"Zero waste" weszło na salony. Polacy coraz częściej wybierają rozsądną konsumpcję

Aleksandra Jaworska
„Zero waste” to w skrócie świadome ograniczanie („zero”) produkcji śmieci („waste”). W praktyce chodzi o rozsądną konsumpcję, czyli przede wszystkim podejście, że najbardziej eko jest ten produkt, który już mamy. Na czym konkretnie polega ten trend i jak się ma nad Wisłą?
Ruch „zero waste" napędzany jest w głównej mierze przez osoby młode. Fot. 123RF/spelagr

W Polsce mamy coraz więcej miłośników ograniczania się

Obserwując rozwój rynku usług, które opierają się na rozsądnej konsumpcji można stwierdzić, że czeka nas rewolucja „zero waste”. Z kolei patrząc choćby na nowe dane z rynku tzw. sharing economy, którego wartość globalna ma urosnąć z 15 mld dolarów w 2014 r. do ponad 335 mld w 2025 r. trafniejszym stwierdzeniem byłoby powiedzenie, że ona już trwa.
Wraz z nowym podejściem młodych konsumentów kwitnie także rynek usług, które hołdują zasadzie „zero waste”. Jedną z najprężniej rozwijających się w tym obszarze branż jest sprzedaż odnowionej elektroniki.
Przykładem może być startup refurbed, zajmujący się sprzedażą odnowionej elektroniki, dzięki czemu elektrośmieci nie trafiają na wysypiska, a urządzenia elektroniczne zyskują nowe życie poprzez proces odnawiania złożony z 40 kroków.


Kolejnym naturalnym dla „zero waste” obszarem jest moda – pojawia się coraz więcej materiałów z recyklingu, a także wypożyczalni ubrań.

Co więcej, w 2019 r. o popularności „zero waste” świadczyło aż 2,5 miliona postów na Instagramie z tym słowem w roli głównej. Teraz takich wpisów jest już ponad 8 milionów!

Startup z Krakowa przerabia bochenki na procentowe trunki

Ekologia związana z oszczędzaniem może mieć różne oblicza. Jedno z ciekawszych to pomysł Rebread z Krakowa. Nie mogą bowiem patrzeć na wyrzucanie chleba, zbierają niesprzedany chleb i przerabiają go - na kosmetyki, opakowania … i okowitę.

– Zależy nam na tym, żeby niesprzedany chleb trafiał ponownie do obiegu - z zachowaniem jego wszystkich właściwości. To przecież jeden z najbardziej wartościowych elementów naszego codziennego jadłospisu – przekonuje twórczyni startupu.

Niesprzedany chleb z powodzeniem przerabiany jest na wysokoprocentowe napoje. Metoda okazuje się być bardzo wydajna. Półlitrową butelkę trunku można uzyskać już z trzech czerstwych bochenków.
Czytaj także: Polacy palą i piją coraz mniej. To jeden z najlepszych wyników w Europie