Część Polaków przejdzie na przymusowy wegetarianizm. Tak podrożeje żywność do końca roku

Natalia Gorzelnik
Ostatnie miesiące roku przyniosą podwyżkę cen żywności o kolejne 10 - 12 procent. Rekordowa inflacja wyraźnie odbiła się już na cenie paliwa. A to pociągnie za sobą kolejne zwyżki w artykułach pierwszej potrzeby.
We wrześniu mięso podrożało średnio o 32,6 proc. (fot. Wojtek Laski/East News)

Drożeje paliwo, drożeje wszystko

Wzrosty cen w sklepach są efektem rekordowej inflacji. – Wszystkie produkty będą drożały, tak jak już wyraźnie widzimy na przykładzie paliwa, a ono jest przecież niezbędne do transportu czy produkcji. Cały proces produkcji, transportu, magazynowania jest droższy, więc ma to odbicie w cenie końcowej – tłumaczy w rozmowie z bankier.pl Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland.

– Nadchodząca zima może być dla Polaków prawdziwym szokiem – uważa z kolei Karol Kamiński z Centrum Analiz Grupy AdRetail.
Karol Kamiński

Obserwując wszelkie długoterminowe stałe oraz zmienne trendy rynkowe szacuję, że IV kwartał br. w kwestii żywności będzie średnio droższy od analogicznego okresu w 2020 roku nawet o 10-12 proc. Do tego można dodać, że największe różnice cenowe konsumenci będą mogli obserwować w najmniejszych sklepach.


Do końca roku najbardziej podrożeją:

Zdaniem Karola Kamińskiego, prawdziwe wzrosty cen mięsa jeszcze przed nami. – Prognozuję, że IV kwartał tego roku będzie najgorszy pod tym względem. Głównie przez to, że branża znowu spodziewa się kolejnego wzrostu cen wołowiny – przekonuje.


– Zdrożały zboża, które mają znaczenie przy hodowli bydła i trzody chlewnej. Stopniowo maleje popyt na mięso, a to ma przełożenie na wzrosty cen – podkreśla Julita Pryzmont. – Konsumenci muszą się przygotować na podwyżki i to praktycznie wszystkich produktów spożywczych – dodaje.

Spirala płacowa

Zdaniem Jana Czekaja, członka RPP, na wzrost inflacji wpłynęła zmiana priorytetów polityki gospodarczej wprowadzona przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Chodziło o wzrost dochodów ludności, któremu jednak nie towarzyszy odpowiedni wzrost podaży dóbr i usług konsumpcyjnych, co “w ostateczności musi doprowadzić do przyspieszenia procesów inflacyjnych”.

Jak przekonuje, szybszy wzrost wynagrodzeń niż wydajności pracy jest źródłem presji inflacyjnej. Rząd wywiera istotny wpływ dynamikę rynku w tym zakresie, głównie poprzez działalność regulacyjną dotyczącą wieku emerytalnego czy płacy minimalnej.
Czytaj także: Czarny scenariusz dla Polski. “Czeka nas spirala płacowo- inflacyjna”
– Jeżeli w przyszłości rząd będzie walczył z inflacją poprzez podwyżki płac, emerytur, rent i innych dochodów, to jest to znakomity przepis na spiralę płacowo-inflacyjną, której zatrzymanie może nas drogo kosztować – martwi się ekspert.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl