Koniec tanich mebli z Ikei. Szwedzki gigant podnosi ceny o 50 proc.
Na grupie dla klientów sieci marketów meblowych na Facebooku jedna z użytkowniczek zwróciła uwagę na cenę ramy łóżka Vitval, które przed podwyżkami kosztowało 1049 zł, a teraz można je kupić za 1599 zł. Zarząd szwedzkiej sieci tłumaczy podwyżki.
– Różnice w poszczególnych krajach będą wynikać z lokalnych czynników, w tym presji inflacyjnej oraz dostępu do surowców i łańcucha dostaw – tłumaczyła w rozmowie z portalem Anita Ryng.
Ikea tłumaczy się z podwyżek
Wyjaśnienia w podobnym tonie, co Ryng udzielił na Twitterze brytyjski oddział IKEI.Czytaj także: Klienci tygodniami czekają na zamówienia z IKEA. "Siedzę na ziemi, bo starą kanapę wyrzuciłam"
Stół Jokkmokk z czterema krzesłami również jest droższy o 50 proc., z 99 do 149 funtów, w porównaniu z początkiem 2021 roku. Łóżko dzienne Hemnes podrożało z 215 funtów do 279 funtów, co oznacza wzrost o 30 proc., natomiast szafka Alex z dziewięcioma szufladami wzrosła o 35 pro. z 85 funtów do 115 funtów.
Ikea w tarapatach
Brytyjski dziennik potwierdził, że Ikea podniosła ceny w wielu krajach i zakresach. "Od początku pandemii Ikea zdołała wchłonąć znaczny wzrost kosztów w całym łańcuchu dostaw, jednocześnie utrzymując ceny tak niskie i stabilne, jak to tylko możliwe. Teraz, podobnie jak wielu innych sprzedawców, musieliśmy podnieść ceny, aby złagodzić wpływ na naszą działalność" – przekazało "Guardianowi" biuro prasowe szwedzkiego giganta.Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Ikea na początku listopada 2021 r. informowała o spadku rocznych zysków ze względu na wyższe koszty transportu i surowców. W związku ze spodziewanymi, dalszymi zakłóceniami w łańcuchach dostaw, szwedzki gigant zapowiedział globalne podniesienie cen.
Mimo że Ikea odnotowała podczas pandemii rekordowy popyt na swoje produkty - ludzie spędzali więcej czasu w domu i chętniej aranżowali wnętrza - jej zysk netto spadł w ciągu roku (do września) o 16 proc. - do 1,7 miliarda euro. W porównaniu z 2019 r. to spadek o 4 proc.Największym ciosem miał być "gwałtowny wzrost cen transportu i surowców w drugiej połowie roku finansowego". Firma mierzyła się również z brakiem siły roboczej, co przełożyło się na niemożność zaspokojenia popytu.
– Skutki globalnego kryzysu w łańcuchu dostaw i wysokich cen energii mogą trwać przez jakiś czas – przekazał dyrektor finansowy giganta meblowego, Martin van Dam. Jak poinformował, spodziewa się, że 2022 będzie “trudniejszym rokiem z większymi wyzwaniami”.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl