Prezes NBP odleciał. "Inflacja nie ma negatywnego wpływu na portfele Polaków"

Katarzyna Florencka
Wysoka inflacja pustoszy nasze portfele, jednak szef NBP Adam Glapiński idzie w zaparte. Jak przekonuje, inflacja "nie ma negatywnego wpływu na portfele Polaków", wynagrodzenia i emerytury rosną, a media przesadzają. Jego wypowiedź dosadnie skomentował były premier i prezes NBP Marek Belka.
Prezes NBP Adam Glapiński twierdzi, że inflacja nie ma negatywnego wpływu na portfele Polaków. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Właśnie wróciliście z osiedlowego sklepiku i nie możecie wyjść z podziwu, że zwykłe zakupy złożone z chleba, sera i mleka po raz kolejny kosztowały was kilkanaście złotych? Waszych narzekań na pewno nie zrozumie prezes NBP Adam Glapiński. Według niego, budżet przeciętnego Polaka inflacji nie powinien nawet zauważyć.

NBP o inflacji

Podczas konferencji prasowej NBP Glapiński po raz kolejny przekonywał, że za wysoką inflację w Polsce odpowiada wzrost cen administrowanych i paliw – a gdyby nie to, inflacja byłaby całkowicie zgodna z celem NBP.
Adam Glapiński, prezes NBP

Chcę podkreślić, że inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. Mówię coś przeciwnego do tytułów w mediach. Inflacja jak dotąd nie ma negatywnego wpływu na zasobności portfeli Polaków. Wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacząco szybciej niż inflacja. Dotyczy to także tych najmniej zarabiających, bo istotnie rośnie także płaca minimalna. Podkreślam to bardzo mocno: zasobność portfeli Polaków rośnie szybciej niż inflacja i dotyczy to także najmniej zarabiających.

Wypowiedź Glapińskiego gorzko skomentował były premier Marek Belka, który w latach 2010-16 sam pełnił funkcję prezesa NBP.


"Według pana Glapińskiego (dawniej PiS) inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. Według jednego z wiceministrów PiS, Polacy zyskali na pandemii, bo nie mieli jak wydawać pieniędzy. Lepiej państwu? Z uśmiechem więc otwieramy portfele i szukamy… dna" – napisał Belka na Twitterze.

Inflacja pożera nasze oszczędności

Rekordowo niskie stopy procentowe i wysoka inflacja – dzięki temu połączeniu trzymając pieniądze w bankach, tracimy najbardziej od przynajmniej 15 lat.

Jak wyliczał niedawno serwis bankier.pl, osoba, która w maju 2020 r. wpłaciła na przeciętną lokatę roczną 10 000 zł, w maju 2021 r. otrzymała z powrotem tę kwotę powiększoną o 33 zł z groszami.

Zysk ten jest jednak iluzoryczny, ponieważ w ciągu roku spadła siła nabywcza ulokowanych pieniędzy. Z danych GUS-u wynika, że inflacja konsumencka sięgnęła w tym okresie 4,7 proc. Oszczędzający stracił więc tak naprawdę blisko 420 zł.

Niemal 420 zł zmarnowali również ci, którzy trzymali pieniądze na kontach. Średnie oprocentowanie depozytów bieżących w drugiej połowie ubiegłego roku spadło niemal do 0 i tam pozostaje. Blisko 840 mld zł, które zgromadzili na kontach Polacy (tylko gospodarstwa domowe, bez firm), nie przynosi więc niemal żadnego zwrotu.

Tymczasem Rada Polityki Pieniężnej w komunikacie po czwartkowym posiedzeniu poinformowała o nowych prognozach NBP dotyczących inflacji i PKB.Prognozy zostały podane w przedziałach, ale wystarczy wyliczyć ich środki, żeby dowiedzieć się, że inflacja w najbliższych latach będzie rosnąć następująco: Z kolei PKB w tym roku ma rosnąć o 5 proc. a w dwóch następnych o ponad 5 proc.