Hotele nie mają przed nią tajemnic. Szefowa jednego z najlepszych hoteli w Łodzi o tajnikach biznesu

Katarzyna Florencka
W hotelach Anna Olszyńska spędziła większość swojego życia: od niemal 30 lat pracuje dla międzynarodowej sieci Vienna House, dla której od zera stworzyła obiekt w Łodzi. Jakie są jej najciekawsze wspomnienia z tego czasu? Na czym polega praca w hotelarstwie – i kto nadaje się do tego fascynującego zajęcia? Na te wszystkie pytania dyrektor generalna Vienna House Andel’s Łódź i dyrektor regionalna Vienna House w Polsce opowiada w rozmowie z INNPoland.pl.
Anna Olszyńska jest dyrektor generalną Vienna House Andel’s Łódź i dyrektor regionalną Vienna House w Polsce Fot. mat. prasowe
Jak by pani powiedziała: na czym dokładnie polega praca w hotelarstwie?

Anna Olszyńska: To naprawdę wszechstronne zajęcie! Polega przede wszystkim na opiece: to naszym zadaniem jest otoczenie opieką gościa, który podróżuje i nie może spędzić nocy w swoim własnym domu. Jesteśmy w pewnym sensie "aniołami", które dbają o bezpieczeństwo, o komfort, o to, żeby goście hotelowi czuli się w nich dobrze, żeby ich tęsknota za własnym domem była jak najmniejsza.

Oczywiste funkcje hoteli, czyli tzw. "bed & breakfast" ("łóżko i śniadanie") zmieniły się na przestrzeni lat – dzisiaj miejsca te spełniają też inne funkcje. Oferują usługi gastronomiczne, spa i wellness, czasem też rozrywkowe, organizując koncerty czy wystawy sztuki – jak nasz Vienna House Andel’s Łódź. Pomagają zapełnić czas wolny w czasie podróży – jeśli tylko nim dysponujemy.


Czyli – przede wszystkim, na pierwszym miejscu jest zawsze osoba zatrzymującą się w hotelu?

Zdecydowanie. Hotelarstwo to nic innego jak goszczenie, gościnność. Jesteśmy dużym domem, otwartym dla każdego, kto chce nas odwiedzić. Nie przez przypadek nazwa naszej sieci to "Vienna House", czyli "dom wiedeński". "Vienna" odwołuje się do austriackiego pochodzenia firmy, wiedeńskiej jakości życia i gościnności. "House" to dla nas miejsce, w którym ludzie przebywają razem, a Ty jako gospodarz dbasz o przyjaciół i gości.
Hotel Vienna House Andel’s ŁódźFot. mat. prasowe
Opowiadając o tym, jakie predyspozycje trzeba mieć do zawodu hotelarza, zawsze tłumaczę to właśnie na przykładzie tego, jak zachowujemy się w naszych własnych domach. Jeżeli lubimy przyjmować gości, lubimy robić dla nich coś specjalnego, i chcemy, żeby sami chcieli do nas częściej przychodzić – to w zawodzie hotelarza będziemy czuć się dobrze.

Jeśli ktoś jest typem introwertycznym i woli siedzieć na kanapie i oglądać seriale – to myślę, że to nie będzie zawód dla niego.

Czego potrzebujemy, aby rozpocząć karierę w hotelarstwie?

Oczywiście najlepiej jest zacząć od nauki w szkole hotelarskiej. Nie jest to jednak warunek niezbędny, gdyż nawet bez tego dyplomu można zostać dobrym gospodarzem. To wszystko zależy od nas samych: czy mamy to serce, tę empatię dla drugiego człowieka, czy jesteśmy w stanie znieść jego złe dni.

Musimy mieć oczywiście pewne kompetencje, umiejętności sprzedażowe, techniczne. Te nabywamy po części w szkole, ale dostępne są również różne kursy doszkalające dla hotelarzy-praktyków. Są one szczególnie ważne teraz, kiedy świat tak szybko się zmienia i nowe technologie dają co i raz nowe możliwości i systemy. W Vienna House realizujemy program Vienna House Academy, w ramach którego oferujemy pracownikom bezpłatne kursy umiejętności miękkich i twardych, przydatnych w codziennej pracy.

A jak pani zaczynała karierę w hotelarstwie?

Raczej standardowo! (śmiech) Zaczęłam od szkoły hotelarskiej. Tak naprawdę już na ostatnim etapie tej szkoły, przed obroną pracy dyplomowej, zostałam zatrudniona w międzynarodowym hotelu sieciowym. To było bardzo dawno, prawie 28 lat temu!
Anna Olszyńska podczas dyżuru na recepcji Vienna House Andel’s ŁódźFot. mat. prasowe


Zaczynałam od szeregowego stanowiska w recepcji. Sama postawiłam przed sobą cel: wiedziałam, że kiedyś chcę zostać dyrektorem hotelu, prowadzić go, być tym głównym gospodarzem. Tego celu konsekwentnie się trzymałam i zdobywałam praktyczną wiedzę, ucząc się od kolegów, od moich przełożonych. Awansowałam szczebel po szczeblu w strukturze recepcyjnej, aż doszłam do momentu, kiedy otrzymałam możliwość zostania zastępcą dyrektora generalnego – po czym zostałam dyrektorem.

Jak to się stało, że przepracowała pani w jednej firmie aż 28 lat?

Cóż, zacznijmy od tego, że ja tego nie traktuję jako pracy: to jest moja pasja. Pasja, która została odkryta na przestrzeni lat! Odkryłam, że goszczenie i dbanie o drugiego człowieka jest po prostu wpisane w moje DNA.
Hotel Vienna House Amber Baltic MiędzyzdrojeFot. mat. prasowe
Przez te wszystkie lata firma Vienna House oczywiście ewoluowała i zmieniała się też moja rola. Nigdy nie miałam poczucia, że muszę zmienić pracodawcę, aby pójść naprzód. Nie miałam nawet potrzeby zastanawiania się nad tym. Środowisko, w którym pracuję od wielu lat, jest niezwykle przestronne i różnorodne, a wyzwania każdego dnia są inne. Czuję, że ciągle się rozwijam i uczę się nowych rzeczy – po co więc zmieniać?

Niesamowicie doceniam również to, że Vienna House nie tylko motywuje do działania, daje dużo możliwości rozwoju osobistego, ale jednocześnie obdarza mnie dużym zaufaniem jako "lokalnego" pracownika. W hotelarstwie sieciowym w Polsce to eksperci zagraniczni zazwyczaj piastują te najwyższe stanowiska. Natomiast Vienna House podjęła wyzwanie i przekazała zarządzanie hotelami lokalnym, doświadczonym hotelarzom, którzy najlepiej znają rynek i lokalne uwarunkowania. Pozwoliła się nam sprawdzić w tej roli – myślę, że zarząd nie żałuje tej decyzji.

Mam też swobodę podejmowania decyzji i możliwość realizacji własnych kreatywnych pomysłów, co w innych sieciach hotelowych nie zawsze ma miejsce. Bardzo sobie cenię tę elastyczność firmy.

A co panią najbardziej w hotelarstwie fascynuje?

Zdecydowanie jest to możliwość spotykania różnych ludzi. W tym miejscu, w którym teraz jestem, czyli Vienna House Andel’s Łódź, mam możliwość poznania artystów, ludzi biznesu, nawiązania z nimi głębokich relacji, wymieniania się doświadczeniami. Nowo poznani ludzie są dla mnie nieustannym natchnieniem, źródłem energii.
Anna Olszyńska i wokalistka SanahFot. mat. prasowe


Swoją drogą, wspomniany przez panią Vienna House Andel’s Łódź jest pani "dzieckiem" – tworzyła go pani praktycznie od "pierwszej cegły". Czy jest pani z nim emocjonalnie związana?

Oczywiście – i to jak! Choć mówi się, że w biznesie emocje nie są dobrym doradcą. Myślę jednak, że w hotelarstwie jest wręcz przeciwnie: nasz biznes opiera się na tych emocjach.

Z Vienna House Andel’s Łódź jestem bardzo mocno związana, gdyż jest to pierwszy nowo otwarty przeze mnie hotel. Wcześniej miałam okazję tylko zarządzać działającymi już obiektami. Chociaż nie miałam tego doświadczenia, zwróciłam się do mojego szefa, żeby mi zaufał i pozwolił podjąć się tego bardzo poważnego zadania. Tym trudniejszego, że był to pierwszy hotel na takim poziomie w Łodzi i bardzo droga inwestycja, która szybko musiała zacząć na siebie zarabiać! (uśmiech)

Dzisiaj jestem bardzo dumna z tego, że Vienna House Andel’s Łódź jest marką rozpoznawalną i często stanowi benchmark, punkt odniesienia dla innych obiektów, nie tylko w naszej sieci. I to jest wspaniale, ale jednocześnie zobowiązuje – zawsze musimy być w jak najlepszej formie, bo takiemu miejscu nie wybacza się już potknięć.

A jakie są pani najmilsze wspomnienia związane z Vienna House Andel’s Łódź?

Ha, raz udało mi się zostać... duchem! Zdarzyło się to jeszcze na etapie budowy hotelu. To była końcówka budowy, na miesiąc przed otwarciem. Gotowe były prawie wszystkie pokoje, ale na dole nie było np. drzwi czy wykładziny... Przez ten brak drzwi na terenie hotelu pracowała przez 24 godziny ochrona. Musiałam nadzorować obiekt 24/7, więc poprosiłam wykonawcę, aby wykończył jeden pokój, abym mogła w nim spać.

W ten sposób zamieszkałam w budującym się hotelu. A że jestem osobą odważną, od pierwszego dnia poczułam się na tej budowie po prostu bezpiecznie. Na tyle bezpiecznie, żeby wstawać w nocy i spacerować po budynku, sprawdzając, co danego dnia zostało zrobione.

Nie było wtedy jeszcze zainstalowanych kamer, więc nikt tak naprawdę nie wiedział, kto po tym hotelu chodzi – ale wszyscy wiedzieli, że Ktoś chodzi. I ci biedni ochroniarze zaczęli zgłaszać, że hotel jest nawiedzony, słychać kroki w środku nocy... i nikt nie zastanowił się, że to po prostu mogłam być ja! (śmiech)

A zapadła pani w pamięć jakaś sytuacja z gośćmi?

Niedługo później, tuż po otwarciu hotelu gościliśmy śpiewaka Placido Domingo. Hotel co prawda już działał, ale jeszcze nie wszystko było w nim gotowe. Nie mieliśmy jeszcze dobrej infrastruktury internetowej i telewizyjnej. Placido Domingo jest wielkim fanem tenisa i bardzo zależało mu na obejrzeniu turnieju emitowanego na zagranicznym kanale.
Vienna House Andel's ŁódźFot. mat. prasowe
W związku z tym własną kartą kredytową opłaciłam dostęp do tego kanału i... zaniosłam mu osobiście mój własny komputer do pokoju, aby mógł obejrzeć turniej na dużym ekranie. Kiedy chciałam już wychodzić, jak wszystko działało, on zerwał się i zawołał "nie, nie, nie, zostań jeszcze ze mną, obejrzyjmy to razem!".

Zazwyczaj patrzymy na znanych gości z dystansem, są oni dla nas niedostępni, dalecy. Placido Domingo okazał się być całkiem naturalną, bezpretensjonalną postacią. Bardzo sobie to cenię do dnia dzisiejszego.

A czy sama pani podróżuje?

Tak, bardzo to lubię – to wcale niekoniecznie muszą być dalekie podróże. Okres pandemii doskonale pokazał, jak nie znamy i jak nie doceniamy naszego kraju, który jest niezwykle bogaty i różnorodny. W Polsce można odkryć wiele ciekawych miejsc poza utartym szlakiem i poznać wspaniałych ludzi.

Podróże zawsze stanowią dla mnie doskonałą inspirację do mojej pracy. Wiadomo, że nie wymyślimy na nowo hotelarstwa, nie odkryjemy nieznanych jego tajemnic, ale możemy się zainspirować, jak oczarować gości odpowiednim zachowaniem, drobnostką, która sprawi, że pobyt będzie niezapomniany. Nauczona podejścia z Vienna House zawsze patrzę na hotel jako gość, sprawdzam co mnie zaskakuje. I nie polega to na tym, że zaglądam pod każde łóżko…

A jakie miałaby pani rady dla osób, które podróżują w dzisiejszych czasach, w czasie pandemii? Na co zwracać uwagę w hotelach?

Przede wszystkim jako hotelarze mamy ogromny apel do każdego gościa: przestrzegajcie zasad bezpieczeństwa, które są wprowadzone w kraju i wewnątrz danego obiektu hotelowego. Najważniejszym ich elementem jest noszenie maseczek i zachowanie pewnego dystansu. Nasi pracownicy zwracają na to uwagę, co nie zawsze spotyka się z akceptacją i wyrozumiałością gości.

Hotele są wyposażone w środki do dezynfekcji, są regularnie czyszczone, pokoje są ozonowane i wietrzone - obiekty robią, co mogą, aby dbać o higienę. Nierespektowanie zasad naraża innych gości i pracowników oraz hotel, jako instytucję.
Miejmy więc to w głowie i nie bądźmy egoistyczni – a wszyscy będziemy mogli cieszyć się zdrowiem i pobytem w hotelu.

Artykuł powstał we współpracy z Vienna House.