Szefowie-lekarze zwalniani z sanepidów. Przez lata nie było do nich zastrzeżeń

Natalia Gorzelnik
Co najmniej trzech lekarzy musiało opuścić kierownicze stanowiska w stacjach sanepidu, mimo że przez lata nikt nie miał do nich zastrzeżeń. Zostali oskarżeni o konflikt interesów.
Dwóch zwolnionych szefów jest z Wielkopolski, jeden z lubuskiego. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

"Nie miałem wyboru"

O sprawie pisze wyborcza.pl. Jednym ze zwolnionych jest Witold Draber, diabetolog i były szef poznańskiego pogotowia ratunkowego. Powiatową stacją sanepidu w Poznaniu kierował od ośmiu lat. Wtorek był jego ostatnim dniem w pracy.

– Nie miałem wyboru. Musiałem zrezygnować, bo inaczej zostałbym zwolniony. Trochę mi przykro, bo przez ostatni rok byliśmy na pierwszej linii. Nie odwołuje się generała w trakcie walki – mówi rozżalony lekarz.

Podobne uczucia podziela ortopeda Krzysztof Pałczyński, który od 21 lat kierował sanepidem we Wrześni. Właśnie przeszedł na emeryturę. Mógł zrobić to wcześniej, ale nie chciał "zostawiać swoich ludzi".

“Nie mogłem zostawić pacjentów”

Obaj mężczyźni po godzinach pracowali jako lekarze. Ich przełożonym przez zaczęło to jednak nagle przeszkadzać. Witold Draber na początku lutego dostał pismo od szefowej wielkopolskiego sanepidu Jadwigi Kuczmy-Napierały.


– Poinformowała mnie, że kończy się moja zgoda na łączenie pracy w sanepidzie z pracą lekarza. Wystąpiłem o przedłużenie tej zgody. Dostałem odpowiedź, że zgody nie dostanę. A ja nie mogłem zostawić pacjentów – mówi lekarz.

Pacjentów wybrał również Krzysztof Pałczyński. – Nie rozumiem, dlaczego sanepid pozbywa się lekarzy. Wykształcenie medyczne pomagało w tej pracy. Lekarz patrzy nie tylko na statystyki, potrafi wyczuć zagrożenie – przekonuje.

“Konflikt interesów”


Do sprawy odniósł się Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Jak przekazał, "niedopuszczalne jest łączenie dwóch funkcji zarobkowych, w których istnieje zależność mogąca rodzić konflikt interesów".

Konflikt miałby wynikać z faktu, że sanepid kontroluje placówki ochrony zdrowia, więc szefowie sanepidu nie powinni w takich placówkach pracować.

Według ustaleń Gazety, ostateczna ocena, czy zachodzi konflikt interesów, należy do szefów wojewódzkich sanepidów. To oni decydują, czy pozwolić lekarzom z powiatowych inspekcji pracować nadal w przychodniach i szpitalach.

Ciemne chmury nad sanepidem

Ostatnio do opinii publicznej przedostały się poufne wytyczne dotyczące kontroli przeprowadzanych przez sanepid w przedsiębiorstwach otwierających się, pomimo obostrzeń. W instrukcji było o udawanych kontrolach żywności i "prawie gotowych” decyzjach odnośnie kar.

Sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich. W odpowiedzi na jego pismo GIS stwierdził, że takich wytycznych nie wydawał. Zwrócił się jednak do terenowego organu Państwowej Inspekcji Sanitarnej o ich wycofanie.
Czytaj także: To był blamaż. Sanepid wycofuje się z tajnej instrukcji gnębienia przedsiębiorców
W ostatnich dniach swoją własną "kontrolę" w sanepidzie przeprowadził wiceprezes partii KORWiN Konrad Berkowicz. Akcja została udokumentowana na filmie.

Wizytacja przebiega w dość napiętej atmosferze, co było czuć po obu stronach. Zdecydowanie wydaje się, że według posła sanepid jest instytucją, która swoimi kontrolami gnębi przedsiębiorców. Ci znaleźli się zaś w ciężkiej sytuacji przez pandemię Covid-19.