"Żeby potrafili odróżnić dzika od kolegi". Batalia o okresowe badania dla myśliwych

Natalia Gorzelnik
Co roku wskutek przypadkowych postrzeleń na polowaniach ginie kilka osób. Myśliwym zdarza się strzelać do swoich kolegów, bliskich, a nawet dzieci – twierdząc, że "pomylili ich z dzikiem". Organizacje ekologiczne domagają się przyspieszenie obowiązkowych badań okresowych dotyczących pozwolenia na broń. Myśliwi starają się zaskarżyć zapis, twierdząc, że po ich wprowadzeniu liczba łowczych może spaść nawet o 40 proc.
Średnia wieku myśliwych wynosi 52 lata, a wielu z nich to osoby starsze. Fot: Pawel H. Glogowski/EastNews

Myśliwi przeciw badaniom

Niekorzystną – dla myśliwych – zmianę wprowadziła nowelizacja prawa łowieckiego z 2018 roku. Sejm zakazał wtedy udziału nieletnich w polowaniach, zwiększył odległość odstrzału od zabudowań i uniemożliwił wykorzystywanie żywych zwierząt do szkoleń psów. Senat dorzucił poprawkę zobowiązującą myśliwych do przechodzenia co pięć lat badań dotyczących pozwoleń na broń.

Jak wynika z zapisu – osoby, które miały pozwolenie na broń do celów łowieckich wydane przed nowelizacją, będą zobowiązane do przedłożenia stosownych orzeczeń przed upływem pięciu lat od wejścia w życie tego przepisu, tj. do 1 kwietnia 2023 roku – czytamy w serwisie Brać Łowiecka.


Zbliżający się termin badań wzbudza popłoch wśród myśliwych. Miłosz Kościelniak-Marszał z myśliwskiego think tanku – Instytutu Analiz Środowiskowych wylicza, że efekcie badań liczba łowczych może spaść nawet o 40 proc.

– Obecnie nic nie stoi na przeszkodzie, by podstawą odebrania pozwolenia na broń były tak powszechne choroby, jak np. cukrzyca – przekonuje w "Rzeczpospolitej".

Próba walki z przepisem dotyczącym badań została podjęta jeszcze w 2018 roku. Do Trybunału Konstytucyjnego trafiła skarga dotycząca nowelizacji prawa łowieckiego, którą wnieśli posłowie Kukiz'15 i PSL. Skarga posłów uległa jednak dyskontynuacji, więc na nową zdecydował się Instytut Analiz Środowiskowych.

Według myśliwych niekonstytucyjny ma być tryb badań, np. to, że minister zdrowia nie ma możliwości określenia, jakie choroby są przeszkodą do posiadania pozwolenia, i może zrobić to wyłącznie w odniesieniu do zaburzeń psychicznych. Według Instytutu powinna też istnieć możliwość odwołania się od opinii lekarza - donosi dziennik.

Ekolodzy chcą przyspieszenia badań

Przyspieszenia procesu domagają się organizacje ekologiczne. Ich zdaniem odwlekanie badań zwiększa ryzyko postrzałów osób postronnych. – Średnia wieku myśliwych wynosi 52 lata, a wielu z nich to osoby starsze. Dotąd tylko raz na początku swojej drogi myśliwskiej musieli przechodzić badania, otrzymując dożywotnio pozwolenia na broń – mówi Tomasz Zdrojewski z koalicji Niech Żyją.

Jako poparcie tej tezy można mnożyć przykłady przypadkowych postrzeleń na polowaniach. Na początku września na Kaszubach myśliwy postrzelił 14 latka. Jak twierdzi, pomylił go z dzikiem. Niedawno ruszył też proces myśliwego z powiatu opolskiego, który w ten sam sposób tłumaczył to, że na polowaniu w 2020 roku zastrzelił 16-letniego obywatela Kazachstanu.

Skazany, za strzelenie koledze prosto w pierś, został w czerwcu myśliwy z Elbląga. Na szczęście kolega przeżył. Strzelający dostał rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Przez ten okres mężczyzna nie będzie mógł brać udziału w polowaniach. Tu również wyjaśnieniem było to, że w momencie celowania kolega do złudzenia przypominał mu dzika. Za dzika brane były z resztą przez myśliwych także konie sportowe, krowy, a nawet żubr.
Tomasz Zdrojewski
dla "Gazety Wyborczej"

Co roku wskutek postrzeleń z broni myśliwskiej ginie kilka osób, a od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu zostaje rannych, doznając trwałego uszczerbku na zdrowiu lub okaleczeń. W ciągu ostatniej dekady to kilkadziesiąt zabitych i kilkaset rannych osób.

– Jako adwokat od niemal 20 lat zajmuję się prawem łowieckim i nie znam przypadku, gdzie powodem postrzelenia na polowaniu był zły stan zdrowia, wiek czy wada wzroku. Większość wypadków ma związek z nieprzestrzeganiem przepisów, lekkomyślnością albo ze zdarzeniami, których nie dało się obiektywnie przewidzieć – twierdzi Miłosz Kościelniak-Marszał.

Zakaz wędkarstwa

Postulat wprowadzenia w UE zakazu wędkarstwa od 2023 r. przedstawiła polska europosłanka z frakcji Zielonych w PE Sylwia Spurek.
Czytaj także: Europosłanka chce zakazać wędkarstwa w UE. PiS broni "długiej tradycji"
– To jest hobby, to jest rozrywka, to jest coś, co ludzie robią dla przyjemności. Pytanie, czy można krzywdzić, okaleczać, zabijać dla przyjemności. Czy tak samo dyskutowalibyśmy o takich praktykach, gdyby chodziło o psy i koty. (...) Jeśli chcemy budować kulturę praw zwierząt, nie możemy stosować taryfy ulgowej dla myślistwa i wędkarstwa – przekonuje.

"Wędkarstwo ma długą tradycję w Polsce i innych krajach europejskich"- ripostują przeciwni zakazowi polscy eurodeputowani innych frakcji.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl