30 tys. zł kwoty wolnej od podatku. Oto największy przegrany planu PiS

Krzysztof Sobiepan
Choć na podwyższeniu kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł zyskać mogą obywatele, spowoduje to znaczny problem w innym miejscu. Według ostatnich wyliczeń budżety samorządów mogą stracić grube miliardy złotych, czyli nawet co czwartą złotówkę trafiającą do lokalnej kasy. "To gwóźdź do trumny" – ocenia Związek Miast Polskich.
Zdjęcie poglądowe. Dawny prezydent Kielc podczas dyskusji ws. miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Na 30-35 mld złotych szacują możliwe straty z tytułu 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku samorządowcy. To co czwarta złotówka z dochodów własnych lokalnych administracji – alarmuje "Rzeczpospolita".

– Jeśli ubytki z tytułu zmian w systemie podatkowym nie zostałyby zrekompensowane samorządom, to byłby to dla nich gwóźdź do trumny, zwłaszcza dla dużych miast, bo tu udziały w PIT są szczególnie duże – ocenia zaś na łamach gazety Andrzej Porawski, dyrektor Związku Miast Polskich.

Na razie nie znamy szczegółów podwyższenia kwoty wolnej od podatku. Ekonomiści podali już jednak wstępnie szacunki kosztów. Dziura w budżecie państwa mogłaby wzrosnąć o 60–70 mld zł, jeśli zmiana dotyczyłaby wszystkich podatników. Jeśli objęłaby tylko osoby o dochodach rzędu 3- tys. zł to wyrwa w państwowej kasie równałaby się 25-30 mld zł.


Zdaniem Porawskiego bardzo prosto można na tej podstawie wyliczyć straty dla Jednostek Samorządu Terytorialnego. – Samorządy dostają z PIT około połowę wszystkich wpływów, w takich też proporcjach rząd zwykle przerzuca na nas koszty swoich reform – tłumaczy.

Oznacza to, że JST musiałyby liczyć się ze stratą ok. 30–35 mld zł lub 12,5–15 mld zł – w zależności od wersji rozwiązania przyjętej przez rząd. Konstytucja głosi, że tego typu ubytki powinny być samorządowcom rekompensowane. W praktyce nigdy się to jednak nie dzieje – wskazuje "Rz".

Wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała wstępnie szacuje, że miasto mogłoby stracić nawet 100 mln zł. Dla Rudy Śląskiej wpływy z PIT to zaś aż 70 proc. wszystkich przychodów. – To Armageddon – ocenia sytuację tamtejszy wiceprezydent Krzysztof Mejer.

W 2020 r. dochody własne samorządów wyniosły łącznie 145 mld zł. Z PIT pochodziło zaś aż ok. 54,8 mld zł z tej kwoty.
Czytaj także: Rząd szykuje podatkową rewolucję. Bogatsi zapłacą więcej, biedniejsi mniej

Kwota wolna od podatku 30 tys. zł

Przypomnijmy, że 20 marca mamy poznać założenia tzw. Nowego Ładu, jaki ma zaproponować PiS. Już teraz wiemy, ze na liście propozycji może znaleźć się podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł.

Niedawno w INNPoland.pl o ocenę głośnej propozycji zapytaliśmy specjalistów ekonomicznych. Choć chwalą oni pomysł, sugerują parę powodów, czemu PiS bierze się za tę sprawę akurat teraz.

– Sprawa jest prosta. Polska ma najniższą kwotę wolną od podatku w Unii Europejskiej i jedną z najniższych na świecie. Sam pomysł jej podniesienia uważam za dobrą ideę, lecz trzeba się zastanowić, jak dokładnie miałyby brzmieć te zapisy – mówi nam dr Błażej Podgórski, prodziekan Kolegium Finansów i Ekonomii z Akademii Leona Koźmińskiego.

– Zapowiedzi o 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku na pewno są optymistyczne i wyczekiwane. Na chwilę obecną nie wiadomo jednak, jakiej grupy podatników realnie będzie dotyczyć owa suma. Czy będzie to znów kwota dla dość wąskiego wycinka najmniej zarabiających, czy dla większości Polaków? Pamiętajmy, że od ponad 13 lat ta kwota faktycznie nie zmieniła się dla 80 proc. wszystkich płatników w Polsce – przypomina zaś dr Anna Bałdyga, Kierownik Katedry Ekonomii z WSBiP.

Jak wskazuje Podgórski jest jedna możliwość, że PiS faktycznie chce pomóc Polakom w potrzebie. Dodaje jednak, że są trzy inne, według których może to być dość wyrachowane i cyniczne zagranie rządzących.
Czytaj także: 30 tys. kwoty wolnej od podatku. Cztery powody, dla których PiS obiecuje to właśnie dziś


Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl