Złote myśli wicepremiera Kowalczyka. Jak żywność drożeje, to rolnik lepiej zarobi

Konrad Bagiński
10 maja 2022, 11:10 • 1 minuta czytania
Inflacja to naturalny proces, z którym rząd nie może nic zrobić. Rolnik zarobi więcej, gdy ceny żywności będą rosnąć. A jak ceny żywności sprawią, że będzie za droga, to przecież stanieje - takimi tezami podzielił się z czytelnikami "Super Expressu" wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Zdaniem wicepremiera Kowalczyka rząd nie może z inflacją nic zrobić, bo to zjawisko naturalne Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Dziennikarze "Super Expressu" postanowili zadać wicepremierowi i ministrowi rolnictwa kilka pytań odnośnie obecnej sytuacji. Trzeba przyznać, że niektóre tezy Henryka Kowalczyka mogą wprawić w osłupienie. Przyznał na przykład, że rząd nie może z inflacją nic zrobić.


– Inflacja jest naturalnym procesem, od którego niestety nie uciekniemy. [...] Możemy jedynie łagodzić skutki inflacji, zmniejszając jej skalę, np. dopłacając do nawozów - powiedział "SE" Kowalczyk, stawiając pod znakiem zapytania sens walki z przyczynami inflacji. Jego zdaniem wszystko drożeje i nie ma przed tym ucieczki.

Kowalczyk błysnął też tezą, że "z punktu widzenia rolnika wzrost cen surowców rolnych może przełożyć się na jego większy zarobek". Przyznał jednocześnie, że "w relacji konsument-rolnik na lepszej pozycji jest rolnik", po czym sam sobie zaprzeczył, mówiąc, że faktem jest, iż "ceny będą rosnąć, ale to nie oznacza, że rolnik jest na lepszej pozycji niż konsument".

Dodał też, że jego zdaniem "stabilizacja w obszarze inflacji nie jest równoznaczna ze spadkiem cen".

- Ceny wcale nie muszą maleć, jeśli inflacja spadnie lub się zatrzyma - mówił Kowalczyk. Przypomnijmy - inflacja powoduje wzrost cen. Obecnie rosną one w Polsce w tempie dwucyfrowym. Zatrzymanie lub zmniejszenie inflacji nigdy nie powoduje spadku cen, tylko koniec ich szybkiego wzrostu. Gdyby ceny spadały, mielibyśmy do czynienia z deflacją - zjawiskiem niezwykle groźnym dla gospodarki oznaczającym recesję.

Dziennikarze pytali też Kowalczyka o scenariusz, w którym rolnicy wskutek inflacji tracą środki, bo Polaków nie będzie stać m.in. na drogie owoce sezonowe od rolnika.

– Takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje. Jeżeli towar jest zbyt drogi, to jest kupowany w mniejszych ilościach - przyznał minister rolnictwa, ale dodał, że takiej sytuacji nie należy się obawiać. Dlaczego?

– W takiej sytuacji cena towaru będzie spadać. Wówczas ludzie będą chętniej go kupować. Dojdzie do regulacji rynkowej. Jeśli towar będzie na tyle drogi, że nie znajdzie konsumenta, to na pewno stanieje. Idąc dalej: jeśli towar będzie tańszy, to więcej osób go kupi - perorował Kowalczyk. Nie przeszkodził mu fakt, że w ten sposób zaprzeczył swojej wcześniejszej tezie o lepszych zarobkach rolników podczas inflacji.