Grzecznie spisywał nadgodziny. Teraz szef cwaniak musi mu wypłacić grube tysiące zł

Krzysztof Sobiepan
To smutne, że o zwykłą ludzką uczciwość trzeba obecnie walczyć w sądach. Jeden z pracowników firmy holowniczej dzielnie zapisywał w kajecie swoje nadgodziny, za które nie otrzymał ani grosza. W końcu miarka się przebrała i wniósł skargę do sądu, żądając od byłego już pracodawcy wypłaty parudziesięciu tysięcy złotych w zaległych pensjach. Sąd poparł pracownika i nie dał wiary tłumaczeniom pracodawcy.
(zdj. ilustracyjne) For. Flickr.com (Public Domain)
Osoba o pseudonimie D.P. zatrudniła się w prywatnej firmie zajmującej się holowaniem pojazdów. Do obowiązków mężczyzny należała obsługa wypadków i awarii samochodów. Mimo że praca ponad miarę były dla niego codziennością, to pracownik nie zobaczył ani grosza za nadgodziny – informuje "Ekspress Ilustrowany".

D.P. nie przyjeżdżał do firmy, ale czekał na telefon ze zleceniem we własnym domu. Służbowy samochód stał pod jego klatką w bloku. Dziennie otrzymywał 4-5 zleceń, w weekendy liczba ta była większa – nawet 5 albo 6.

Musiał stawiać się na każde wezwanie, ale między zleceniami mógł wracać do domu. Szef liczył mu jednak czas pracy tylko za pobyt "w terenie", od wyjazdu do przyjazdu. Reszta ekipy pracowała z siedziby firmy, w 8-godzinnym systemie zmianowym.


Na szczęście D.P. prowadził dzienniczek nadgodzin. Gdy miarka się przebrała zwolnił się z firmy i poszedł z kajetem do sądu. Wymiar sprawiedliwości zarządził szefowi cwaniakowi wypłatę 33 tys. zł zaległej pensji za okres od października 2015 r. do grudnia 2017 r.

Sąd nie dał wiary pracodawcy, który tłumaczył, że "tak się umówił" z D.P., a pracownik wręcz wymusił na firmie świadczenie usług z domu. Mężczyzna był jedynym pracownikiem spółki, który wykonywał obowiązki w takim formacie, na podpisanej przez strony umowie nie było zaś wzmianki o pracy z domu.

Sad Apelacyjny podtrzymał już wyrok Sądu Rejonowego w Łodzi. Oszukany D.P. może już więc powoli cieszyć się z odzyskanych pieniędzy.
Czytaj także: Wpadła przez zdjęcia z ferii. Musi zwrócić ZUS wszystkie pieniądze

Zwrot pieniędzy po rozwodzie za… obowiązki domowe?

W ostatnim czasie nie brakuje interesujących wyroków sądowych. W INNPoland.pl opisywaliśmy niedawno przykład sprawy rozwodowej z nietypowym roszczeniem.

Mężczyzna o nazwisku Chen postanowił rozwieść się po pięciu latach małżeństwa z panią Wang. Kobieta początkowo nie chciała się zgodzić na rozstanie, ale później zażądała od mężczyzny rekompensaty za wykonywane obowiązki domowe. Argumentowała roszczenie tym, że Chen nie brał na siebie żadnych prac domowych i nie opiekował się ich synem.

Sąd Okręgowy Fangshan w Pekinie przyznał kobiecie rację i nakazał mężczyźnie wypłacenie byłej żonie miesięcznych alimentów w wysokości 2000 juanów, a także jednorazową wypłatę 50 tys. juanów (ok. 29 tys. zł) za prace domowe, które wykonała.

Orzeczenie zapadło zgodnie z nowym kodeksem cywilnym, obowiązującym w Chinach od tego roku. W myśl nowelizacji, małżonek jest uprawniony do dochodzenia odszkodowania w przypadku rozwodu, jeśli ponosi większą odpowiedzialność za wychowanie dziecka, opiekę nad starszymi krewnymi i pomoc partnerom w ich pracy.
Czytaj także: Musi jej zapłacić za prace domowe. Przełomowe orzeczenie w sprawie rozwodowej

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl