Emeryt-wynalazca stworzył minielektrownię. Wykorzystał koło rowerowe i magnesy
Niektórzy na emeryturze marzą tylko o wypoczynku. Inni w końcu mają czas, by realizować swoje plany podróżnicze. Natomiast pan Włodzimierz Filipiak zdecydował, że na emeryturze spełni swój plan zostania wynalazcą.
Maszyna składa się z dwóch połączonych ze sobą tarczy, osadzonych na kole rowerowym o średnicy 94 centymetrów, do których przymocowano po 16 magnesów. Pomiędzy nimi znajduje się cewka i wystarczy lekkie pchnięcie tarczy, żeby pole magnetyczne utrzymało ruch maszyny. I to bez podłączenia do zasilania.
Wynalazca chciał już także przekonać do swojego rozwiązania kolegów po fachu. – Próbowałem zainteresować moim pomysłem kilka osób, ale nic z tego. Kiedy mówię, że urządzenie działa w oparciu o wewnętrzną energię, to jest koniec rozmowy – żali się emeryt.
Emeryt nie jest sam
Podobne pomysły pojawiają się już także na portalach crowdfundingowych. Pan Piotr Włodarczyk również pracuje nad silnikiem magnetycznym, który jego zdaniem może zrewolucjonizować świat. Wynalazca od lat pasjonuję się darmową energią, którą dostrzegł właśnie w magnesach.– Magnesy neodymowe posiadają niesamowitą siłę, której do tej pory nikt nie rozpowszechnił (pomimo wielu projektów silników magnetycznych) – wyjaśnia Włodarczyk. – Wyobraź sobie samochody, które nie kopcą, elektrownie, które nie dymią, samoloty, które wznoszą się w powietrze napędzane energią z silnika magnetycznego.