Znany polski hotel w ogniu krytyki. "Grosze, a na dodatek żadnej umowy"
Zaczęło się od anonimowego listu, który trafił do stowarzyszenia Stop Nieuczciwym Pracodawcom. Zarzuty "pracy na czarno" i braku opłacania składek to tylko część nieprawidłowości zarzucanych Hotelowi Gołębiewski.
Zarzuty w kierunku pracodawcy
Małgorzata Marczulewska ze Stop Nieuczciwym Pracodawcom przekazała anonimowy list Money.pl i tłumaczy, że chętnie zajmie się sprawą, choć w liście nie ma zbyt wielu konkretów. Autor listu wyjaśnia, że ze strachu o utratę pracy nie poda swojej tożsamości."Jest nas około 200-300 osób bez umów, także ludzie ze Wschodu" - można w nim przeczytać. Nie wiadomo było jednak, czy chodzi o podwykonawcę, czy o główną firmę, która wykonuje prace. Marczulewska zapewnia, że nie spotkała się do tej pory z narzekaniami na Hotel Gołębiewski. Dlatego redakcja Money.pl postanowiła zbadać sprawę.
Wynagrodzenie za pracę
Na miejscu budowy grupa pochodząca z Ukrainy podała kuluary zarabiania na pracy przy hotelu.– Ściągnął nas jeden Ukrainiec. Zapłaciliśmy mu 100 zł, miał nam załatwić pracę. 100 zł miał oddać. Trzeba było jeszcze zrobić test na COVID-19 za 140 zł. Też mieli oddać. Nie oddali nic. A patrz pan, ile zarobiliśmy. Łącznie 70 zł – wytłumaczył dziennikarzowi Money.pl budowlaniec.
Do tego żadnej umowy i żadnych składek. Co na to lokalne urzędy? Władze gminy Rewal zapewniają, że nie docierają do nich sygnały o nieprawidłowościach. Dyrektor budowanego hotelu przyznaje, że problemy na budowie były. Ich źródłem mieli być jednak sami pracownicy.
Co z pracą bez umów? Dyrektor hotelu zaprzecza. Przekonuje też, że firma nie zatrudnia pracowników "na czarno". Część pracowników pracuje zaś na podstawie umowy o pracę. Być może to jedynie kolejna część kontrowersji, którą od początku wzbudza inwestycja w Pobierowie. Obecnie trwają na niej przede wszystkim prace wykończeniowe.