Koniec z niedopałkami i kapslami na plaży. BeBot posprząta syf po turystach [wideo]

Krzysztof Sobiepan
Problem jest od lat ten sam – każdy chce wypocząć na plaży, ale tylko nieliczni mają instynkt, by po sobie posprzątać. Na szczęście z pomocą przychodzi technologia. BeBot to robot, który dosłownie przeczesuje plaże w poszukiwaniu śmierci, które zostawiają po sobie plażowicze.
Założyciel 4ocean Alex Schulze jest podekscytowany nowym robotem do sprzatania plaż. Fot. youtube.com/4ocean

Robot wyczyści plaże po turystach

Na plażach walają się śmieci i nierzadko zdarza się nadepnąć na coś, co pozostawili w piasku nieodpowiedzialni turyści. Większe odpadki, jak butelki czy siatki, z powodzeniem mogą sprzątać ludzie. Problem zaczyna się w mniejszej skali. Plaże są pełne niedopałków, odłamków szkła czy kapsli.
BeBot został opracowany przez producenta morskiej infrastruktury, firmę Poralu Marine oraz organizację 4ocean, jako jedna z nieinwazyjnych dla tych cennych ekosystemów metod czyszczenia linii brzegowej z zalegających śmieci – pisze GeekWeek.pl.


Robot czyści plażę przez "przeczesywanie" jej za pomocą specjalnego narzędzia. BeBot zbiera ok. 10-centymetrową wartę piasku, po czym wrzuca materiał na drobną wibrującą siatkę. Piasek spada na plażę, a większe fragmenty i śmieci trafiają do specjalnego pojemnika.

Zmyślna maszyna jest całkowicie elektryczna i zdalnie sterowana . Ma też panele słoneczne, które służą jej za dodatkowe źródło mocy.
Czytaj także: Ekologia w czasach pandemii. "Reakcja światowej gospodarki na kryzys powinna być zielona"

Groźne substancje trafiają do lodowców

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, naukowcy z Uniwersytetu Lancaster w Wielkiej Brytanii alarmują, że do środowiska wraz z ociepleniem klimatu będzie dostawać się coraz więcej toksycznych substancji. Zagrożone zanieczyszczeniem są m.in. lodowce z bieguna północnego.

Mowa o substancjach polifluoroalkilowych i perfluoroalkilowych, inaczej PFAS. Są one wykorzystywane podczas produkcji m.in pudełek na żywność typu fast food, pianek gaśniczych, czy środków do pielęgnacji podłóg. Podczas ich produkcji substancje PFAS przedostają się do atmosfery.

Nie rozkładają się naturalnie w środowisku, a spora ich część trafia prosto do lodowców w Arktyce. Badania z Lancaster wykazały, że wyciek, który trwa już od kilku lat, jest związany z ociepleniem klimatu i zmianą zasolenia wody. Im ocean staje się bardziej słony, tym uwalnianie toksyn będzie większe.

Wraz z topnieniem lodowców, PFAS trafia do małych basenów. o bezpośredni problem dla organizmów, mających bezpośredni kontakt z lodem – stworzeń znajdujących się na dole arktycznego łańcucha pokarmowego. Od wielu lat naukowcy apelują do producentów o ograniczenie stosowania PFAS w przyszłości.
Czytaj także: Naukowcy apelują do producentów opakowań. Spora ich część trafia prosto do lodowców w Arktyce