się od ok. 250 do nawet 1000 zł. Buty to również wydatek rzędu kilkuset złotych. Od 2 lat sklepy marki Gino Rossi należą do firmy CCC.

– Dziś decyduje klient, a ten chce mieć szeroką ofertę i wybór. Nie widzimy przyszłości dla sklepów o charakterze butikowym. Konsekwentnie prowadzimy więc proces ich zamykania w naszej sieci, co jest zgodne z przyjętym planem optymalizacji części offline naszego biznesu – mówi dla portalu Karol Semik, dyrektor rozwoju w CCC.


Jak tłumaczy, taki format charakteryzuje się także wysokimi kosztami funkcjonowania, a biznes dziś musi patrzeć przede wszystkim na to, czy sklep po prostu na siebie zarabia. I tak na przykład w warszawskiej galerii Sadyba Best Mall sklep Gino Rossi zostanie zlikwidowany 20 lutego. Trwa wyprzedaż wszystkich produktów.

Co dalej z Gino Rossi?

Choć butiki znikają, to nie koniec marki. Sprzedaż produktów będzie prowadzona głównie w internecie.

– Sprzedaż Gino Rossi w sklepie eobuwie wzrosła rok do roku o 75 procent. W 2020 roku była to siódma pod względem popularności marka spośród ponad 500 dostępnych w ofercie. Z kolei na stronie internetowej sklepu CCC sprzedaż Gino Rossi stanowi już ponad 10 proc. całego asortymentu i dynamicznie rośnie – wylicza Michał Zgiep, dyrektor działu produktu w CCC.

Pandemiczne przetasowania w biznesach


Ograniczenia w sprzedaży związane z pandemią COVID-19 mocno odbiły się na tych markach, które były nastawione na sprzedaż w galeriach handlowych. Jak mówił w InnPoland prezes Gatty Witold Pawelski, głównym powodem zastoju w firmie, która obecnie rozpoczęła procedurę sanacyjną, było uniemożliwienie sprzedaży w firmowych butikach.

– Galerie generowały połowę naszej sprzedaży. A nie zdjęto z nas żadnego obowiązku typu płacenie ZUS-u, podatków, wypłat. Spółkę dobijają też rosnące rachunki, np. cena prądu. Całość generuje duże koszty, a nie mamy przepływów. Sklepy w galeriach były dla nas najważniejsze i ich zamknięcie zniszczyło to, co budowaliśmy przez lata – mówił w styczniu.