"Twarz jest nam dana raz na całe życie". Oto, co zrobić, by Polska nie stała się drugimi Chinami
Przez wszechobecny monitoring wrażenie, że ktoś nas obserwuje, przestaje być jedynie wrażeniem. Co więcej, coraz powszechniejszy staje się system rozpoznawania twarzy, który dołącza do wszechobecnych kamer. I choć rządy przekonują, że w ten sposób dbają o nasze bezpieczeństwo, strach przed nadużyciem naszej prywatności wcale nie jest paranoją.
Kamery są wszędzie
Życie Trumana Burbanka z pozoru było sielanką. Porządne sąsiedztwo, ładny dom, stała praca, kochająca żona… Zbyt spokojnie, zbyt idealnie, żeby było to prawdziwe. Każdy, kto oglądał film ze świetnym Jimem Carreyem w roli głównej, wie, że egzystencja bohatera była jedynie ułudą - mężczyzna nie miał szans na prawdziwe życie, bo wszystko wokół niego było zaplanowane, a każdy ruch - pieczołowicie nagrywany.Fikcja powoli staje się rzeczywistością, jednak na dużo większą skalę, a głównymi bohaterami jesteśmy my wszyscy. Kamery są dosłownie wszędzie – w miastach, sklepach, biurowcach, kościołach, publicznych toaletach, na osiedlach, a nawet u sąsiada za płotem. Tu warto wspomnieć, że sądy wydają już pierwsze wyroki za naruszenie prawa do prywatności czy przetwarzanie danych osobowych bez zawartej w tym celu umowy.
Problem w tym, że ludzie, a nawet spółki administrujące wspólnoty mieszkaniowe zamieszczają kamery i monitoring w różnych miejscach bez skonsultowania tej kwestii z mieszkańcami czy sąsiadami. Tutaj można jeszcze walczyć z samowolką, ale wszystkie miejsca użytku publicznego kontrolowane przez rząd i korporacje raczej nie muszą nikogo pytać o pozwolenie. Tym samym często nie mamy wpływu na to, czy ktoś nas obserwuje.
Technologia rozpoznawania twarzy
Rozwiązania biometryczne to żadna nowość. W końcu niemal każdy posiadacz nowoczesnego smartfona uśmiecha się do ekranu w celu jego odblokowania. W tym przypadku technologia rozpoznawania twarzy ma zapewniać nam skuteczną ochronę danych osobowych na wypadek, gdyby ktoś wszedł w posiadanie naszego urządzenia.Rozpoznawanie twarzy działa na zasadzie identyfikacji lub weryfikacji osoby na obrazach cyfrowych, lub klatkach wideo przy pomocy wzorca biometrycznego twarzy i odpowiadającej jej zapisów komputerowych. W skrócie – kamera wykrywa twarz, dopasowuje jej kąt i wyrównuje ją, następnie koduje i porównuje do poszczególnych ciągów cyfr.
Taka skomplikowana procedura pozwala nam odblokować swój telefon w wyniku jednego spojrzenia w obiektyw. Dzięki temu tylko właściciel urządzenia może uzyskać dostęp do wszystkich chronionych plików i aplikacji, które również mogą mieć weryfikację biometryczną. Jest to obecnie jedno z najbezpieczniejszych zabezpieczeń obok czytnika linii papilarnych.
Swojego telefonu – o ile korzystamy z niego we właściwy i bezpieczny sposób – raczej nie powinniśmy się bać. Sprawy mają się zupełnie inaczej w przypadku połączenia monitoringu z systemem rozpoznawania twarzy. Wtedy – jak pokazują przykłady z różnych zakątków świata – narzędzie niekoniecznie jest wykorzystywane w celu ochrony obywateli.
Monitoring rozpoznający twarze
Małgorzata Fraser, dziennikarka i publicystka specjalizująca się w zagadnieniach cyberbezpieczeństwa i prywatności uważa, że "narzędzia służące do rozpoznawania twarzy połączone z masowym monitoringiem wizyjnym i rozbudowaną analizą zachowań obywateli i obywatelek to potężna technologia, która znacząco rozwinęła się w ciągu minionych kilku lat".– To oczywiście technika nadzoru – według rządów państw ją stosujących, ma służyć poprawie naszego bezpieczeństwa i zapobieganiu przestępstwom – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.
Zaskakujące jest jak wiele państw – oprócz Chin, Rosji i Stanów Zjednoczonych, w których dochodziło do nadużywania tej technologii – korzysta z tego rozwiązania.
– Według dostępnych danych, do końca 2019 r. co najmniej 15 państw Unii Europejskiej stosowało tego rodzaju narzędzia. Jednocześnie tylko 20 proc. mieszkańców i mieszkanek UE zgadza się na to, by ich wizerunek był przetwarzany przez władze w takich celach – wskazuje Fraser.W jaki sposób działa ta technologia? – W skrócie – umożliwia jednoczesne skanowanie twarzy tysięcy, a nawet milionów osób, w tej samej chwili pozwalając na identyfikację ich tożsamości i wywołanie całego szeregu danych zawartych w rządowych zbiorach informacji – wyjaśnia dziennikarka.
Zagrożenia dla naszej prywatności
Technologia rozpoznawania twarzy jest stosowana w coraz większej liczbie dziedzin życia codziennego. Wśród nich można wymienić bezpieczeństwo, ochronę płatności, marketing czy po prostu wyszukiwania konkretnych osób. Problem w tym, że w krajach takich jak Chiny czy Rosja dochodziło do nadużywania tego narzędzia, co spotkało się z ostrą reakcją ze strony Amnesty International, a Chiny zostały oskarżone o łamanie praw człowieka.Trzeba pamiętać, że broń – jak sama nazwa wskazuje – służy do obrony, a jednak ludzie wykorzystują ją w skrajnie odmiennych celach. Podobnie jest z technologią rozpoznawania twarzy. – Świadomość tego, że technologia masowego monitoringu sprzężona z rozpoznawaniem twarzy to zagrożenie, narasta na całym świecie – zauważa ekspertka.
– Najgorsze jest obecnie to, że jej dotychczasowe wdrożenia nie były poprzedzone niemal żadną analizą ryzyka i nie są obudowane obwarowaniami prawnymi, które pozwalałyby nam chronić swoją prywatność i wolność w przestrzeni publicznej, która powinna przecież z definicji należeć do nas wszystkich – wyjaśnia.
Rozpoznawania twarzy jak miecz obosieczny
To, co ma zapewniać nam bezpieczeństwo, nie zawsze jest wykorzystywane zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. Tym bardziej jeśli wpadnie w niepowołane ręce.– Po technologię tę sięgają jednak nie tylko rządy, które powinny być poddane szczególnemu rygorowi prawnemu w tej kwestii; rozpoznawanie twarzy wykorzystuje również sektor prywatny, komercyjny, analizując na podstawie nagrań np. nasze zachowania konsumenckie, które mogą służyć zwiększaniu sprzedaży, budowaniu lojalności konsumenckiej, słowem – manipulowaniu naszymi wolnymi wyborami – jak zauważa Fraser.
Wpływanie na nasze wybory zakupowe to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. – Rozpoznawanie twarzy to technologia tak doskonała, jak uczyni ją człowiek – mamy więc do czynienia z tragicznymi pomyłkami, kiedy algorytmy mające wskazywać policji potencjalnych przestępców wskazywały ich wadliwie, wybierając osoby czarnoskóre – bo tak „wyszkolili je” ich twórcy – wskazuje ekspertka.
Jej zdaniem wartym analizy przypadkiem jest wykorzystanie tej technologii w przypadku uczestników i uczestniczek demokratycznych protestów, gdzie rozpoznawanie twarzy może być wykorzystywane nie tylko do wyłapywania poszczególnych osób, ale i wywierania efektu mrożącego na wszystkich protestujących. Do wydarzeń tego rodzaju dochodziło podczas fali demonstracji w Hongkongu.
– Twarz, jako narzędzie biometrycznego uwierzytelniania tożsamości, jest nam dana raz na całe życie – nie możemy jej wymienić, nie możemy również w normalnych warunkach ochronić się przed działaniem tego typu technologii – podkreśla Fraser, dodając, że w Hongkongu aktywiści i aktywistki wynaleźli odzież „mylącą” kamery.
Jak możemy sobie pomóc?
Według ekspertki przede wszystkim powinniśmy "domagać się od rządzących, aby stworzyli przejrzyste, poddane kontroli społecznej reguły wykorzystania tego typu technologii, a także robić wszystko, by rozpoznawanie twarzy sprzężone z monitoringiem wizyjnym nie mogło być wykorzystywane do celów masowego nadzoru nad społeczeństwem, jak i domagać się usunięcia naszych danych, które zostały zgromadzone z wykorzystaniem tej technologii bezprawnie".
– Tylko wtedy mamy szansę, że Europa, w tym Polska – nie staną się drugimi Chinami – podkreśla Fraser.