Zachęcają do zarabiania na naturalnych kosmetykach. Weronika Rosati twarzą marki
Nazwa Lajuu pochodzi z Hawajów. "La" oznacza słońce, a "juu" – Ty. Wydobycie wewnętrznego blasku i rozpromienienie pozytywną energią obiecuje Weronika Rosati, która została twarzą nowej marki polskich kosmetyków wysokiej jakości. Lajuu planuje wejść szturmem w dynamicznie rozwijający się segment kosmetyków naturalnych. Obecnie trwa kampania crowdfundingowa, której celem jest pozyskanie blisko 1 mln zł na rozwój i promocję marki.
Polskie kosmetyki naturalne
Mimo pandemii i ograniczeń w handlu, rynek kosmetyków odnotował w ubiegłym roku wzrost na poziomie 1,6 proc., osiągając wartość ok. 25 mld zł. Zgodnie z prognozami, w tym roku jego tempo rozwoju ma wynieść już ponad 4 procent.Częstotliwość zakupów kosmetycznych nie zmniejszyła się, a zamknięte w domach Polki chętniej eksperymentowały same z produktami do pielęgnacji oraz naturalnymi kosmetykami w warunkach domowych. Tę szansę zamierza wykorzystać Lajuu, które już od maja br. wprowadza swoje kosmetyki do sprzedaży.
Moda na produkty eko jest z nami już od kilku lat. Jakie widzi Pani perspektywy rozwoju dla tego segmentu? To nie jest tak, że rynek już się trochę wysycił?
Aneta Stacherek, prezes zarządu Lajuu SA: Nie nazwałabym tego modą. Kosmetyki ekologiczne, naturalne stały się ważnym elementem naszego życia. Po pierwsze, rośnie świadomość klientów. A po drugie - przez pandemię zaczęliśmy zwracać większą uwagę na nasze zdrowie. Jestem zatem przekonana, że zapotrzebowanie na takie kosmetyki nadal będzie wzrastać a przed branżą otwierają się ogromne perspektywy.
Widać to zresztą w liczbach - w badaniu SW Research aż 93 proc. Polek z dużych miast zadeklarowało, że stosuje kosmetyki naturalne. W naszej opinii, to jest właśnie idealny moment na wprowadzanie nowych marek i działanie w tej kategorii, póki jeszcze nie jest ona przepełniona.
Co to dokładnie oznacza, że wasze kosmetyki mają “wegańskie i naturalne składy”?
A.S.: W ich składzie znajduje się min. 94 proc. składników pozyskiwanych z roślin. Wegańskość produktów oznacza, że nie posiadają w sobie substancji pochodzenia zwierzęcego, nie są też testowane na zwierzętach.
Kompozycje składników różnią się oczywiście od siebie w zależności od przeznaczenia produktu, ale we wszystkich seriach, jako podstawowy składnik, pojawia się woda kokosowa pozyskiwana z bardzo młodych orzechów palmy kokosowej.
W promocji marki ma pomagać gwiazda - Weronika Rosati.
A.S.: Tak, mocno wierzymy w siłę marek tworzonych przez celebrytów. Jak wynika z badań, prawie połowa Polaków deklaruje chęć zakupu produktów od znanych osób.
Naszą inspiracją do stworzenia marki była Kalifornia, dlatego zaprosiliśmy do współpracy Weronikę Rosati, która kojarzy się właśnie z kalifornijskim stylem życia.
Weronika Rosati, dyrektor kreatywna Lajuu: Każda z marek, które Pani wymieniła, oferuje różne produkty i myślę, że na rynku znajdzie się miejsce dla nas wszystkich, bo spełniamy potrzeby różnych klientek.
Kosmetyki Lajuu kierujemy do pewnych siebie, świadomych kobiet, które wiedzą czego chcą i nie boją się o tym mówić głośno. Naszym wyróżnikiem z pewnością są unikalne składniki, nieużywane powszechnie przez innych producentów oraz inspiracja Kalifornią.
No właśnie, w spocie promującym kampanię crowdfundingową mówi Pani o “california vibe” - co to dla Pani oznacza?
W.R.: "California Vibe" to dla mnie opalenizna, radość życia i bezpośredniość. Od ludzi w Kalifornii bije pozytywna energia, są uśmiechnięci, otwarci, zagadują do nieznajomych. Bliskość oceanu i gorący klimat sprawiają, że wiele osób spędza tutaj mnóstwo czasu na plaży czy świeżym powietrzu.
Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu Kalifornijczycy są bardzo wyluzowani, ale zwracają przy tym dużą uwagę na wygląd ciała czy skóry.
A czy kosmetyki tworzone z myślą o słonecznej Kalifornii na pewno sprawdzą się dobrze w deszczowej Polsce?
W.R.: Mam nadzieję, że sprowadzą tu właśnie nieco tego słońca i optymizmu (śmiech). Nie demonizowałabym zresztą polskiej pogody – w lato temperatura przekracza przecież często 30 stopni, słyniemy też z pięknej, złotej jesieni.
A gdy warunki atmosferyczne nie dopisują, możemy zrobić sobie domowe spa czy użyć kosmetyków brązujących, dzięki którym nasza skóra będzie wyglądać jak po powrocie z udanych wakacji.
Jest Pani nie tylko twarzą, ale też dyrektor kreatywną całego projektu. O czym Pani decydowała w budowaniu marki?
W.R.: Z Lajuu jestem związana niemal od samego początku – brałam udział w tworzeniu koncepcji produktów, opracowywaniu składów, kompozycji zapachowych czy projektowaniu opakowań. To było dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie, dużo się nauczyłam i już nie mogę się doczekać pracy nad kolejnymi kosmetykami.
To wszystko działo się “na żywo”, w Polsce, czy międzykontynentalnie?
W.R.: Jeśli mój grafik na to pozwalał i byłam akurat w Polsce, to wspólnie pracowaliśmy nad projektem na miejscu. W momencie, gdy wróciłam do LA, łączyłam się online na spotkaniach, ale dostawałam też od zespołu pocztą próbki opakowań czy zapachów.
Ja zwracałam uwagę przede wszystkim na naturalność składników i ich działanie – choć sama nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, to miałam w głowie jasno sprecyzowany efekt jaki chciałam, aby te produkty dawały na skórze. No i zależało mi, żeby to wszystko było po prostu ładne i zachęcało do zakupu.
A.S.: Pierwsza linia kosmetyków, czyli preparaty brązujące, trafi do sprzedaży już w maju. Potem będziemy wprowadzać produkty regeneracyjne i pielęgnacyjne. Preparaty w pierwszej kolejności będą dostępne w naszym e-sklepie, ale do współpracy poszukujemy również partnerów biznesowych, jak m.in.: inne sklepy internetowe z naturalną pielęgnacją czy renomowane perfumerie.
Do końca tego roku w naszym asortymencie chcemy posiadać 12 kosmetyków różnego typu.
To ma być marka premium, czy będzie na kieszenie wszystkich Polek?
W.R: Przez premium rozumiemy to, że do produkcji naszych kosmetyków wykorzystano najwyższej jakości składniki i nowoczesne technologie. Naturalnie, sprawia to, że będą one nieco droższe, ale wciąż dostępne dla większości Polek.
Dobry krem, balsam czy serum to inwestycja, dlatego czasem warto kupić mniej dobrych produktów niż mnóstwo tańszych, ale o gorszym działaniu czy składzie.
Co chcecie osiągnąć przez kampanię crowdfundingową?
A.S.: Chcemy przyspieszyć rozwój naszej marki, poszerzyć portfolio produktów oraz zbudować grono naturalnych ambasadorów.
Celem emisji jest pozyskanie 995 002,53 zł - 45 proc. tej kwoty przeznaczymy na rozwój produktów, stworzenie kolejnych serii oraz promocję linii brązującej. 20 proc. wykorzystamy na działania związane z marką jak m.in.: współpracę z influencerami czy ulepszenie naszego sklepu internetowego. Pozostałą część funduszy zagospodarujemy na ekspansję zagraniczną.
Co oferujecie w zamian inwestorom?
A.S.: Otrzymają akcje spółki i będą mogli rozwijać ten biznes oraz zarabiać na nim razem z nami – w 2024 roku planujemy wypłatę pierwszej dywidendy. Przygotowaliśmy też dodatkowe benefity, które różnią się od siebie w zależności od wysokości wpłaty – najniższa wartość inwestycji to 120 zł.
W pakietach znajdują się m.in. możliwość zakupu każdej z serii produktów przed oficjalnymi premierami, vouchery do kliniki medycyny estetycznej oraz atelier znanego projektanta mody, a w przypadku akcji za 50 002,5 zł oferujemy wizytę w Los Angeles i zwiedzanie studia Paramount Pictures w towarzystwie Weroniki Rosati.
A jakie macie plany na przyszłość?
A.S.: Chcemy w ciągu 5 lat stać się liderem w kategorii naturalnych produktów do pielęgnacji na rynku polskim i zbudować rozpoznawalność na rynku amerykańskim, a także zadebiutować na NewConnect. W Stanach pojawimy się już w 2022 roku, ale sprzedaż na większą skalę jest zaplanowana na rok 2023.
W perspektywie najbliższych kilku lat planujemy wprowadzać do oferty Lajuu kolejne linie produktów, rozważamy też poszerzenie oferty o nowe kategorie kosmetyków czy produkty prozdrowotne, jak chociażby kolagen w płynie. Zamierzamy również nawiązywać kolejne współprace z gwiazdami, a poza tym naszą ambicją jest budowa własnego zakładu produkcyjnego.
Aneta Stacherek