Marsjański łazik znajdzie się na... twojej kanapie. Wszystko dzięki polskiej firmie

Krzysztof Sobiepan
Już zaraz na powierzchni Marsa lądować będzie łazik Perseverance. Już teraz może jednak wylądować… na waszej kanapie. Polska firma Immersion VR zaprezentowała aplikację "Mission to Mars AR", która nie dość, że przedstawia historię podboju Marsa, to jeszcze pozwala z bliska poznać łaziki, pojeździć nimi po pokoju, a nawet przejść przez "Portal na Marsa".
Ciekawe jak łazik zaprzyjaźni się z kotem, skoro zajął jego ulubione miejsce? Fot. INNPoland.pl

Lądowanie Perseverance 18 lutego

18 lutego to wielki dzień dla ludzkości. Wieczorem polskiego czasu sekwencję lądowania na Marsie wykona bowiem łazik Perseverance, który leci na Czerwoną Planetę od połowy 2020 r.


Moduł transportowy ma oddzielić się precyzyjnie o 21:38. Od wejścia w atmosferę o 21:48 nastąpi szereg czynności, które NASA nazywa "siedmioma minutami grozy". Planowo łazik dotknie kołami marsjańskiego pyłu o godzinie 21:55.

Z okazji kolejnego przełomu w badaniu Marsa 14 lutego na amerykańskim Smithsonian Channel premierę miał telewizyjny dokument "Making Tracks on Mars". Ukazano w nim historię eksploracji planety boga wojny, która kulminuje się ostatnim wydarzeniem – miejmy nadzieję udanym lądowaniem kolejnej już sondy.

Jest i polski akcent, choć tym razem nie chodzi tu o wkopującego się w glebę z wątpliwym skutkiem Kreta. Rodzima firma Immersion VR stworzyła bowiem aplikację akompaniującą dokumentowi Smithsonian – "Mission to Mars AR".

Polska aplikacja "Mission to Mars AR"

Appkę pobierzecie zarówno na Androida (Play Store), jak i na iOS (App Store). Wydaje się ona naprawdę ciekawym spojrzeniem na wydarzenia, które miały już miejsce, ale też dopiero wydarzą się na powierzchni Marsa.

Google Play samodzielnie wyznacza, które urządzenia "podołają" aplikacji, a które nie. Podstawowe wymaganie to obsługa AR, w tym możliwość pobrania aplikacji Usługi Google Play dla AR. Do tego dostatecznie dobra kamera i odpowiednie komponenty sprzętowe.

Osobiście nie udało się pobrać aplikacji ze sklepu, lecz bez problemu uczyniła to moja redakcyjna koleżanka (to jej kanapę widzicie na zdjęciu głównym). Producent dodatkowo ostrzega, że przyda się nieco miejsca i dość jasne światło.

Jak Polacy przeniosą nas na Marsa? W rozszerzonej rzeczywistości!

Skoro nie udało mi się personalnie przetestować aplikacji, spróbowałem inaczej zbliżyć się do inicjatywy. O szczegóły ciekawego projektu zapytałem Bartosza Rosłońskiego, członka zarządu Immersion VR.

Czym jest aplikacja "Mission to Mars AR" i co chcieliście w niej pokazać?

Bartosz Rosłoński: To już druga aplikacja którą zrobiliśmy dla Smithsonian Channel, kanału, który zajmuje się szeroko rozumianą popularyzacją nauki w USA jako cześć korporacji ViacomCBS. W ramach swojej misji wyprodukowali film dokumentalny "Making Tracks on Mars". Nasza aplikacja "Mission to Mars AR" jest interaktywnym elementem towarzyszącym dokumentowi, która przedstawia historię podboju Czerwonej Planety, ale szczególnie skupia się na lądowaniu łazika Perseverance na powierzchni Marsa.

W aplikacji wykorzystujemy technologię rozszerzonej rzeczywistości – AR. Oznacza to, że na rzeczywisty świat, widziany okiem kamery smartfona, nakładamy elementy wirtualne – trójwymiarowe obiekty czy animacje. Dzięki temu możemy m.in. pojeździć łazikiem marsjańskim po własnym podwórku, czy samemu wylądować na Marsie.

Jaki główny cel przyświecał firmie przy produkcji? Edukować i fascynować Kosmosem? Jak pracowało się nad appką?

Zdecydowanie znalazł się tam duży komponent edukacyjny. Tworzenie aplikacji odbywało się pod kuratelą NASA, więc materiały i informacje w niej zawarte są niezwykle dokładne, a obiekty odwzorowane z dużą precyzją.

Myślę że tego typu aplikacje mogą po prostu zmienić podejście do nauki w szkołach. Trudno jest nawet porównać pokazanie dzieciom kartki z podręcznika i "wjechanie" łazikiem marsjańskim do klasy. Takie doświadczenia niezwykle rozbudzają wyobraźnię i pasję.

Projekt w pewien sposób był prostszy do przeprowadzenia, niż nasza pierwsza aplikacja dla Smithsonian Channel, związana z 50. rocznicą lądowania na Księżycu. Wtedy przecieraliśmy jeszcze szlaki, teraz mogliśmy wynieść aspekty AR na jeszcze wyższy poziom.
Czytaj także: Od wizyty u pand do lądowania na Księżycu. Aplikację polskiej firmy doceniła nawet NASA
Skoro naturalnie pojawiło się to porównanie. Czym "Mission to Mars AR" różni się od waszej aplikacji "księżycowej". Jakie poczyniliście postępy, np. technologiczne?

Generalnie aplikacje działają na podobnej zasadzie. Nie ukrywam, że sięgnęliśmy po część mechanik opracowanych na potrzeby "Apollo's Moon Shot AR". Nie zmienia to faktu, że doświadczenia AR skupione wokół lądowania Perseverance powstały od podstaw.

Uważam że podnieśliśmy też poprzeczkę jakościową i wizualną. W przypadku "Moon Shota" pracowaliśmy na archiwalnych materiałach, nagrywanych jeszcze na kasety VHS. W przypadku misji na Marsa mieliśmy dostęp do dokładnych modeli 3D i najnowszej dokumentacji NASA.

Kolejną nowością jest wykorzystanie lidaru – technologii dostępnej już w najnowszych modelach iPhone i dobrych tabletach. Pozwala to na dokładne mierzenie głębi za pomocą aparatu smartfona. Dzięki temu obiekty trójwymiarowe wydają się jeszcze lepiej "zakorzenione" w realnym otoczeniu. Łazik może też np. wjechać nam pod stół czy przejechać za nogą od krzesła, co wcześniej było niezwykle trudne do ukazania.

Co tak właściwie można zrobić na Marsie przedstawianym przez Immersion VR?
Do biegu, gotowi... ojeju!Fot. INNPoland.pl
Jak wspomniałem, użytkowników czeka duży wybór różnorodnych aktywności. Na początek możemy wystrzelić rakietę Atlas V z Ziemi. warto spróbować swoich sił w "siedmiu minutach grozy", jak NASA nazywa sekwencję lądowania Perseverance. W appce samodzielnie pokierujemy lądownikiem, próbując bezpiecznie dostarczyć łazik na powierzchnię Czerwonej Planety. Następnie możemy wykonać kilka misji sterując samym Perseverance. Na pokładzie sondy jest też helikopter Ingenuity – gracze będą mogli wykonać nim przeloty.

Z której aktywności jest Pan szczególnie dumny?

Zdecydowanie z Portalu na Marsa, to on jest wizytówką naszej aplikacji. W realnym świecie, w naszym pokoju czy na podwórku otwiera się przejście na powierzchnię Czerwonej Planety. To swego rodzaju okno do odległego świata… przez które możemy przejść. To robi niezwykłe wrażenie – na początku patrzymy się na zupełnie obcy nam krajobraz. Jeśli mamy wystarczająco dużo miejsca możemy jednak urządzić sobie prawdziwy spacer kosmiczny.

Przez portal obejrzeć możemy bohaterski łazik, ale też naszą wizje przyszłości i to, jak mogłaby wyglądać kolonia kosmonautów na Marsie. Tu zespół mógł nieco puścić wodzę fantazji i zdecydowanie jestem zadowolony z tego, jak przedstawiliśmy może nie tak daleką przyszłość kolonistów.

Czy zamierzacie jakoś rozwijać "Mission to Mars AR"?

Uważam, że w tym momencie na urządzeniach mobilnych zapewniamy bardzo mocny pakiet aktywności, który broni się sam. Rozważamy jeszcze parę aktualizacji z nowymi funkcjami, ale już na tym etapie produkt jest naszym zdaniem kompletny.

Inna kwestia to dalszy rozwój tej koncepcji. Nie wykluczamy, że nasze marsjańskie aktywności w jakiejś formie pojawią się na innych platformach, na przykład goglach rozszerzonej rzeczywistości (AR) czy wirtualnej rzeczywistości (VR).

Co dalej z Immersion VR? Czy może Pan zdradzić, czym zaskoczycie nas w niedalekiej przyszłości?

Obecnie prowadzimy dwa duże projekty. Jeden we współpracy z Amazonem i amerykańską marką ICON Health and Fitness. Łączy on fitness i nowe technologie w ciekawy sposób. Myślę, że będziemy powiedzieć i pokazać więcej już w kwietniu 2021 r.

Immersion VR wydzieliła też spółkę córkę Immersion Games. Jak sama nazwa wskazuje skupiamy się tam na produkcji własnych gier wideo. Obecnie prowadzimy pracę nad trzema produkcjami, w tym Disc Ninja VR. Inspirowana japońskimi wojownikami gra dostępna jest w tzw. wczesnym dostępie na platformie Steam. Gra trafi też do sklepu Oculus Quest Store.
Na koniec pytanie nieco filozoficzne. Jak wygląda przyszłość AR i VR? Czy produkty z Allegro będziemy wyświetlać w 3D na swoim stole? Czy gry VR pozostaną niszową ciekawostką, czy w końcu przebiją się do mainstreamu?

Myślę, że te technologie są obecnie jeszcze na różnych etapach. VR miał już parę lat na próby, błędy i ich poprawę. Uważam, że obecnie coraz śmielej wchodzi do mainstreamu.

Wymienić tu mogę urządzenie Oculus Quest II. Sprzedaje się ono dobrze i pozbywa się wielu niedogodności wcześniejszych rozwiązań. Nie zaplątujemy się już w kable, a do działania nie potrzeba mocnego komputera. Gogle te możemy wrzucić do plecaka i zabrać ze sobą wszędzie. Właśnie w takich samodzielnych urządzeniach widzę dużą przyszłość tego medium.

Jeśli chodzi o rzeczywistość rozszerzoną, to sprawa ma się nieco inaczej. Tak właściwie ciężko wymagać, by AR w smartfonach wszedł do szeroko rozumianego mainstreamu. W tej odsłonie AR posiada niestety sporo ograniczeń. Także i w tym przypadku widzę przyszłość w dedykowanym sprzęcie – goglach rozszerzonej rzeczywistości.

Takie produkty powoli się pojawiają. Wymienić tu można Windows Mixed Reality Microsoftu, swoje projekty rozwijają też obecnie Apple i Facebook. Absolutną przyszłością i celem powinny być dla nas gogle AR/VR – łączące obie funkcje oraz dające użytkownikowi większy dostęp do różnorodnych aplikacji, gier czy doświadczeń.
Czytaj także: Pogłoski o śmierci VR i AR przesadzone. "Stukanie w klawiaturę to przeszłość"