Kopalnia węgla w Poleskim Parku Narodowym. Taki pomysł ma australijska spółka

Natalia Gorzelnik
Poleski Park Narodowy to dzika kraina bagnisk i torfowisk, jedno z ostatnich takich miejsc w Polsce i Europie. Terenowi, który powinien być dumą naszego kraju, grozi jednak katastrofa. Pod parkiem znajduje się złoże węgla kamiennego, który chce kopać firma z Australii.
Czy nowa kopalnia węgla zniszczy torfowiska Polesia? Fot. Agencja Gazeta

Mokradła Polesia

– Polesie to jeden z najcenniejszych przyrodniczo obszarów Polski – opowiada nam doktor Łukasz Kozub z Centrum Ochrony Mokradeł. – Najlepiej zachowane obszary bagienne na terenie naszego kraju są objęte najwyższa formą ochrony przyrody, czyli parkiem narodowym.

– Teren jest uznany za wyjątkowo ważny również na arenie międzynarodowej. Mokradła w Polsce, na Białorusi i na Ukrainie są włączone w Międzynarodowy Rezerwat Biosfery UNESCO. Obszar został również objęty konwencją z Ramsar, która zajmuje się ochroną obszarów wodno-błotnych o szczególnym znaczeniu – dodaje.


Jak podkreśla ekspert, poleskie bagna są ostoją różnorodności biologicznej. W przypadku Polesia, flagowym gatunkiem jest niewielki, wróblowy ptaszek - wodniczka. 20 procent jego światowej populacji żyje właśnie w Polsce, z czego 5 proc. na terenie Polesia. To jeden z niewielu globalnie zagrożonych gatunków, którego ochrona akurat w Polsce ma tak strategiczne znaczenie.
Wodniczka.FOT. IWONA BURDZANOWSKA / AGENCJA GAZETA
Jednak ochrona przyrody to niejedyny czynnik, który sprawia, że poleskie bagna są tak cenne. – Mokradła mają wiele funkcji, które przekładają się bezpośrednio na działanie polskiej gospodarki i systemów społeczno -ekonomicznych – zaznacza Łukasz Kozub.

– My w Polsce osuszyliśmy większość naszych mokradeł i boleśnie odczuwamy tego skutki w postaci susz i powodzi. Na to oczywiście nakładają się zmiany klimatu, jednak efekt tych zmian jest potęgowany przez to, że zepsuliśmy swoje naturalne zbiorniki retencyjne.
Czytaj także: Aż trudno w to uwierzyć. Przez sam środek Biebrzańskiego Parku Narodowego chcą puścić ekspresówkę
Jak tłumaczy ekspert, bagna mają bardzo cenną właściwość, jaką jest zatrzymywanie wody w glebie. W momencie intensywnych roztopów czy silnych opadów deszczu, mokradła potrafią gromadzić wodę. Bez terenów podmokłych taka woda nie zostaje zatrzymana w glebie, tylko od razu trafia do rzek, tworząc falę powodziową. A potem mamy suszę, bo cała ta powódź wpada do morza.

– Powinniśmy odtwarzać te mokradła, które zniszczyliśmy, by przywracać naturalną retencję i zapobiegać powodziom i suszom, których występowanie w Polsce będzie się nasilać – podkreśla doktor.

W marcu 2019 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję określającą lata 2021–2030 jako “Dekadę restytucji ekosystemów”. Ma to być sprawdzony środka walki z kryzysem klimatycznym. Tymczasem dalsze osuszanie bagien może ten kryzys tylko pogłębić.

– Bogactwem Poleskiego Parku Narodowego są torfowiska. To szczególny typ mokradeł, w których - ze względu na stałe przesycenie wodą - nie rozkłada się materia organiczna, tylko odkłada się w postaci torfu. Torf jest zbudowany z tkanek roślin, które obumarły wiele lat temu. Te rośliny asymilowały dwutlenek węgla z atmosfery, a przez to, że nie mogły się rozłożyć, trwale go w sobie zmagazynowały – tłumaczy naukowiec.
Torfowisko Moszne, PPN.FOT IWONA BURDZANOWSKA / AGENCJA GAZETA


Stąd zresztą pokłady węgla pod parkiem. To pozostałości torfowisk z epoki karbonu.

Pokłady węgla pod torfowiskiem

Torfowiska to stałe magazyny pokładów węgla. Osuszając torfowiska, czyli wprowadzając powietrze do miejsc, które były przez setki czy tysiące lat zalane wodą, sprawiamy że te rośliny zaczynają się rozkładać. I emitują ten dwutlenek węgla z powrotem do atmosfery. Szacuje się że ok. 5 do 10 proc emisji gazów cieplarnianych w Polsce pochodzi właśnie z osuszania bagien i torfowisk. Takie osuszone torfowisko emituje około 20 ton CO2 z hektara rocznie.

Budowa kopalni węgla kamiennego pod lub w bezpośrednim sąsiedztwie Poleskiego Parku Narodowego grozi zniszczeniem unikalnych siedlisk bagiennych.

– Teren pod kopalnię trzeba odwodnić. To wiążę się z wiercenie na głębokość kilkuset metrów w głąb ziemi. Żeby szyb mógł powstać musi być z niego cały czas wydobywana woda, która do niego dopływa. Powstaje tak zwany lej depresji - odpompowywanie wody powoduje spadek poziomu wód gruntowych lokalnie w promieniu kilkunastu kilometrów od kopalni – tłumaczy ekspert.

Dodatkowo w miejscach, gdzie wydobyto już węgiel, dochodzi to tzw. zawałów, czyli zapadania chodników. – Przez to na powierzchni powstają głębokie zapadliska, co zmienia zupełnie sytuację hydrologiczna na danym obszarze. Nie ma możliwości, żeby nie wpłynęło to destrukcyjnie na torfowiska, które są zasilane właśnie wodami gruntowymi – zwraca uwagę Łukasz Kozub.

Czy sprawa jest przesądzona?

O eksploatację złoża "Sawin” stara się grupa Global Mineral Prospects, spółka-córka australijskiej firmy wydobywczej Balamara. Centrum Ochrony Mokradeł podkreśla, że dotychczas inwestor nie podał do publicznej wiadomości żadnych badań, które szacowałyby potencjalne straty w środowisku przyrodniczym w przypadku budowy kopalni, mimo że proces zmierzający do rozpoczęcia wydobycia węgla jest już bardzo zaawansowany.

– Budowa kopalni węgla kamiennego na złożu Sawin nie jest na szczęście absolutnie przesądzona – mówi Anna Meres z Greenpeace Polska. – Spółka Balamara otrzymała już w ubiegłych latach koncesję poszukiwawczą, natomiast od 2020 roku spółka stara się o zatwierdzenie przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska dokumentacji geologicznej. Na dzień dzisiejszy dokumentacja ta nie została jeszcze zatwierdzona – wyjaśnia.

Kolejnym krokiem będzie staranie się spółki o otrzymanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na podstawie sporządzonego przez spółkę Raportu Oceny Oddziaływania na Środowisko. Postępowanie to prowadzić będzie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.

Będzie to kluczowy etap przed wydaniem przez Ministra Klimatu i Środowiska koncesji wydobywczej. To na etapie postępowania o wydanie decyzji środowiskowej będzie możliwy udział społeczeństwa i organizacji pozarządowych. Anna Meres zapewnia, że takie działania będą podjęte.
Anna Meres, Greenpeace Polska

“Absurdem jest to, że w dobie kryzysu klimatycznego i potrzeby radykalnego obniżenia emisji gazów cieplarnianych wciąż trwają rozmowy o otwieraniu kolejnych kopalń węgla kamiennego. Komisja Europejska w ubiegłym roku zdecydowała o podniesieniu celu klimatycznego UE na rok 2030 do co najmniej 55 procent, a naukowcy i eksperci wskazują, że aby uniknąć najbardziej katastrofalnych skutków zmian klimatu wszystkie kraje unii europejskiej w tym Polska powinny odejść od węgla najpóźniej do 2030 roku. Tymczasem energetyka węglowa jest zdecydowanie największym źródłem emisji gazów cieplarnianych w Polsce. Co roku elektrownie opalane węglem emitują do atmosfery ponad 100 milionów ton dwutlenku węgla, co stanowi ok ¼ wszystkich emisji gazów cieplarnianych w naszym kraju. Budowa kopalni, która w planach ma wydobycie węgla energetycznego jest także nieracjonalna z ekonomicznego punktu widzenia. Wszystkie analizy ekonomiczne wskazują, że energetyka węglowa straci rację bytu ze względów ekonomicznych ok 2030 roku. Zdecydowana większość elektrowni w Polsce ma datę zamknięcia ok 2035.”


Co jest cenniejsze - woda czy węgiel?

– Już teraz polskie kopalnie węglowe odnotowują przede wszystkim straty. A analizy pokazują, że energetyka oparta na węglu nie będzie się w przyszłości opłacać zupełnie – mówi dr Agata Stasik z Akademii Leona Koźmińskiego.

– To wynika między innymi z wysokości cen za uprawnienia do emisji CO2, ale również ze spadku cen energii generowanej przez odnawialne źródła energii. Polska jest częścią europejskiego systemu handlu emisjami i przyjęła zobowiązanie do stopniowego odchodzenia od energetyki opartej na węglu – tłumaczy.

Jak zaznacza ekspertka, wpływ zaakceptowanych przez nasz kraj unijnych zobowiązań klimatycznych już teraz odbija się na działaniu polskich spółek energetycznych, które w swoich długofalowych strategiach zakładają odcięcie się od węglowych aktywów i przestawienie na odnawialne źródła energii.

– To wcale nie wynika wcale z tego, że nagle zaczęły dbać o środowisko, tylko z presji wywołanej przez różne unijne instrumenty, w tym europejski system handlu emisjami. Energia z węgla staje się bardzo droga i Polski niebawem nie będzie już po prostu stać na opieranie energetyki na węglu – tłumaczy.

W tej sytuacji polskie spółki nie są zainteresowane inwestowaniem w wydobycie węgla z terenów Polesia.
dr Agata Stasik, Akademia Leona Koźmińskiego

"W Polsce właścicielem strategicznych złóż jest Skarb Państwa, który wydaje odpowiednie koncesje - najpierw na ich rozpoznanie, czyli przeprowadzenie badań geologicznych, a później eksploatację. O takie koncesje muszą się starać wszystkie podmioty - zarówno polskie, jak i zagraniczne. Tymczasem kondycja finansowa polskich spółek jest na tyle słaba, że raczej nie daje szans na rozpoczynanie tak kosztownych inwestycji. Nasze spółki są zresztą skoncentrowane na poważnych inwestycjach związanych z odchodzeniem od węgla. A pozyskanie wsparcia instytucji finansowych dla takiej inicjatywy jest dziś bardzo trudne. Banki odmawiają finansowania kredytów na wydobycie węgla, bo takie inwestycje nie mają perspektyw."

Co innego zagraniczny kapitał. Jak zaznacza ekspertka, zainteresowanie australijskiej spółki nie powinno dziwić.
dr Agata Stasik, Akademia Leona Koźmińskiego

"Węgiel to jest towar, do tego stosunkowo łatwy do przesyłu i składowania. A Australia jest światowym potentatem w jego wydobyciu – trudno to to sobie wyobrazić, ale nawet my sprowadzamy węgiel z Australii. Dysponują najnowocześniejszymi technologiami. Najwyraźniej oszacowali, że węgiel pozyskany z poleskich złóż będą w stanie eksploatować taniej i sprzedawać z większym zyskiem niż robią to przestarzałe, nierentowne kopalnie w Polsce. Dodatkowo, ostatnie doniesienia mówią, że kopalnia ma być nastawiona na produkcję węgla koksowego służącego jako surowiec do produkcji stali, a nie surowiec energetyczny."

Jak podkreśla ekspertka, udzielenie koncesji i zgód na wydobycie australijskiemu podmiotowi jest jednak bardzo wątpliwe pod kątem przyszłości i rozwoju Polesia. Co więcej, plan odejścia od wydobycia węgla pozwoliłby regionowi skorzystać ze środków z hojnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, a rozwijanie wydobycia to uniemożliwi. Jak zaznacza, wątek przyrodniczy związany z osuszaniem bagien jest w tym przypadku ogromnie ważny.

– Nowa kopalnia to kompletne rozregulowanie stosunków wodnych, utrata bezcennych mokradeł i perspektywa suszy w kolejnych dekadach. Należy zastanowić się co w przyszłości będzie cenniejszym zasobem - woda czy węgiel – zadaje pytanie dr Agata Stasik.
Poleski Park Narodowy, Jezioro Łukie.Fot. Kamil Kudyba / AGENCJA GAZETA;
– Zysk Skarbu Państwa jaki można uzyskać z koncesji na wydobycie wydaje się niewspółmierny do tego, jakie środki pochłonie radzenie sobie z konsekwencjami suszy w przyszłości. Stawianie na węgiel kosztem wody, po to by zarobiła na tym przede wszystkim australijska spółka, jest w tym momencie bardzo nieodpowiedzialne – uważa.

Kto kupi ten węgiel?


Prof. Arkadiusz Kustra z Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie zwraca uwagę na inny problem związany z wydobyciem węgla na Polesiu.

– Dzisiaj podstawowym pytaniem jest to, kto będzie klientem tej nowej kopalni i kto ten węgiel będzie kupował. Posiadanie rynków zbytu, a tym samym kontraktów np. “off take” jest zabezpieczeniem takich biznesów w sensie inwestycji, finansowania i osiągania operacyjnej efektywności – wyjaśnia profesor.

– Australijska spółka już przeprowadziła na miejscu kilka odwiertów. Koncesję na eksplorację złoża otrzymała parę lat temu – przypomina naukowiec. – To jednak wcale nie oznacza, że ma również kompetencje górnicze i będzie zainteresowana wydobyciem.

Jak tłumaczy ekspert, w ogólnoświatowym, górniczym biznesie przyjęło się, że eksploracją złóż zajmują się tak zwane spółki juniorskie (junior mines). Ich zadaniem jest wyłącznie badanie i dokumentacja zalegających zasobów.

– One w przeważającej liczbie przypadków, nie przechodzą do fazy produkcyjnej - nie budują kopalni i nie eksploatują takich złóż, ponieważ nie mają takich kompetencji. Cały ten model biznesowy polega na tym, że firmy juniorskie prowadzą prace eksploracyjne biorąc na siebie wszelkie ryzyka płynące z takiej działalności. W przypadku sukcesu takie złoże jest odsprzedawane. Z tego żyją. Nabywcami są z reguły podmioty, które wiedzą jak zbudować kopalnię i jak prowadzić wydobycie – tłumaczy naukowiec.

Zdarza się często, że właścicielami spółek juniorskich są duże podmioty górnicze traktując je jako spółki celowe, które realizują określony zakres specjalistycznych prac związanych bardziej z geologią niż z górnictwem.

Komu australijska spółka mogłaby chcieć odsprzedać udokumentowane złoże? Zdaniem profesora, najbardziej prawdopodobnym klientem jest … rodzimy podmiot.

– Musi to być ktoś, kto zna tutejszy rynek i jest w stanie zdobyć dla tej inwestycji klientów, których kontrakty zabezpieczyłyby finansowanie budowy zakładu i późniejszej eksploatacji złoża. Nie zdziwiłbym się, gdyby polski podmiot odkupił później te udokumentowane złoża z powrotem, oczywiście po wyższej cenie. Innych zainteresowanych trudno jest sobie wyobrazić – podkreśla ekspert.

A co jeśli Sawin Global Mineral Prospects ma kompetencje górnicze i planuje wydobywać polski węgiel?

– Jeżeli tak jest i taką wersję założymy to skłaniałbym się do rozwiązania w którym Sawin Global Mineral Prospects jest jednak spółką celową, za którą stoi duża korporacja górnicza będąca jej właścicielem i która posiada kompetencje górnicze i wie jak eksploatować złoże. Pytanie czy tak jest w przypadku Balamara Resources Limited? – zapytuje profesor.

Jak zaznacza, wciąż jednak nie ma gwarancji, że na tym terenie uda się postawić kopalnię - akceptowalność społeczna i środowiskowa takiego biznesu dzisiaj jest wątpliwa. Ma to istotne znaczenie zwłaszcza uwzględniając to pod jakim terenem znajduje się złoże.

– Uruchomienie kopalni pod parkiem narodowym będzie bardzo trudne, a cała ta sytuacja może tylko doprowadzić do wielu nieporozumień na linii Polska - Australia – podkreśla naukowiec.
Poleski Park Narodowy.Fot. Kamil Kudyba / AGENCJA GAZETA;


Podobnie rzecz miała się w przypadku kopalni węgla Jan Karski. Australijska spółka Prairie Mining Limited pozwała polski rząd na dziesiątki miliardów złotych, bo ostatecznie nie udało się jej zdobyć decyzji środowiskowej potrzebnej do starania się o koncesję na eksploatację złoża.

– W końcu, jeśli do zbudowania kopalni i eksploatacji złóż faktycznie by doszło, otwartym pozostaje pytanie kto w ogóle chciałby ten węgiel kupować – zastanawia się naukowiec. – Oczywistym jest to, że spółka węgla z polski nie będzie raczej eksportować, bo to byłoby biznesowe szaleństwo. Klientów musi zatem szukać na miejscu.

Zdaniem profesora, może okazać się, że rynki zbytu dla tej nowej kopalni pokrywają się z rynkami zbytu polskich spółek. Innymi słowy, australijska kopalnia będzie stanowić konkurencję dla podmiotów z kapitałem polskim. – Jeżeli okaże się w przyszłości, że polskie spółki mają problemy z wydobyciem i jednocześnie sprostaniem zapotrzebowaniu na węgiel może się okazać, że taki nowy podmiot znajdzie swoją lukę na rynku i będzie miał uzasadnienie funkcjonowania – wyjaśnia.

Naukowiec wstrzymuje się przed jednoznaczną oceną projektu, przypominając, że wydobycie węgla jest działalnością o dużym ryzyku operacyjnym, obciążoną dużymi kosztami stałymi, gdzie skala wykorzystania posiadanych zdolności wydobywczych, oraz sprzedaż i cena mają ogromne znaczenia na wrażliwość projektu.
Prof. Arkadiusz Kustra, AGH

"W sensie ekonomicznym przy dzisiejszych uwarunkowaniach związanych z pozyskaniem finansowania, zakresem inwestycji oraz warunkami prawnymi funkcjonowania, należy uznać, że niewiele nowych projektów broni się biznesowo. Chyba, że ceny na węgiel kamienny znacząco wzrosną w przyszłości, ale pytanie czy to realne i jaki impuls na świecie mógłby to spowodować. W przypadku spółki Sawin Global Mineral Prospects jej właściciel tj Balamara Resources Limited wykazuje dodatnie NPV w cyklu życia złoża. W sensie społecznym, nowa kopalnia dałaby zatrudnienie i miejsca pracy. Jako korzyść rozpatrywane może być również to, że dostarczyłaby może tańczy i węgiel, z którego będziemy jeszcze przecież przez jakiś czas korzystać. Nasza energetyka nie przestawi się na zieloną z dnia na dzień, więc będzie to zasób, po który moglibyśmy sięgnąć. W sensie środowiskowym projekt nowej kopalni też jest dyskusyjny i trudny ponieważ wiadomo gdzie złoże jest ulokowane."