
Polacy pokochali zagraniczne zakupy. Jednak z wygodnej, domowej kanapy. Jak podaje Rzeczpospolita, już więcej niż co trzeci e-konsument korzysta z takiej możliwości. W styczniu liczba zamówień z zagranicy wzrosła o niemal 29 proc. rok do roku. Tym samym ich udział w e-sprzedaży osiągnął najwyższy pułap w historii.
Polska w gronie światowych liderów
Wśród państw, z których zamawiamy produkty, naszym absolutnym faworytem są Chiny. Już 52 proc. towarów, które przychodzą do nas zza granicy, pochodzi stamtąd. Na drugim miejscu znalazły się Niemcy z wynikiem na poziomie 15 proc. Trzecie miejsce należy do Wielkiej Brytanii.
Nasze nowe narodowe hobby sprawiło, że znaleźliśmy się w wąskim gronie światowych liderów. W Europie wyprzedzają nas jedynie Czesi (54 proc.) i Węgrzy (59 proc.). Tak wynika z danych IPC.
Niewiele mniej od nas zamawiają Niemcy (51 proc.) czy Francuzi (49 proc.).
Jednym z powodów, dla których Polacy coraz częściej zamawiają produkty z Chin, jest z pewnością czas dostawy, który znacznie się skrócił. Teraz paczki lecą do konsumentów samolotem, a czas oczekiwania stał się "europejski".
Temu i Shein z coraz większym wzrostem
Szerokim, zróżnicowanym i tanim asortymentem takich platform jak Temu czy Shein zachwycają się nie tylko Polacy. Globalny udział Chin w 2023 roku wzrósł o 7 pkt proc., w 2024 r. – o kolejne 3 pkt proc.
Spodziewany jest dalszy wzrost, choć może to zmienić prawo, które chce wprowadzić UE. Komisja Europejska planuje zniesienie zwolnienia z opłat celnych dla przesyłek o wartości do 150 euro.
Izba Gospodarki Elektronicznej dąży do całkowitego zniesienia progu, powyżej którego obowiązuje cło na przesyłki z Chin. Jeśli przepisy wejdą w życie, wtedy wszyscy konsumenci będą płacić cło niezależnie od wartości swojego zamówienia.