Setki milionów złotych od przedsiębiorców dla Ukrainy. "Jesteśmy pospolitym ruszeniem"

Iga Kołacz
17 marca 2022, 11:16 • 1 minuta czytania
Po trzech tygodniach od wybuchu wojny w Ukrainie nie słabnie zapał polskich przedsiębiorców, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i dzięki umiejętności pracy w sytuacjach kryzysowych, pomagają uchodźcom. Jednocześnie czekają na ruch polskiego rządu, licząc, że wesprze ich w tych działaniach.
Polski biznes pomaga Ukrainie na ogromną skalę (fot. 123rf.com)
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

W ciągu zaledwie kilkunastu dni polskim przedsiębiorcom udało się zbudować struktury, które w sposób zorganizowany i na dużą skalę wspierają osoby dotknięte wojną w Ukrainie. Na początku tego tygodnia wartość pomocy rzeczowej i finansowej polskiego biznesu przekroczyła już 200 mln zł.


Pracodawcy RP, którzy realizują szereg działań wspierających obywateli Ukrainy przy współpracy z Polską Radą Biznesu, Corporate Connections, BNI Polska, Konfederacją Lewiatan, Związkiem Pracodawców Business Centre Club i Polsko-Ukraińską Izbą Gospodarczą, szacują, że wartość podarowanych materiałów rzeczowych wynosi już 160 mln zł, zaś wysokość wpłat zebranych przy udziale Fundacji SiePomaga wyniosła 42 mln zł. Część tej kwoty (1,1 mln zł) została wpłacona za pośrednictwem zbiórki „Polscy przedsiębiorcy dla Ukrainy”. Firmy, które włączyły się w pomoc zapewniają m.in. transport, udostępniają swoje lokale, miejsca noclegowe, a także oferują wsparcie prawne czy miejsca pracy. Wśród firm, które okazały największe wsparcie są Smyk, Polfarma, Aflofarm, InPost czy Philip Morris.

- Urzeka to, ile firm i organizacji zaangażowało się w pomoc - mówi Tomasz Misiak, członek Rady Pracodawców RP oraz Corporate Connections. W jego ocenie mamy wręcz do czynienia z największą akcją pomocową w Polsce, której wartość przekroczyła nawet kwotę, jaka została zbierana w podczas tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Zebrane środki przeznaczane są na rzeczy najpilniejszej potrzeby. - Na ten moment przeznaczyliśmy pieniądze na pomoc dla dzieci, którym zapewniliśmy opiekę w specjalnie utworzonych na tę okoliczność ośrodkach. Poza tym pomagamy Ukraińcom na bieżąco - pieniądze wydajemy na jedzenie, wyposażenie oraz dostarczamy im meble czy ubrania - mówi Misiak.

Sprawna komunikacja

Nie dziwi, że jako jedni z pierwszych, którzy odnaleźli się w tych dramatycznych chwilach, są właśnie przedsiębiorcy. Przede wszystkim mają doświadczenie w zarządzaniu sytuacjami kryzysowymi oraz wiedzą, że należy działać szybko i systemowo. Zaczęli od komunikacji za pośrednictwem aplikacji WhatsApp.

- Mamy wspólną grupę, na której wymieniamy się informacjami. Działa to tak sprawnie, że jak na początku dołączyło do nas miasto Warszawa, to tematy, z którymi borykali się przez dwa-trzy dni, załatwiane były w ciągu 40 minut - opowiada Tomasz Misiak.

Wskazuje, że utworzyli kilka grup, z których każda odpowiada za inny zakres tematyczny. I tym sposobem mają grupę logistyczną, na której znajduje się ponad 200 przedsiębiorstw transportowych, mają osobną grupę medyczną, tworzoną przez spółki farmaceutyczne oraz osobną grupę zajmującą się tematami żywnościowymi. - Od początku zaczęło to fajnie funkcjonować. Jest to pomoc błyskawiczna, docierająca tam, gdzie trzeba - mówi Tomasz Misiak, zaznaczając, że weszli teraz w etap profesjonalizacji tych działań.

W krótkim czasie udało się już utworzyć kilka punktów z pomocą dla uchodźców, w których mogą oni odpocząć i zarejestrować się. Przy czym największy z punktów znajduje się w starym budynku Tesco w Przemyślu. Za jego prowadzenie odpowiada Artur Kazienko, prezes firmy obuwniczej Kazar Group (jego firma przekazała wojsku ukraińskiemu pół tysiąca par butów).

Kazienko jest również wiceprezesem Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług, które przeznaczyło 50 tys. zł na pomoc Ukrainie. "Jako organizacja powstaliśmy dokładnie dwa lata temu, kiedy dotknęła nas pandemia i wówczas misją było przetrwanie, by wspólnie ochronić pracowników i ich rodziny. Potrafimy działać razem. Trudno wyobrazić sobie dramat Ukrainy, dlatego robimy wszystko, co w naszej mocy, by pomagać" - napisał Artur Kazienko w komunikacie rozesłanym do mediów, w którym podziękował "wszystkim firmom członkowskim i ich pracownikom za ogrom zaangażowania i pomocy". Zaznaczył przy tym, że wielu członków ZPPHiU wycofało lub wstrzymało kontakty biznesowe z Rosją oraz z Białorusią.

Pomoc ze wszech stron

Nie sposób zliczyć form pomocy ofiarowanej przez firmy działające w Polsce. Powstał szereg inicjatyw oddolnych, które pomagają Ukraińcom na granicy, organizują miejsca do spania (m.in. pracownicy i szefowie udostępniają uchodźcom swoje mieszkania), oferują pracę czy tworzą specjalne programy pomocowe wspierające Ukraińców finansowo bądź psychologicznie. I to wszystko udało się stworzyć w niecałe trzy tygodnie. - Jesteśmy pospolitym ruszeniem - mówi Tomasz Misiak.

I tak na przykład sieć Lidl Polska dostosowuje dla Ukraińców swoje oficjalne platformy rekrutacyjne publikując ogłoszenia rekrutacyjne zarówno w języku polskim, jak i ukraińskim, a osobom zatrudnionym oferuje naukę języka polskiego. Firma EY Polska m.in. uruchomiła z kolei serwis informacyjny dla firm oraz osób fizycznych, które angażują się w działania pomocowe na rzecz obywateli tego państw (omawiana są tam m.in. preferencje podatkowe dla pomagających w zakresie podatków dochodowych i podatku VAT).

GroupM zadeklarowało, że jest gotowe zatrudnić około 100 osób z Ukrainy - zarówno z doświadczeniem w digitalu, jak i bez doświadczenia. A Peakside Capital Advisors i Partners Group przekazali mazowieckiemu oddziałowi Polskiego Czerwonego Krzyża do użytkowania magazyn znajdujący się w City Point Targówek.

Już 10 mln zł udało się zebrać Fundacji Pomagam.pl, która w partnerstwie z Fundacją „Nasz wybór” uruchomiła zbiórkę „Solidarni z Ukrainą” (Pomagam.pl nie pobiera prowizji i pokrywa wszystkie koszty związane ze zbiórką). "Wojna w Ukrainie to test dla firm. Wiele z nich udowodniło, że oprócz promowania idei odpowiedzialnego biznesu potrafi również działać. Zależało nam na tym, aby wesprzeć te biznesy, które chcą zaangażować się, dlatego umożliwiliśmy zakładanie firmowych zbiórek na naszym portalu" – podaje w komunikacie Kamila Pokój, marketing director Pomagam.pl.

Łukasz Pawlak, consulting director w Havas Media Group: - Założyliśmy specjalną zbiórkę na wsparcie medyczne dla Ukrainy, w ramach której już udało się przekazać do wysyłki 2 transporty samochodowe. W sumie 20 dużych kartonów, które obejmowały: duże ilości środków opatrunkowych pierwszej pomocy, podstawowe wyroby medyczne jak strzykawki, igły, wenflony, aparaty do infuzji płynów czy środki do dezynfekcji chirurgicznej rąk i narzędzi - mówi dyrektor.

Firma rozpoczęła też współpracę z placówkami edukacyjnymi, w których prowadzone są zbiórki środków opatrunkowych. Organizowana przez HMG pomoc trafia do Fundacji Uniters, która współpracuje z ukraińskim Ministerstwem Zdrowia i służbami medycznymi. - Przesyłki trafiają najpierw na zachodnią Ukrainę, skąd są przez lokalnych koordynatorów wysyłane dalej w głąb kraju odpowiadając na konkretne potrzeby przede wszystkim w rejonach bezpośrednich działań wojennych - opowiada Pawlak.

HMG pomaga również uciekającym z Ukrainy pracownikom przedostać się do Polski oraz znaleźć im domy. - W sumie pomogliśmy już 29 osobom. Wsparcie rzeczowe, finansowe i logistyczne zaoferowaliśmy także naszym obecnym pracownikom pochodzącym z Ukrainy. Ponadto, jesteśmy otwarci na zatrudnienie osób zza wschodniej granicy, nasze ogłoszenia są dostępne na Pracuj.pl oraz na nowej platformie powstałej pod egidą SAR - AdAid.eu - mówi Małgorzata Węgierek, CEO Havas Media Group, podkreślając, że w przypadku rekrutacji do polskich firm ograniczeniem okazuje się znajomość jedynie języków ukraińskiego i rosyjskiego przez kandydatów. Jednocześnie HMG uruchomił program dodatkowych trzech płatnych dni urlopu, dla osób które chcą pomagać uchodźcom w terenie.

W pomoc obywatelom Ukrainy mocno zaangażował się polski oddział Publicis Groupe, którego prezes Piotr Piętka jest również szefem na rynki krajów bałtyckich i Ukrainy. Publicis Groupe Poland jest więc w stałym kontakcie z ukraińskim biurem, w którym pracuje 350 osób. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę w firmie działa sztab kryzysowy kierowany przez Piętkę. Zespół zorganizował dotąd przyjazd do naszego kraju 72 osobom (42 dorosłych i 30 dzieci).

- Wynajęliśmy budynek, który dotychczas pełnił rolę hotelu pracowniczego, w którym możliwość tymczasowego zamieszkania znajdzie docelowo trzydzieści osób. Już w tym tygodniu gościmy pierwsze rodziny, głównie matki z dziećmi, ich matki i babcie oraz psy i koty. Zapewniamy im dach nad głową i wyżywienie. Postaraliśmy się tak przygotować to miejsce, żeby nasi goście czuli się tam jak najlepiej - mówi Piotr Ruszak, chief communication officer Publicis Groupe Poland.

W sprawnej organizacji pomogli klienci - marki podarowały m.in. artykuły spożywcze i kosmetyki czy rabaty na zakupy. Ponadto zespoły i działy należących do grupy przeznaczyły swoje budżety integracyjne na zakup niezbędnego wyposażenia pomieszczeń, do których trafili Ukraińcy.

- Wciąż korzystamy z gościnności naszych pracowników, którzy udostępnili swoje domy, mieszkania dla naszych ukraińskich przyjaciół. Jest to bezcenna pomoc i ogromny wysiłek dla gospodarzy - mówi Ruszak. Ponadto 27 pracowników zgłosiło się, by pełnić funkcję tak zwanych opiekunów rodzin (są to osoby, które zajmują się rodzinami korzystającymi ze wsparcia firmy).

Ukraińcy otrzymali również pomoc psychologiczną (nawiązano współpracę z ukraińskojęzycznym psychologiem), niezbędne informacje, by odnaleźć się w tej trudnej sytuacji (w Publicis Groupe Poland uruchomiono Centrum Informacji dla Uchodźców), wsparcie finansowe (m.in. pracownicy będący obywatelami Ukrainy otrzymali jednorazową, bezzwrotną zapomogę o wartości 5 tys. zł oraz dodatkowych 10 dni pełnopłatnego urlopu). Jednocześnie firma uruchomiła globalną zbiórkę celową dla pracowników z Ukrainy.

Przedsiębiorcy liczą na pomoc rządu

Ogrom działań, jakie udało się przeprowadzić w tak krótkim czasie robi wrażenie. Należy jednak zadać sobie pytanie: jak długo polskie przedsiębiorstwa udźwigną ciężar odpowiedzialności, który spontanicznie na siebie wzięły?

- Trzeba się przygotować na długoterminowe działanie centrów pomocy, które stworzyliśmy i wtedy chcielibyśmy, aby rząd czy samorządy zaczęły przejmować od nas tę rolę, ponieważ kiedyś trzeba będzie wrócić do codziennych aktywności zawodowych - mówi Tomasz Misiak.

I dodaje: - Wiele firm podarowało rzeczy materialne, ale kończy się okres, kiedy można było robić to za darmo. W tej chwili oczekują, że będą one kupowane już po tak zwanym koszcie produkcji. Oznacza to, że nadal będę pomagały, ale po prostu w innej formie, czyli niskim kosztem zakupu, produkcji czy przekazaniem usługi po kosztach wytworzenia, co wciąż ma ogromną wartość - zaznacza Misiak. Wskazuje, że w dłuższej perspektywie trzeba będzie pomyśleć też o płaceniu ludziom, którzy przecież pomagają na zasadzie wolontariatu. Jak wskazuje, tylko miasto Warszawa wspomagają 2 tys. wolontariuszy.

W celu ułatwienia przedsiębiorcom prowadzenie działań pomocowych na rzecz obywateli Ukrainy, Rada Przedsiębiorczości i Pracodawcy RP wystosowali do polskiego rządu propozycje zmian legislacji. Część z nich udało się już wdrożyć na początku marca (wdrożono postulaty dotyczące przyjęcia 0 proc. stawki podatku od dostawy towarów i świadczenia usług na cele związane z pomocą ofiarom wojny w Ukrainie). Członek Rady Pracodawców RP zaznacza jednak, że wciąż brakuje działań pomocowych prowadzonych odgórnie przez polskie władze. - Codziennie rozmawiamy z przedstawicielami rządu i apelujemy o większą koordynację działań pomocy Ukraińcom - mówi Tomasz Misiak.