Dworczyk o inflacji. "Skończył się czas, w którym było miło, lekko i przyjemnie"
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Dworczyk o inflacji
Szef KPRM Michał Dworczyk był w poniedziałek gościem Radia Plus, gdzie pytany był głównie o problem galopującej inflacji. Polityk stosował zwykłe zabiegi – podkreślał że nie tylko Polska zmaga się z tym problemem, a tak właściwie wszystkiemu winien jest tylko Władimir Putin.
– My mówimy od początku, że Polacy będą odczuwać skutki wojny, którą wywołał Władimir Putin. To nie jest tak, że przejdziemy suchą stopą przez ten czas wojenny. Będziemy odczuwać to w naszych portfelach, będziemy odczuwać to na szereg różnych sposobów. Wojna ma swoje konsekwencje – przypomniał Dworczyk.
Jak dodał, choć rząd podejmuje szereg działań by łagodzić skutki wojny, to dopiero jak najszybsze zakończenie konfliktu byłoby kluczem do trwałej odmiany obecnej sytuacji.
– Skończył się niestety czas, w którym było miło, lekko i przyjemnie, i to dotyczy całego świata. Skończyły się czasy, kiedy interesowaliśmy się wyłącznie tym, ile wzrośnie PKB, jakie będą podwyżki płac. Dzisiaj surowce są drogie, dzisiaj mamy kryzys gospodarczy, kryzys inflacyjny. To są wszystko konsekwencje wojny na Ukrainie, którą Władimir Putin wywołał" - podkreślił Dworczyk.
Czy Polacy mają się wiec szykować na dalsze pogorszenie swojej sytuacji?
– Mamy się szykować na to, że najbliższe miesiące na pewno będą stanowiły wyzwanie dla wszystkich, nie tylko dla rządu, ale dla wszystkich obywateli (...)Będziemy cały czas zmagać się z wysokimi cenami, będziemy cały czas zmagać się z inflacją. Rząd podejmuje szereg działań, żeby łagodzić skutki wojny, którą wywołała Rosja, ale na pewno te skutki będą odczuwalne – podsumował Szef KPRM.
Jarosław Kaczyński o Inflacji
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, prezes PiS Jarosław Kaczyński także podjął ostatnio tematy gospodarcze podczas przemówień. – Tarcze covidowe, dzięki którym uratowano wiele miejsc pracy, spowodowały co najwyżej 3-4 proc. inflacji, reszta to putinflacja – ocenił w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński, cytowany przez PAP.
Podczas spotkania z wyborcami w Inowrocławiu szef partii rządzącej pytany był bezpośrednio o wzrost cen. Nie omieszkała wskazać winnego, czyli prezydenta Rosji Władimira Putina. Przyznał jednak, że putinflacji mógł nieco dopomóc polski rząd.
– Były tarcze - ok. 200 mld zł przekazanych przede wszystkim przedsiębiorstwom - i to musiało wywołać jakiś impuls inflacyjny. Tylko on byłby nieporównanie słabszy i pewnie dzisiaj by już wygasał - byłby, ale na poziomie kilkuprocentowej inflacji. Wyższej niż była przedtem, ale do zniesienia – przekonywał Jarosław Kaczyński.
Drugi miał być "impuls putinowski", czyli ten związany z polityką Rosji i atakiem na terytorium Ukrainy.
– To są ogromne wzrosty cen wszelkiego rodzaju paliw potrzebnych do energetyki, ale w ogóle wszelkich frachtów, surowców, wszystkiego, co jest potrzebne, żeby prowadzić handel zagraniczny i zdobywać różne towary dla Polski – powiedział prezes PiS.
"Robimy co możemy" dodał Kaczyński, przestrzegając, że rząd nie chce też swoim działaniem doprowadzić do sytuacji jak w Turcji, gdzie inflacja dochodzi obecnie do 60 proc. "Liczymy, że w przyszłym roku ta sprawa będzie się prostowała" – pocieszał prezes PiS.